Zawsze ciekawiło mnie podejście ludzi do ich nędznego życia. Albo raczej do czego się posuną by przy nim pozostać. Doskonale wiem jakimi idiotycznymi i bezbronnymi stworzeniami są patrząc jak błaźnią się pod moimi stopami, błagając o wybaczenie, robiąc wszystko bym okazał w stosunku do nich odrobinę litości. Hakael siedział tuż koło mnie przyglądając się jak jego podopieczni znęcają się nad swoją nową zabawką. Zerknąłem na niego kątem oka. Jak to na Upadłego Anioła przystało posiadał czarne pierzaste skrzydła, jednak w porównaniu do moich, były wręcz kościste i zaniedbane. Krótkie orzechowe włosy, ciemnobrązowe oczy.
- Ta dziewczyna. - Zaczął leniwie opierając brodę na dłoniach. Łokcie wbijał w kolana. Skupiłem wzrok ponownie na torturowanej ofierze. - Masz w stosunku do niej jakieś konkretne plany?- Dodał po chwili. Dobre pytanie. Jeżeli mam być szczery, to pierwsza ludzka kobieta, która mnie zaintrygowała. Nie wiem gdzie podziewa się prawdziwy ja kiedy jestem blisko jej osoby. Działa na mnie jak upolowana ofiara dla wygłodniałego lwa. Zaspokaja i sprawia, że nie potrzebuję nic więcej. Liczy się tylko ona.
- Nie. - Odpowiadam krótko i zwięźle. Czuję na sobie jego zdziwiony wzrok. Nie przejmuję się tym. - Po prostu jest, tyle. - Słyszę lekkie prychnięcie z jego ust a następnie odsuwane krzesło. Szedł powoli do swoich pionków i umierającej kupie bezużytecznego mięsa. Pochylił się nad nią i powiedział coś co sprawiło że popadła w histeryczną panikę próbując uwolnić połamane ręce i nogi z kajdan i łańcuchów. Wracam myślami do wszystkich tych chwil z Klarą. Nagle przed oczami, w wyobraźni pojawia się jej nagie ciało. Zaciskam palce na przedramionach by opanować skradające się pożądanie. Wystarczy chwilowa fantazja o jej nagim tyłku, idealnych piersiach i kurewsko pięknych piwnych oczach by krew zaczęła wrzeć w moich żyłach, mięśnie napięły się nie ubłagalnie mocno a spodnie zaczęły nieprzyjemnie uwierać. Pragnę jej, tu i teraz. Pod sobą, koło, nad i przed. Obojętne. Chcę dotykać jej delikatnego, lekko zmarzniętego ciała i rozkoszować się jego słodkim smakiem. Pragnę poczuć jej paznokcie wbijające się w moje ciało, jej twarde sutki ocierające się o moją klatę, włosy wplecione pomiędzy palcami. Przyspieszony oddech na ustach i niesamowicie rozkoszną ciasnotę. Rozlewa się we mnie gorąca fala rozkoszy. Kurwa, niech cię Aniele, jesteś tak doskonała, że nawet w mojej głowie umiesz doprowadzić mnie do szaleństwa.
- Lukas, zabawka się nam popsuła. - Jęknąłem bezgłośnie kręcąc głową na boki. Nie lubię gdy ktoś mi w czymś przerywa. Otwieram oczy. Zmasakrowane ciało leżało na zakrwawionej podłodze od czasu do czasu drżąc. Jego oczy były pełne cierpienia, zalane łzami i krwią. Duszy już raczej nie posiada. Demony kochają powoli rozrywać ludzkie dusze, pożerając je bardzo ale to bardzo powoli. Westchnąłem.
- Naprawię, ale ciało ma być sprawne do jutrzejszego popołudnia. - Powiedziałem wkurzony. Odepchnąłem się od ściany i wyszedłem z mroku. Wysunąłem palec w kierunku zwłok. - Macie bękarty, trochę wam uproszczę zadanie. - Dodałem. W ciało wbił się skrawek anielskiej mocy, która powoli zaczęła wypełniać jego puste serce i umysł.
- Ależ ty hojny Aniołku. - Powoli skierowałem wzrok na jednego ze sługusów Hakaela. Tak śliczna, otul go i wyssij z niego całą moc, ale pozostaw rogi, zamknij go w swych mrocznym ramionach, obedrzyj z resztki zła jakie mu pozostaną, a na koniec, zafunduj całą wieczność w swoim skromnym królestwie. Ciemność należy do mnie, słucha się jak wierna suka i nie przeciwstawia. A ja w zamian obdarowuję ją rozkosznymi ofiarami. Dostrzegłem jak wyciąga swe długie i kościste, czarne szpony. Owinęła je wokół szyi, bioder i nóg. Drugi pionek mojego kumpla wycofał się szybkimi, małymi kroczkami i upadł na ziemie. Przerażenie i strach jakie go opętywały napawały moją broń satysfakcją i szczęściem, które sam odczuwam.
- Lukas, daj spokój. - Zaśmiałem się cicho pod nosem. Odwróciłem na pięcie, leniwie podążając do wyjścia. Spojrzałem na Hakaela spokojnie, uśmiechając się diabolicznie.
- Ja już nic nie poradzę, to ją poproś by go puściła. - Brązowooki zadrżał. Dobrze wiedział o kim mówię. Żadna istota stworzona w piekle nie jest w stanie spojrzeć ''jej'' w oczy i poprosić o przysługę. Więc wycofał się na tyle by nie wpaść w jej sidła.
- Skeral, zajmij się ciałami- Rozkazał i podszedł do mnie pocierając kciukiem kącik ust. Opętuje go strach. Ma w nawyku pocieranie ust kiedy się boi.
- Chciał powiedzieć, tym jednym ciałem, wątpię że z twojego towarzysza coś pozostało. - Dodałem. Oboje spojrzeli na mnie ogromnymi oczyma. Uniosłem ramiona i pokiwałem głową. Wystawiłem dłoń lekko do przodu. Dostrzegłem na niej cień kościstych szponów, delikatnie opadających na moją skórę. Czarna, całkowicie oddana mi Dama. Gdyby umiała kochać, mogłaby zostać mą drugą matką.
- K...kim ty jesteś? - Drżący głos niskiego demona zwrócił moją uwagę. Skierowałem na niego czarne oczy i uśmiechnąłem się miło ukazując kiełki.
- Synem Lucyfera.
-------------------------------
Krótki dodatek. Dodałam nowy pomysł na Wattpada. Pokojówka. Milego czytania ^^
CZYTASZ
Syn Lucyfera *Stara wersja*
RomansaPoprawiona i kontynuowana wersja na profilu. Polecam ją przeczytać. To nie będzie kolejna historyjka o dobrej dziewczynie i złym chłopcu. To będzie zupełnie coś innego ... Nadnaturalnego. Klara Corson, 20 letnia dziewczyna, nie posiadająca czystego...