XXVIII-II

4.6K 343 15
                                    


Kilka dni po ucieczce Klary.

   Nie do końca wiedział co się z nim działo. Różne emocje miotały jego wnętrzem. Emocje, których tak dawno nie czuł, że aż zapomniał o ich istnieniu i imieniu. Nie potrafił ich zrozumieć, a co dopiero przezwyciężyć. Czuł, że czym bardziej próbuje je zignorować, zwalczyć, powstrzymać, one atakowały z podwójną siłą. Siedział na kanapie w salonie, głowa spuszczona w dół prawie pomiędzy kolanami, co chwila masując kark i tył głowy. Był sam, ojciec wyszedł. W mieszkaniu nie było nikogo oprócz niego, żadnego żywego stworzenia. A jednak coś niesamowicie go wkurzało. Powoli zaczął zdawać sobie sprawę, że dłużej tak nie pociągnie. Gardło zaciskało mu się w ciasny węzeł gdy próbował krzyknąć z irytacji. Był tak cholernie bezsilny. Nie potrafił nic poradzić na burzę emocji w swojej głowie jak i ciele. Szukał powodu dlaczego nawiedzają go zapomniane uczucia. Szukał i szukał ale im dłużej się zastanawiał tym gorzej się czuł. Tak jakby dotarcie do celu było jeszcze bardziej bolesne od niewiedzy. Wstał gwałtownie z materacu kanapy. Wszedł do małej kuchni, wyciągnął z lodówki piwo, ruchem palca zgniótł kapsel jak muchę i spalił w małym niebieskim płomieniu. I dopiero po dużym łyku alkoholu, którego tak naprawdę nie lubił, zdał sobie sprawę co właśnie się stało. Tracił nad sobą kontrolę, szatańskie płomienie wydobywały się z jego wnętrza na zewnątrz, a to wróżyło jedynie ogromne kłopoty. Przetarł kropelkę potu spływającą z czoła. Musi zacząć racjonalnie myśleć, ale skąd wziąć rozsądek gdy w głowie ma jedynie niewyraźne obrazy tajemniczych uczuć i burzę dawno zapomnianych emocji!? Rzucił butelką o ścianę. Ta rozbiła się z impetem na kuchennych kafelkach. Zimna ciecz spływała po ścianie, meblach i wędrowała po podłodze aż do jego stóp i gdy poczuł jej zimny, porażający a jednak orzeźwiający i przyjemny dotyk, jego ciało zdrętwiało. Serce stanęło, burza zniknęła pozostawiając za sobą jedynie przerażającą pustkę. Mięśnie spiął niesamowicie mocno, wręcz czuł, że zaraz naderwą się mu wszystkie ścięgna jeżeli ten stan nie przejdzie i dopiero gdy alkohol otoczył jego bose stopy i popłynął dalej rozluźnił się, dysząc szybko i nierówno. Znał ten dotyk. Pragnął go, pożądał i szukał, był na niego wściekły a teraz? Umierał z tęsknoty, marzył by znowu poczuć go na swym rozgrzanym ciele i rozkoszować się delikatnością i niewinnością jaką w sobie posiadał. Tęsknił za Klarą, był tak zapatrzony w przedmiot jaki mu ukradła, że zaczął zapominać o niej samej. Nie pragnie odzyskać monety władzy tylko ją. Chcę znowu zobaczyć jej ostre, a zarazem delikatne, pewne i kuszące gorące piwne spojrzenie. Kolejny raz posmakować przepięknych, pełnych, lekko zaczerwienionych ust. Wbić palce w burze płomiennych włosów i rozkoszować się słodkimi jękami, mruczeniami i krzykami wydobywających się z jej gardła. A co najważniejsze, chciał wtulić się w nią albo ją w siebie i już nigdy nie puszczać. Nie ma bladego pojęcia co go do tego popycha ale wie, że zrobi wszystko by dostać tego czego pragnie. A że zawsze dostaję tego czego chcę, to i teraz tak się stanie.

Syn Lucyfera *Stara wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz