XX

4.4K 320 27
                                    


     Stałam osłupiała wgapiając się w okno, przez które przed chwilą wyskoczył Mark i Lukas. Ale jak to? Lukas stoi po stronie blondi? To by wyjaśniało czemu zatrzymał mnie przy białej ścianie, bezgranicznie podniecił a następnie zniknął. Co za skurwysyn, ten jebany czarnuch zniszczył cały mój plan zemsty! Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam wkurwiona na Matta. Dostrzegłam jak cofa się o krok natrafiając na moje wściekłe piwne oczy.

- Klara....będzie inna okazja. - Powiedział cicho i ostrożnie. Wyszłam z biura nie zważając na jego uwagi. Ja pierdziele ale mnie roznosi! Mam ochotę przywalić komuś tak mocno, że własna matka go nie rozpozna! Co za fiut! Zawsze lubił się ze mną bawić ale to już jest przesada! Uratował gościa, który zasłużył na powolną i okrutną śmierć! Wyjęłam pistolet i strzeliłam kilka kulek w martwe ciało ochroniarza. Wszystko dookoła w zasadzie lekko ucichło. Mniej krzyków, mniej biegających dziwek i wystraszonych gości.

- Klara masz go!? - Usłyszałam Radoxa z prawej. Powoli skierowałam głowę w jego kierunku, a kiedy nasze spojrzenia się zetknęły, łysy wielkolud z w połowie dużą jak on pukawką zatrzymał się i przybrał ochronną postawę. Dostrzegłam na jego twarzy małe zakłopotanie.

- Zwiał. - Wyszeptałam chrapliwie. - Ten zjebany pedał kurwa mać zwiał!!! - Krzyknęłam i kopnęłam martwe zwłoki. Skrzywiłam się widząc jego zmasakrowaną twarz. Wyrzuciłam z siebie złość pod postacią głośnego warknięcia i skierowałam się na schody w dół. Usiadłam na ogromnej, postrzelonej i przewróconej sofie. Opierając łokcie o kolana i trzymając mocno głowę w dłoniach. Jaka ja byłam głupia. Kolejny raz dałam się omotać Lukasowi. Wykorzystał mnie by uratować Marka.

- Klara, uspokój się, to nie pierwszy i ostatni raz. - Usłyszałam cichy jednak przejęty głos Stiffa w słuchawce. Wrzasnęłam i wyszarpałam słuchawkę wraz z obrożą przed siebie.

- Tu nie chodzi o Marka! - Wszyscy spojrzeli na mnie zdezorientowani. Nie Klara, opanuj się. Nie masz bladego pojęcia co łączy Lukasa z pedałem. Może ich znajomość wyjdzie ci na dobre. Nie mów im o czarnuchu, a przynajmniej nie opowiadaj o tym, że uratował tego zasranego, popierdolonego, sztucznego blondyna. Odchyliłam głowę do tyłu nabierając do płuc świeżego powietrza wlatującego przez rozbite szyby tuż przede mną.

- Zostawicie mnie na chwilę samą? - Powiedziałam próbując się uspokoić. Krew wrzała we mnie, a mięśnie napinały. Mam ochotę rozdupić i Marka i Lukasa.

- Zostawimy ci jedno auto ....spoko? - Matt podał mi kluczyki od swojego czarnego Mercedesa. Uśmiechnęłam się na podziękowanie. Wstałam i poszłam w kierunku windy towarowej, po drodze zabierając zagubione portfele. Idąc holem przez, który szliśmy chyba godzinę temu, sprawdzałam zawartość portfeli. Karty i pieniądze wciskałam do kieszeni spodni i kurtki, a wszystko pozostałe wyrzucałam. Weszłam do kuchni. Szepty szybko umilkły. Przerażeni ludzie spoglądali na mnie jak na potwora. Przewróciłam oczami i rzuciłam jednemu plik banknotów. Przyjął go z szokiem i szybko spakował do spodni dziękując kiwnięciem głowy. Prychnęłam. I oto jak szybko można zmienić czyjeś zdanie. Wystarczy trochę forsy i potrafisz mniej więcej wszystko. Weszłam do windy towarowej, przycisnęłam guzik na parter i usiadłam na dupie ześlizgując się ze ściany. Dorwałam się do kolejnego portfela. Wyciągnęłam sporą sumę i z czystej ciekawości zaczęłam grzebać w środku. Moim oczom ukazała się czarna karteczka. Wyciągnęłam ją i przeczytałam napisaną białym pismem zawartość.

Spójrz w lewo.

Po chwilowym zastanowieniu się, zerknęłam...nic.

Spójrz w prawo.

Odwróciłam głowę w prawo, także nic. Po co ja to w ogóle robię ?

Spójrz w górę.

Przewróciłam oczami i spojrzałam w górę. Nic.

Spójrz w dół.

Ale serio, co ja wyprawiam?

- A teraz spójrz na wprost.

Przeszył mnie grzmot strachu i zaskoczenia. Natychmiastowo wstałam na równe nogi wyciągając spluwę przed siebie. Dyszałam z przerażenia. Przede mną stał wysoki mężczyzna. Oparty plecami o ścianę za sobą. Zgarbiony z głową pochyloną w dół. Pierwszy rzut oka. Krótkie, czarne włosy ułożone albo same z siebie albo żelem. Kilkudniowy zarost. Dość ciekawy układ szczęki i ogółem twarzy.

- Kim jesteś? - Ugryzłam się w język za swój przerażony głos. Ciągle ciężko oddychałam ale po chwili udało mi się opanować oddech. Nieznajomy otworzył oczy i podniósł na mnie wzrok. Kolejny grzmot pierdolnął we mnie ze zdwojoną siłą gdy dostrzegłam niewyobrażalną czerń jego tęczówek. Uśmiechnął się, kiwając głową lekko na boki. Był tajemniczy, seksowny i pociągający. Posiadał w sobie coś diabolicznie uwodzicielskiego. Podniósł brodę ku górze, jego wyraz twarzy zmienił się z tajemniczej maski na coś co przypominało ocenianie mnie z lekką pogardą. Przeleciał mnie wzrokiem dwa razy, a następnie zaklnął cicho, z powrotem spuszczając głowę. Nie wiem czemu, ale z jakiegoś powodu niesamowicie przypominał mi Lukasa. Podobny styl. Czarna dżinsowa kurtka i dopasowany idealnie podkoszulek zasłaniający lekko pasek czarnych spodni. Nic konkretnego. Na szyi kilka wisiorków a na ręce urozmaicone bransoletki.

- Skończyłaś? - Jego barwa głosu o mało nie strąciła mnie ze świata żywych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Skończyłaś? - Jego barwa głosu o mało nie strąciła mnie ze świata żywych. Tak tajemniczo groźna. Cicha i niska. Mruczącą a zarazem lekko aksamitna. Wręcz poczułam na ciele gęsią skórkę. Przełknęłam ślinę.

- Z czym? - Zapytałam. Mam wrażenie jakby tony naszych głosów miały tu najważniejszą rolę. Nie ciało, nie słowa, tylko głos.

- Z badaniem mojej osoby. - Odpowiedział leniwie. Zatrzymałam powietrze w płucach i wbiłam wzrok w ziemię. Ej czekaj! Co ja robię!? Nigdy, przenigdy w życiu nie wbijałam wzroku w ziemię ! Szybko się opamiętałam i z powrotem, mocno spojrzałam na kolesia przede mną.

- Tak, już mi wystarczy, może teraz ty odpowiesz na moje pytanie? - Tak, to był dobry ruch. Usłyszałam piknięcie windy a chwilę po tym drzwi rozsunęły się pokazując lekko oświetlone zaplecze. Nie zerknęłam w tamtym kierunku tylko stanowczo wpatrywałam się w czarne oczy nieznajomego.

- Przedstawię ci się i opowiem kilka ciekawych faktów, jeżeli zgodzisz się na wspólną kolację. - Zdrętwiałam. Czy on mi proponował wspólny posiłek. Ale tak na serio?

- Pytasz mnie o zgodę? - Spytałam zaskoczona. Czarnooki prychnął i podszedł do wyjścia. Zerkając na mnie przez ramię swym zabójczo tajemniczymi oczyma.

- Też jestem tym zaskoczony.


---------------------------------------

Przypisał mi dzisiaj dobry humorek, a z nim także wena, więc dodaję kolejny rozdział ^^

Jak myślicie, kim okaże się być tajemniczy mężczyzna?



Syn Lucyfera *Stara wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz