Pov Victoria
- l radzę ci o tym nie zapominać - wolną ręką jednym ruchem ściągnął moje spodenki wraz z majtkami. Puścił moją szczękę i sam pozbył się spodni.
- Louis ja nie chcę! - zaczęłam się pod nim wiercić. Chciałam by mnie puścił.
- Kotku, ale ja chce. Więc leż spokojnie, bo zrobię się nie nieprzyjemny - jego usta powędrowały na moją szyję. Całował ją i delikatnie przygryzał. Byłam pewna, że jutro będę mieć na niej ślady.
Nie miałam ochoty się z nim kochać, a zdawałam sobie sprawy z tego, że mnie nie posłucha. Zawsze musiało być tak jak on chciał.
Bez żadnego przygotowania się we mnie wbił. Zabolało. Cicho jęczałam, ale było to tylko spowodowane bólem który odczuwałam. Byłam nim ogromnie rozczarowana, bo jeszcze nigdy mnie tak nie potraktował.
Jak już skończył i jego głowa wylądowała na moich piersiach to pozwoliłam sobie na chwilę słabości i wybuchłam głośnym płaczem.
- Vicky no co jest. Czemu płaczesz? - spytał jak gdyby nigdy nic. Jakby nie rozumiał co mi dopiero zrobił - no co się dzieje? - złapał moją twarz w swoje ręce.
- Dlaczego to zrobiłeś, przecież wiedziałeś, że tego nie chciałam? - udało mi się wydusić to z siebie między napadami płaczu.
- Victoria nie zrobiłem ci żadnej krzywdy. To normalne, że ze sobą sypiamy. Robimy to już ponad dwa lata i nigdy ci to nie przeszkadzało, a dziś bolało cię tylko dlatego, że mnie zdenerwowałaś i byłem dla ciebie taki ostry - otarł moje łzy - no już nie płacz. Kocham cię.
Przytulił mnie jeszcze i pocałował w czoło. Ja jednak i tak po cichu szlochałam. Na początku sądziłam, że go to wkurzy, lecz było inaczej on mnie tuli do siebie i próbował uspokajać.
***
W nocy mało co spałam. A jak spojrzałam na siebie w lustrze to, aż się przestraszyłam. Miałam potargane włosy, sińce pod oczami i jeszcze trzy malinki na szyi.
- Chodź wykąpiemy się skarbie - chciał mnie zaciągnąć do dużej wanny, ale ja nie ruszyłam się z miejsca.
- Nie chodźmy pod prysznic.
- Dobrze, ale będziemy musieli coś zrobić z tym twoim strachem.
Szybko się umyliśmy. A ja zrobiłam sobie lekki makijaż dzięki czemu wyglądałam znośnie. Największy problem to miałam jednak z tymi malinkami bo nijak nie udawało mi się ich ukryć pod podkładem.
- Zostaw to. Ślicznie wygląda - sunął ręką po śladzie który mi zrobił.
- Wcale nie - zabrałam jego rękę z mojej szyi. Nie czułam się przy nim tak jak wcześniej.
- Jest dobrze. Teraz chociaż wszyscy będą mieć pewność, że jesteś moja.
***
W czasie śniadania Harry prawie przez cały czas mnie obserwował. Ja oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że to przez oznaczenie Louisa.
- Vicky możemy porozmawiać? - spytał Harry gdy już skończyłam jeść.
- Jasne.
- No to chodź - wstał od stołu i poszedł do salonu, a ja podążyłam za nim. Następnie obydwoje usiedliśmy na kanapie.
- Szczerze to zbytnio nie podoba mi się, że jesteście z Louis'em parą. On jest od ciebie sporo starszy i to on się tobą zajmował odkąd tu się znalazłaś. I doskonale wiem, że to on wszystko wymyślił więc jeśli on będzie jakoś specjalnie na ciebie naciskać lub do czegoś przymuszać to możesz mi powiedzieć, a ja obiecuję, że się tym zajmę i ci pomogę - jak skończył ten swój monolog to złapał mnie za rękę i spojrzał mi prosto w oczy.
A ja nie miałam zielonego pojęcia co mu odpowiedzieć. Bo nie mogłam wyznać prawdy.
- Dobrze - tylko to słowo przyszło mi do głowy w tym momencie.
- To super. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - pocałował mnie w policzek i poszedł.
A ja zostałam sama z moimi myślami.
CZYTASZ
Zaufaj mi (pierwsza wersja)
FanfictionVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18