64

769 60 2
                                    

Pov Victoria

- A mówiłem ci, żebyś sobie opuściła Nialla - powiedział Harry jak już byliśmy u niego w pokoju.

- Łatwo ci mówić, nie mogłam go zostawić tak nawet bez słowa wyjaśnienia. A skąd ja miałam wiedzieć, że wy tak wcześnie wrócicie.

- A gdyby on nie chciał cię wypuścić to co wtedy by było. Louis by was znalazł i zabił Nialla.

- Niall w odróżnieniu od Louisa słucha to co do niego mówię i jak go poprosiłam to odrazu mnie odwiózł - spojrzałam na podłogę. To co mówił wcale mi nie pomagało.

- A jakby nie posłuchał to by była istna tragedia - usiadł obok mnie i obioł mnie ramieniem. - Jednak nie myśl, że usprawiedliwiam to co zrobił Louis. On naprawdę przesadził, nie powinien cię tak potraktować

- On nawet nie ma pojęcia co ja czuję jak zmusza mnie do seksu - wypaliłam bez najmniejszego zastanowienia.

- Co? Vicky powiedz mi szczerze, ile razy on zmuszał cię do stosunku? - mówił powoli i spokojnie, a ja żałowałam, że w porę nie zdążyłam się ugryźć w język.

- Tylko raz, to było wtedy jak wróciłam od mojego wujka - skłamałam, po co miał wiedzieć o tym jak Louis potraktował mnie po mojej ucieczce z Nialler'em.

- Na pewno?

- Tak - potwierdziła starając nie patrzeć się mu w oczy.

- Okej, ale powiedz mi jeszcze od kiedy wy ze sobą sypiacie? - dziwiło mnie to, że tak nagle wzięło Harry'ego na zadawanie tych wszystkich pytań.

- No od kilku miesięcy.

- Jakoś ci nie wierzę, masz mi powiedzieć prawdę - ujał moją twarz w swoje dłonie.

- Nie mogę - odsunełam się od niego. I właśnie w tym samym momencie drzwi do pokoju Harry'ego się otworzyły.

- Przyszedłem po Vicky - oznajmił Louis wchodząc do pomieszczenia.

Mam nadzieję, że nie usłyszał naszej rozmowy.

- Sądzę, że będzie lepiej jak Victoria te noc spędzi tu. To będzie dla jej i twojego dobra - Lou wyraźnie spioł się na słowa Stylesa.

- Chcesz mi powiedzieć, że Vicky nie jest przy mnie bezpieczna? - mówiąc to wyraźnie podniósł głos.

- Nie o to mi chodziło - Harry chciał jeszcze coś powiedzieć jednak mój chłopak mu przerwał.

- A o co?

- Nadal jesteś jeszcze wzburzony możesz powiedzieć lub zrobić coś czego jutro będziesz żałował.

- Nie, chce by Vicky wróciła ze mną - miałam już dość tej ich dyskusji, więc wstałam i chwyciła Louisa za rękę.

- Chodźmy już - pociągnełam go i zaprowadziłam do naszego pokoju.

- Ja naprawdę cię bardzo przepraszam. Po prostu bardzo się boję, że znowu cię stracę - usiadł na łóżku.

Nie byłam już wcale na niego zła. Rozumiałam, że zrobił to w przypływie nie kontrolowanego gniewu. W takich momentach od zawsze przestawał nad sobą panować.

- Nic się nie stało - zajęłam miejsce obok niego, a on złączył nasze dłonie.

- Może pojdziemy jutro po suknię ślubną dla ciebie - zmienił temat i to na taki, który zupełnie mi się nie podobał.

- Myślę, że to by było zbyt wcześnie.

- A ja nie, chce by była ona szyta na miarę, a na to kochanie potrzeba czasu, więc idziemy jutro. To już postanowione.

No to jutro czeka mnie bardzo ciężki dzień.

Zaufaj mi (pierwsza wersja) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz