36

986 72 5
                                    

Pov Niall

Bardzo martwiłem się o Torii, bo Louis ją gdzieś zabrał, wiem, że powinienem był jak najszybciej za nimi pojechać lub chociaż go zatrzymać, lecz to było za szybko, gdybym się mu sprzeciwił to on by mnie od niej odizolował, a takiego obrotu sprawy bym nie zniósł. A tak poza tym to mam nadzieję, że Louis jej coś zrobi czym już całkowicie ją do siebie zniechęci, a ja wkroczyłbym i zaczął ją pocieszać, wtedy już na pewno by mi uległa, bo
czasem mam jeszcze wątpliwości co do jej uczuć, ale to nic niedługo będzie tylko moja.

Krążyłem koło pokoju Louisa, wiem, że to głupie, lecz nie mogłem tak po prostu siedzieć bezczynnie, jednak to naprawdę się na coś przydało, w końcu zauważyłem jak Louis i Harry gdzieś sobie idą, a ja tam wszedłem by zobaczyć co z Victorią. Jak otworzyłem drzwi to moim oczom ukazał się przerażający widok, a mianowicie Torii leżała naga na łóżku przykryta jedynie cienkim kocem cicho popłakując.

Przez to co zobaczyłem szczerze żałowałem, że wcześniej chciałem by Louis ją skrzywdził choćby tylko po to by ją od siebie odsunął. Jej łzy bolały mnie teraz o wiele, wiele bardziej niż jej wcześniejsza obojętność.

- Torii - powiedziałem cicho by zwrócić jej uwagę, a jednocześnie jej nie przestraszyć.

Zająłem miejsce obok niej, a prawą ręką gładziłem jej włosy.

- Nie chce tu być, zabierz mnie stąd - jej głos był cichy i płaczliwy. Miałem ogromną ochotę obić mordę Louis'owi za to co jej zrobił. Tyle razy powtarzał, że ją kocha, a potrafił doprowadzić ją do takiego stanu.

- Jeśli naprawdę tego pragniesz kochanie, dziś jest ostatni dzień, który spędzisz w tym przeklętym domu.

Pov Victoria

Muszę przyznać, że naprawdę mi ulżyło jak Niall powiedział, że mnie stąd zabierze, z uczuć, którymi wcześniej darzyłam Louisa nie pozostało już nic. Kochałam go jak starszego brata, a on potraktował mnie w najgorszy sposób jaki tylko mógł zrobić.

- Naprawdę? - spytałam, bo szczerze mówiąc przygotowanie ucieczki stąd w tak krótkim czasie będzie bardzo trudne.

- Tak, przysięgam, że zrobię wszystko co tylko będzie w mojej mocy by on więcej się do ciebie nie zbliżył - delikatnie mnie do siebie przytulił tak jakby się bał, że zrobi mi krzywdę.

Puścił mnie i złożył pocałunek na moim, a następnie gdzieś sobie poszedł. Nie zostałam jednak długo sama, po około trzydziestu minutach wrócił Louis. Odwróciłam się do niego plecami bo nie chciałam go oglądać.

Lecz on nie zamierzał odpuścić i po chwili poczułam jak materac się ugina po ciężarem jego ciała.

- Przepraszam, wiem, że przesadziłem, ale jak tylko pomyślałem sobie, że chciałaś mnie zostawić to mnie poniosło i straciłem kontrolę nad sobą - dotknął mojego ramienia, a mnie przeleciał nieprzyjemny dreszcz - nie gniewaj się na mnie, aż tak mocno cię nie uderzyłem.

No i to właśnie było najgorsze, on w ogóle nie zauważył tego, że mnie zgwałcił, uważał zmuszenie mnie do seksu z nim za coś normalnego i naturalnego. Od zawsze był przekonany, że skoro mnie uratował to moje ciało należy tylko do niego.

- Vicky powiedz mi coś, zaczynam się martwić - teraz swoją rękę przeniósł na moje plecy, chcąc nie chcąc musiałam się odwrócić w jego stronę. Wolałam z nim porozmawiać niż znosić jego dotykanie.

- Chce pobyć trochę sama, więc proszę cię uszanuj to.

- A ja się za tobą stęskniłam i jakbyś mnie posłuchała i się z nim nie spotykała to nie było by żadnego problemu - znowu się odwróciłam do niego plecami, a on chyba nareszcie zrozumiał aluzję, bo sobie gdzieś poszedł.

Następny w piątek 😉

Zaufaj mi (pierwsza wersja) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz