32

1.1K 72 0
                                    

Pov Victoria

Louis od naszej rozmowy naprawdę zaczął się zmieniać. Bardzo się uspokoił i jest taki słodki i kochany jak na początku naszej znajomości. Dziś nawet zrobił mi śniadanie i przyniósł do łóżka. Nie było to nic specjalnego, bo zwykła sucha jajecznica i kanapki, lecz nie mogłam na to narzekać, bo on się starał pomimo tego, że nienawidził wszystkiego co wiązało się z gotowaniem, więc zaczęłam poważnie rozważać te zerwanie z nim. Nie chciałam by on cierpiał, bo on zawsze był dla mnie dobry.

- I co smakowało ci kochanie? - spytał jak już skończyłam jeść.

- Tak było przepyszne - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.

- Wątpię koteczku, ale jeśli tylko będziesz chcieć to mogę ci takie robić codziennie.

- Nie trzeba, ty i tak jesteś mocno zapracowany, a ja mam wakacje, więc nie ma żadnych przeszkód bym to ja się tobą zajęła - prawdę mówiąc to chciałam jakoś zagłuszyć wyrzuty sumienia związane z tym, że zakochałam się w Niall'u.

- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało - powiedział radośnie przytulając mnie do siebie - a z tą przeprowadzką to może poczekamy jeszcze ze dwa miesiące - no tak przez te wszystkie wydarzenia zupełnie zapomniałam o tym, że mamy się wyprowadzić. Tylko, że ja teraz już tego nie chcę.

- Przemyślałam to i doszłam do wniosku, że będę się źle czuć sama w dużym domu, bo ty pewnie często będziesz wychodził, a tu prawie zawsze ktoś jest.

- Okej jeszcze się nad tym zastanowię, lecz wołałbym mieszkać z tobą sam na sam - tracił nosem moją szyję.

***

Jak tylko zostałam sama w domu to od razu poszłam odwiedzić mojego wujka. Przez te kilka dni, które go nie widziałam stęskniłam się już za nim, bo nie zdążyłam się nim nacieszyć. Jak tylko dojechałam już na miejsce taksówką to rozejrzałam się czy przypadkiem ktoś mnie nie widzi, bo zawsze lepiej się upewnić. A jak już sprawdziłam i okazało się, że nikt mnie nie śledził to podeszłam do drzwi i zapukałam. Prawie od razu otworzył.

- Vicky czemu tak długo się nie odzywałaś? Już myślałem, że oni coś ci zrobili - jak tylko skończył mówić to wziął mnie w swoje ramiona.

- Nie było, żadnej dobrej okazji by się stamtąd niepostrzeżenie wymknąć, Louis mnie mocno pilnuję - wzeszliśmy do środka i oboje zajęliśmy miejsca na czarnej skórzanej kanapie.

- To może już do nich nie wracaj. Jeśli chcesz to możemy jeszcze dziś stąd wyjechać - kiedyś bardzo by mnie ucieszyły takie słowa, lecz teraz nie byłam już pewna, że tego chce. Nie mogłabym tak po prostu zostawić Nialla i Louisa.

- Nie, jest na to za wcześnie.

- Moim zdaniem to nie ma na co czekać. Im szybciej się od nich uwolnisz tym lepiej - gdyby tylko to wszystko było takie łatwe. Jednak niestety nie jest.

- Może to wydać się dziwne, ale ja naprawdę się do nich przyzwyczaiłam. I trudno mi jest od tak ich zostawić.

- Victorio to nie jest normalne, oni cię porwali, trzymali z dala ode mnie twojej jedynej rodziny. I jestem pewny, że Tomlinson w jakiś sposób cię wykorzystał - można było tak nazwać to co zrobił ze mną Lou, jednak ja nie miałam do niego jakiegoś wielkiego żalu o to. No bo w końcu to nie jest jakaś wielka cena za to, że uratował mi życie.

- Akurat Louis to mnie traktował z nich wszystkich najlepiej.

- Vicky możesz się na mnie nawet obrazić, ale ja już cię stąd nie wypuszczę. A na pewno nie pozwolę byś do nich wróciła.

Zaufaj mi (pierwsza wersja) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz