Epilog

1K 81 11
                                    

Pov Niall

Jak tylko się obudziłem to odrazu do mnie dotarło, że to właśnie dziś pożegnam się z światem, ale to nic ostatnie pół roku było najlepsze w całym moim życiu. Co prawda Louis często nas nachodził, jednak Victoria sprawnie się go pozbywała. W jego wzroku dostrzegałem to, że cieszy się iż niedługo się mnie pozbędzie.

- Wstaniesz na obiad czy zjemy go w łóżku? - Spytała Torii, ja jednak nie miałem siły się podnieść.

- Nie jestem głodny, chodź do mnie kochanie - położyła się obok mnie.

- Co będziemy robić - dałem jej szybkiego buziaka w usta.

- Musisz mi coś obiecać.

- Co?

- Jak ja tylko umrę jak najszybciej msz wyjechać. Daleko. Skończyłaś już osiemnaście lat więc możesz  już korzystać z majątku swoich rodziców, a poza tym to wszystko co tylko mam od tej chwili należy tylko do ciebie.

- Ale - chciała coś powiedzieć jednak jej przerwałem.

- Torii słonko błagam cię obiecaj mi to, ja wiem, że on ci nie da szczęścia. Będzie cię ciągle kontrolował. Ja umieram, nie wiem czy zostało mi kilka godzin czy minut. Lecz nie odejdę w spokoju jeśli nie będę miał pewności, że go nie zostawisz. Najlepiej jedź do Manchesteru, ustaliłem, że tam mieszka twój wujek.

- Nie mogę cię tak zostawić - po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

- Możesz, oni i tak codziennie do nas wpadają, więc szybko mnie znajdą. Idź się spakować i napisz do Louisa list, że od niego odchodzisz.

- Dobrze - pocałowała mnie w czoło i poszła się spakować.

***

W ciągu dwudziestu ośmiu lat mojego bezwartościowego życia, zrobiłem więcej złego niż dobrego. Skrzywdziłem wielu ludzi. Zabijałem. Jedyne co mogę rzec na moje usprawiedliwienie to, to, że nigdy nie czerpałem z tego przyjemności. Nigdy nie byłem sadystą. Największy błąd swojego życia popełniłem cztery lata temu. A mianowicie posłuchałem Louisa i zamordowałem rodziców Victorii. Wtedy jeszcze nie docierało do mnie to co zrobiłem jednak półtora roku później zacząłem ją darzyć uczuciem. Zakochałem się w niej przecząc jakiemukolwiek rozsądkowi. Ona przecież mnie nienawidziła. Wcale mnie to nie dziwiło,chociaż bolało. W dni w, którym Torii przyznała, że także mnie kocha poczułem się jak w raju. Każdy jej uśmiech w moją stronę sprawiał mi niewyobrażalną radość. A gdy już razem uciekliśmy to spełniły się moje najskrytsze marzenia. Nie trwało to długo jednak nie żałuję ani chwili.

Teraz czując śmierć w pobliżu mogę powiedzieć dwa najważniejsze słowa w życiu człowieka.

Jestem szczęśliwy.

Zaufaj mi (pierwsza wersja) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz