24

1.2K 91 3
                                    

Pov Victoria

- Przepraszam. Ja nawet nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. Wiesz, że bym cię nigdy nie skrzywdził. Kocham cię  - położył rękę na mojej dłoni.

Logiczne by było gdybym go od siebie odepchnęła i jak najszybciej od niego uciekła, lecz tego nie zrobiłam. To by tylko utrudniło moją sytuację. Louis, gdy był zdenerwowany tracił, wszelką kontrolę nad sobą, a po tym co zrobił byłam pewna, że mógłby mnie i zabić.

- Kochanie - podciągnął mnie do pozycji stojącej - połóż się. Powinnaś odpocząć.

- Nie wolę się przejść.

- Dobrze chodźmy razem - kompletnie mnie nie zrozumiał. Jedyne na co w tym momencie miałam ochotę to być jak najdalej od niego.

- Nie. Chciałabym trochę pobyć sama. Później wrócę, obiecuję - kiwnął głową, a ja wyszłam jak najszybciej byleby tylko nie zmienił zdania.

Poszłam prosto do parku i usiadłam na najbliższej ławce.

Ogromnie żałowałam tego, że nie sprzeciwiłam się Harry'emu, teraz mogłabym być u mojego wujka. Znowu miałabym normalne życie. Nie byłoby Louisa ani Nialla którzy ciągle wywierają na mnie presję, może wreszcie stałabym się zwykłą nastolatką,  której jedynym zmartwieniem jest sprawdzian w szkole, a nie to czy przypadkiem Lou nie wróci do domu w złym humorze i nie będzie chciał się wylądować w seksie ze mną. Robi to najmocniej jak tylko potrafi i w ogóle nie obchodzą go w tym czasie moje potrzeby.

A najgorsze to jednak było to, że Niall powoli przestawał być dla mnie obojętny. A nie mogłam pozwolić na to by nasze relację w jakiś sposób się rozwinęły. Bo to by było złe, nie mogę kochać kogoś kto z zimną krwią zabił moich rodziców, gdybym tak pozwoliła rozwijać się temu uczuciu, to tak jakbym zdradziła pamięć o nich. A tego nie mogę zrobić. Wystarczy już, że sypiam z Louis'em.

Moje wewnętrzne rozważania przerwał dźwięk mojej komórki. Wyciągnęłam ją z kieszeni i odblokowałam wyświetlacz.

Był to Louis.

Nie było mnie tylko przez godzinę, a ten już do mnie dzwoni. Traktuję mnie jak małe dziecko, a przestaje gdy ma ochotę mnie pieprzyć, wtedy przestaje go obchodzić ile mam lat i czy mam na to ochotę, liczą się tylko jego rządze.

- Halo - odebrałam bo, nie miałam ochoty na kolejny wykład, że nie odbieram od niego telefonu. Miałam już takie trzy.

- Wracaj już, robi się późno.

- Okej będę za piętnaście minut - powiedziałam i się rozłączyłam. Jeszcze przez kilka sekund siedziałam na miejscu.

Musiałam się psychicznie przygotować na powrót do mojego cholernie chorego życia bo, przecież nikt nie powie, że sytuacja w której się znajduję jest normalna. Najbardziej dziwne w tym jest to, że ja naprawdę ich polubiłam i się do nich przyzwyczaiłam. Do ludzi, których powinnam nienawidzić z całych sił.

***

- Może byśmy tak kupili sobie pieska - mocno zdziwiło mnie to co powiedział bo, jak kiedyś powiedziałam mu, że chciałabym mieć jakieś zwierzątko to odpowiedział, że za dużo będzie z tym roboty.

- Wolałabym króliczka miniaturkę - nie miałam nic do psów, lecz ostatnio widziałam tego króliczka i skradł on moje serce.

- Jeśli tego chcesz to zgoda. Jutro poszukamy dla ciebie odpowiedniego - po chwili uświadomiłam sobie, że on robi to by wynagrodzić mi to co stało się kilka godzin temu, ale skoro tak bardzo tego pragnie to ja z chęcią mu w tym pomogę.

- Mam do ciebie jeszcze jedną malutką prośbę.

- Co tylko zechcesz kochanie.

- Kilka tygodni temu robiłam projekt z taką Amy z mojej klasy, bardzo się polubiłyśmy i chciałabym czasem do niej pójść. Mogę?

- Oczywiście słoneczko. Będziesz mogła do niej chodzić - nawet nie miał pojęcia na co wyraził zgodę.

Zaufaj mi (pierwsza wersja) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz