52

808 61 6
                                    

Pov Victoria

Od tego ciągłego siedzenia w domu to już mi jest niedobrze. Niedawno co zaczął się rok szkolny a ja nie mogę wrócić na zajęcia. Moją przyszłość lekarza właśnie nieodwracalnie uciekała, a ja nie mogłam nic na to poradzić.

- Vicky słoneczko co ci jest. Jesteś taka blada i wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć - Louis delikatnie pogłaskał mój policzek. Miał rację od dwóch dni czułam się jakbym miała umrzeć.

- Może się czymś zatrułam?

- Czym? Przecież oboje jemy to samo, a mi nic nie dolega.

- Ja mam delikatniejszy żołądek od ciebie. I to pewnie jest wina tej przedwczorajszej pizzy. Mówiłam ci, że coś jest z nią nie tak.

- Wszystko było z nią okej. A ty się po prostu na coś rozchorowałaś.

- Ciekawe na co? Od półtora tygodnia siedzę tu zamknięta i nie mam z nikim poza tobą kontaktu - zdawałam sobie sprawę z tego, że i tak nic do niego nie dotrze, ale odrazu zrobiło mi się trochę lepiej jak mu to wszystko powiedziałam.

- To wszystko się zmieni jak tylko weźmiemy ślub. Obiecuję, że potem nie będę cię w żaden sposób ograniczał - i on naprawdę myśli, że ja mu uwierzę. Jak znam życie to będzie jeszcze gorzej.

- Mam nadzieję - nie chciałam się z nim kłócić więc nie powiedziałam mu to co naprawdę o tym myślę - a ty nie wychodzisz - spytał. Zawsze o tej godzinie gdzieś szedł, a teraz rozsiadł się na kanapie i nie wyglądało jakby gdzieś się wybierał.

- Nie kotek. Ty jesteś dla mnie najważniejsza - przyznaję, że Louis był słodki i kochany, ale co ja na to poradzę, że zakochałam się już w Niall'u. I to, że tak długo nie mam pojęcia co się z nim dzieję mocno wpływa na moje samopoczucie.

***

Na szczęście po kilku godzinach ta okropna niestrawność mi przeszło. Louis jednak uparcie twierdził, że nigdzie się nie wybiera i zostaje ze mną. Nie mogłam powiedzieć, że mi się to nie podobało, bo tak wcale nie było. Wolałam jak on był przy mnie. Nigdy nie znosiłam samotności.

- Lou, chciałabym odzyskać mój telefon - to był jedyny sposób by dowiedzieć się co u Nialla. A nawet jeśli by skasował jego numer to nie było by problemu, bo na wszelki wypadek nauczyłam się go na pamięć.

- A po co. Telefon nie jest ci do niczego potrzebny - byłam przygotowana na taką odpowiedź, ale nie miałam najmniejszego zamiaru się poddawać.

- To może mnie odrazu przywiąż do łóżka!

- O co ci chodzi kochanie? - spytał i próbował dotknąć mojego ramienia, ale gwałtownie się odsunęłam i wstałam.

- Zamknąłeś mnie tu, nie chcesz oddać telefonu. Teraz już wiem, że nasz ślub to nie jest dobry pomysł - po chwili poczułam jego oddech przy moim uchu.

- Obiecałaś mi. Ja spełniłem swój warunek i puściłem go żywego, choć miałem ogromną ochotę wypruć mu flaki, więc teraz twoja kolej.

- Proszę cię tylko o to byś mi zaufał, czy to naprawdę tak wiele. Lou zachowujmy się jak dawniej - oparłam głowę o jego tors.

- Dobrze, odzyskasz telefon.

Sorry, że znowu rozdział tak późno, ale ostatnio nie mam głowy do pisania. Jak chcecie to możecie zadawać bohaterom pytania.

Zaufaj mi (pierwsza wersja) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz