Pov Victoria
Od tego ciągłego siedzenia w domu to już mi jest niedobrze. Niedawno co zaczął się rok szkolny a ja nie mogę wrócić na zajęcia. Moją przyszłość lekarza właśnie nieodwracalnie uciekała, a ja nie mogłam nic na to poradzić.
- Vicky słoneczko co ci jest. Jesteś taka blada i wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć - Louis delikatnie pogłaskał mój policzek. Miał rację od dwóch dni czułam się jakbym miała umrzeć.
- Może się czymś zatrułam?
- Czym? Przecież oboje jemy to samo, a mi nic nie dolega.
- Ja mam delikatniejszy żołądek od ciebie. I to pewnie jest wina tej przedwczorajszej pizzy. Mówiłam ci, że coś jest z nią nie tak.
- Wszystko było z nią okej. A ty się po prostu na coś rozchorowałaś.
- Ciekawe na co? Od półtora tygodnia siedzę tu zamknięta i nie mam z nikim poza tobą kontaktu - zdawałam sobie sprawę z tego, że i tak nic do niego nie dotrze, ale odrazu zrobiło mi się trochę lepiej jak mu to wszystko powiedziałam.
- To wszystko się zmieni jak tylko weźmiemy ślub. Obiecuję, że potem nie będę cię w żaden sposób ograniczał - i on naprawdę myśli, że ja mu uwierzę. Jak znam życie to będzie jeszcze gorzej.
- Mam nadzieję - nie chciałam się z nim kłócić więc nie powiedziałam mu to co naprawdę o tym myślę - a ty nie wychodzisz - spytał. Zawsze o tej godzinie gdzieś szedł, a teraz rozsiadł się na kanapie i nie wyglądało jakby gdzieś się wybierał.
- Nie kotek. Ty jesteś dla mnie najważniejsza - przyznaję, że Louis był słodki i kochany, ale co ja na to poradzę, że zakochałam się już w Niall'u. I to, że tak długo nie mam pojęcia co się z nim dzieję mocno wpływa na moje samopoczucie.
***
Na szczęście po kilku godzinach ta okropna niestrawność mi przeszło. Louis jednak uparcie twierdził, że nigdzie się nie wybiera i zostaje ze mną. Nie mogłam powiedzieć, że mi się to nie podobało, bo tak wcale nie było. Wolałam jak on był przy mnie. Nigdy nie znosiłam samotności.
- Lou, chciałabym odzyskać mój telefon - to był jedyny sposób by dowiedzieć się co u Nialla. A nawet jeśli by skasował jego numer to nie było by problemu, bo na wszelki wypadek nauczyłam się go na pamięć.
- A po co. Telefon nie jest ci do niczego potrzebny - byłam przygotowana na taką odpowiedź, ale nie miałam najmniejszego zamiaru się poddawać.
- To może mnie odrazu przywiąż do łóżka!
- O co ci chodzi kochanie? - spytał i próbował dotknąć mojego ramienia, ale gwałtownie się odsunęłam i wstałam.
- Zamknąłeś mnie tu, nie chcesz oddać telefonu. Teraz już wiem, że nasz ślub to nie jest dobry pomysł - po chwili poczułam jego oddech przy moim uchu.
- Obiecałaś mi. Ja spełniłem swój warunek i puściłem go żywego, choć miałem ogromną ochotę wypruć mu flaki, więc teraz twoja kolej.
- Proszę cię tylko o to byś mi zaufał, czy to naprawdę tak wiele. Lou zachowujmy się jak dawniej - oparłam głowę o jego tors.
- Dobrze, odzyskasz telefon.
Sorry, że znowu rozdział tak późno, ale ostatnio nie mam głowy do pisania. Jak chcecie to możecie zadawać bohaterom pytania.
CZYTASZ
Zaufaj mi (pierwsza wersja)
Fiksi PenggemarVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18