56

843 65 7
                                    

Pov Victoria

Otworzyłam swoje ociężałe powieki i na pierwszy rzut oka można było wywnioskować, że znowu znajduje się w szpitalu. Louis siedział na krześle obok mnie patrząc na ścianę był tym tak pochłonięty, że nawet nie zauważył, że odzyskałam przytomność.

- Louis, co ja tu robię? - spytałam, bo nie miałam pojęcia jak się tu znalazłam. Ostatnie co pamiętam to jak oglądałam film z Harry'm.

- Co ostatnie pamiętasz?

- To jak oglądałam film z Harry'm, potem tylko pustka.

Złączył nasze dłonie.

- Bardzo źle się wtedy poczułaś i zaczęłaś krwawić. Harry cię tu przywoził, niestety naszego dziecka nie udało się już uratować.

Pokręciłam przecząco głową.

Nie mogłam uwierzyć, że to się stało. Jak już okazało się, że to dziecko Lou to myślałam, że wszystko już się ułożył, a teraz takie coś. Czuję się jakby ktoś mi odebrał cząstkę mnie.

- Vicky, kochanie powiedź coś - dotknął mojego ramienia, jednak ja szybko odepchnęłam jego rękę.

- Nie dotykaj mnie! To wszystko jest twoją winą, gdyby nie zachciało ci się tych cholernych badań to moje dziecko nadal by żyło - byłam na niego wprost wściekła. Mówiłam mu, że przeprowadzenie takiego badania w czasie ciąży jest bardzo ryzykowne, jednak on nie słuchał.

- Błagam cię, nie mów tak. Ja bardzo kochałem nasze dziecko.

- I tak ty je zabiłeś! - odwróciłam się do niego plecami. Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Pragnęłam tylko zasnąć i już nigdy się nie obudzić.

***

Jeszcze tego samego dnia wróciłam do domu, Louis wypisał mnie na własne żądanie, mi tam i tak było wszystko jedno gdzie jestem. A tu chociaż miałam spokój i wygodniejsze łóżko.

- Kochanie, może byś coś zjadła?

- Już ci mówiłam, że nie chce cię widzieć, więc proszę cię zejdź mi z oczu - miałam nadzieję, że mnie posłucha i sobie pójdzie. Ostatnie na co miałam ochotę to oglądanie go.

Niestety nie posłuchał i usiadł koło mnie.

- Nie traktuj tak mnie, ja też bardzo cierpię po stracie naszego maluszka.

- To dlaczego mnie nie posłuchałeś i je narażałeś. Urodziłabym i wtedy na spokojnie mógłbyś zrobić te testy.

- Nie wytrzymałbym tyle czasu w niepewności. Przez te napięcie jeszcze bym ci zrobił krzywdę.

- No właśnie, nawet zapanować nad sobą nie potrafisz. Zostawiłam cię dlatego, że mnie zgwałciłeś, że nie potrafiłeś mnie wtedy wysłuchać - spuścił głowę.

- Złość wzięła nade mną górę. Wybacz mi to proszę - dotknął mojego policzka.

- Nie, nasz związek i tak nie ma już najmniejszego sensu.

Zaufaj mi (pierwsza wersja) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz