Piątek.. Ukochany dzień przez wszystkich dlatego, że to on kończy ten cholerny tydzień i zaczyna kochany przez wszystkich weekend.
Szedłem akurat do szkoły. Udało mi się przekonać mamę i przekabacić siostrę, żeby się zgodzili. Cóż, z Aurelie było o wiele trudniej, gdyż to dziecko jest strasznie uparte... Aktualnie mam w torbie świnkę morską, która powinna dotrzeć na lekcję biologii...
Gdy byłem już przy szafce, szybko obok mnie znalazł się Nathan.
- Masz, prawda? - spytał podekscytowany, na co kiwnąłem głową. - Ekstra!
- A ty masz potrzebne rzeczy? - teraz ja spytałem, otwierając przy tym szafkę i sprawdzając stań zwierzęcia. Na szczęście Pini, bo tak się zwie, jest małym gryzoniem i nie zajmuje tyle miejsca, ale jest strasznie gruba i ciężka..
- Pewnie - prychnął. - Na mnie zawsze można liczyć.
- Jasne - przewróciłem oczami, po czym zamknąłem szafkę. - Gdzie zaczynamy misję?
- Myślę, że łazienka to najlepsze miejsce - kiwnąłem głową. - Myślę, że ja zrobię to sam, ty tylko coś wykombinujesz, aby nauczycielka nic nie podejrzewała, okey?
- Pewnie, coś się wymyśli - odpowiedziałem. - Ale chcesz uciec z lekcji tylko po to?
- Raz się żyje, co nie? - powiedział z uśmiechem.
Pokręciłem tylko głową z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym potajemnie dałem świnkę do torby przyjaciela, mówiąc aby uważał na nią. Gdyby Pini stała się jakakolwiek krzywda - zostałbym zabity przez własną siostrę. A dlatego, że jestem młody i przystojny - powinienem jeszcze trochę pożyć, prawda?..
Ruszyłem do sali lekcyjnej. Pierwsza matematyka. Gdy tylko wszedłem do klasy, akurat wybił dzwonek.
Lekcja minęła bardzo szybko, bez jakichkolwiek komplikacji. Nie zostałem spytany, ani nie musiałem podchodzić do tablicy wykonać jakieś zadanie, które pewnie i tak nigdy by mi się w życiu nie przydało. Gdy nauczycielka spytała, czy ktoś wie co się stało z Nathanem, szybko odpowiedziałem, że jest u pielęgniarki. Na szczęście kupiła to.
Gdy tylko wyszedłem z sali, zacząłem szukać Nathana. Szybko na głównej tablicy informacyjnej odnalazłem przerobione zdjęcie Pini. Podszedłem i zerknąłem na nie.
Na zdjęciu widniała Pini, która naprawdę wyglądała na zdechłą. Miała zamknięte oczy, a na jej białym, potarganym futerku widniały dwie czerwone kropki, z których jakby ciekła krew. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że to wampir go tak urządził, a podpis pod samym zdjęciem, jeszcze bardziej to podkreśla.
- I jak? - nagle obok mnie pojawił się Nathan.
- Wygląda jak zdechły - powiedziałem. - Ale na pewno żyje?
- Pewnie, śpi sobie teraz w tym oto plecaku - powiedział, kładąc dłoń na plecak, którego trzymał w rękach. - Nie masz się czym martwić.
- Cieszę się - wypuściłem głośno powietrze.
Ciekawe czy wampiry także będą takie zadowolone..
_____________________
Następny później c:
Głosujcie i komentujcie
- to motywuje! :*
CZYTASZ
SMS z wampirem
VampireOna nienawidzi ludzi. On nienawidzi wampirów. Ona zaczęła tą znajomość przez przypadek. On zaczął tą znajomość pielęgnować. Problem w tym, że żadne ze stron nie wie, kim jest osoba po drugiej stronie ekranu... Czy ta 'przypadkow...