''~59~''

3.3K 259 10
                                    

~ Piekło ~

~ Nicole's P.O.V ~

- Nie odwiedzisz Damona na Ziemi? - spytał Dylan, przerywając ciszę między nami.

Nie była ona niezręczna, wręcz idealna, cudownie było słuchać jedynie tykania zegara w gabinecie oraz wypełniania różnych dokumentów. Ostatnie było jednak odrobinę męczące, jednakże wolę robić to, niż słyszeć w kółko 'Powinnaś zrobić to! Tam to! Jeszcze tam! Zrób to!'.. To takie wkurzające..

- Nie rozumiem po co - wzruszyłam ramionami, nie odrywając wzroku od dokumentów.

- Może czuje się samotny i trzeba dać mu buziaka, przytulić, aby lepiej mu się pracowało? - zachichotał, a ja spojrzałam na niego niewzruszonym wzrokiem.

- Chcesz stracić posadę, mój prywatny strażniku? - spytałam poważnie, a ten energicznie pokiwał głową na prawo i lewo. - Właśnie, więc takie komentarze możesz zostawić dla siebie, Dylan.

- Oficjalnie jestem tylko strażnikiem, jednak dobrze wiemy oboje, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od przedszkola, prawda? - spytał z uśmiechem na ustach. - Za taki komentarz powinnaś mi porządnie przywalić, jak to zawsze robiłaś.

- W sumie mogę, ale nie chce mi się - mój wzrok powędrował na biurko, gdzie znajdywały się ważne papiery.

- Papierkowa robota czy może powstrzymałaś się? - wypuściłam powietrze z płuc. Zaczął mnie odrobinę irytować. - A może po prostu zmieniłaś się?

- Zmieniłam się? - prychnęłam. - Zawsze byłam zimną wampirzycą i nie chodzi mi tutaj o krew. Nawet nazywali mnie 'zimną suką', nieprawdaż?

- Pamiętam - zaśmiał się. - Pamiętam również, jak im porządnie przyłożyłem, za tą obrazę skierowaną w twoją stronę.

- Też pamiętam - również zaczęłam się śmiać. - Zostałeś zawieszony na tydzień, ale nie usłyszałam już więcej tego przezwiska. Byłeś wtedy naprawdę niesamowity.

- Byłem? - prychnął. - Nadal jestem!

Nagle usłyszałam głośne pukanie do drzwi, a po chwili wszedł Matthew. Zbliżył się do mojego biurka, a ja spojrzałam uważnie na niego, wyczekując pewnych słów..

- Mam to, o co prosiłaś, Wasza Wysokość - powiedział, podając mi papiery.

- Świetnie - z uśmiechem odebrałam co moje. - Dzięki Matthew.

- Dla ciebie, Wasza Wysokość, wszystko - ukłonił się teatralnie, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Matthew stał się królewskim wampirem na posyłki. Przynosi listy, papiery i inne duperele, o które prosimy wraz z Damonem albo innymi szlachetnymi wampirami. Jego moc, szybkość, naprawdę pomaga mu w tym, dlatego jest idealny do tej fuchy.

Zaczęłam wertować papiery, a mój wcześniejszy uśmiech znikł. Wszystko zgadzało się, a we mnie zaczęło się gotować. Wszystkie przypuszczenia, teorie - wszystko jest prawdą.. Bolesną, krwawą prawdą..

- Nicole? - odezwał się Dylan, jakby odrobinę zaniepokojony. - Co jest?

- Królewska rada, godzina 20 - spojrzałam się na wampira. - Przekaż wszystkim.

- Mogę wiedzieć chociaż o co chodzi? - spytał zaniepokojony, ale również odrobinę wkurzony.

- Gabriel Moore - przeczytałam z kartki. - Urodzony 19 czerwca, lat 40. Żona oraz dwójka dzieci; chłopiec i dziewczynka. Pewnie wiesz, kto to, prawda?

- Moore.. - zdziwił się i to mocno. - Ojciec Aurelie i Luke'a?

- Dokładnie - kiwnęłam głową. - Zbierz tą cholerną radę, a tam wszystkiego się dowiesz..

- Tak jest, Wasza Wysokość! - odpowiedział, po czym wyszedł, a ja wypuściłam głośno powietrze z płuc, opierając się o fotel.

- Moore.. hmm..


________________________

Chyba odrobinę przyśpieszę akcję.. >.<

Głosujcie i komentujcie
- to motywuje!

SMS z wampiremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz