Ja: Aurelie może chodzić do szkoły?
Nicole: Lepiej, aby została w domu przez jakiś tydzień, może dłużej.
- To dobrze - powiedziałem sam do siebie, odkładając telefon na swoje biurko. - Jednak dobrze, że została w domu..
Położyłem torbę na biurku, po czym zacząłem wyjmować papiery, które mam zamiar dzisiaj wypełnić. Szczególnie te od Paul'a..
- Dzień dobry - powiedziała kobieta, wchodząc do mojego gabinetu. - Przepraszam, ale miałam przypomnieć, że ma pan dziś spotkanie z panem Nathanem Parker.
- Ach, no tak - po wczorajszym incydencie kompletnie o tym zapomniałem. - Kiedy pan Parker miał się stawić?
- Na godzinę 15 do około 18 - odpowiedziała.
- Dobrze - wypuściłem powietrze. - Poinformuj mnie, gdy już będzie, dobrze?
- Dobrze - kiwnęła głową, po czym wyszła.
Zabrałem się za robienie dokumentów. Nie trwało to długo, jednak dużo czasu zajmował mi Paul, który często przychodził, nie aby mi pomóc, tylko żeby sobie po prostu pogadać. Próbowałem go jakoś spławić, aby dał mi spokój, jednak nie dawał za wygrane..
Właśnie kończyłem podpisywanie świstków, kiedy do mojego gabinetu przyszła ta sama kobieta co wcześniej.
- Pan Nathan Parker przyszedł - oznajmiła, a ja spojrzałem na zegarek.
- Ach, tak - powiedziałem, wstając z fotela. - Zaraz przyjdę.
Wyszła, a ja dopiłem moją kawę i wyszedłem z gabinetu. Skierowałem się na parter, a kiedy tylko zobaczyłem mojego dawnego przyjaciela, zrobiło mi się przykro, tylko.. dlaczego?
- Witam - powiedziałem, podchodząc do niego. Na jego twarzy nie malowało się zdziwienie, tylko radość.. - Nazywam się Luke Moore i dzisiaj pana oprowadzę - podałem mu rękę.
- Nathan Parker - powiedział, ściskając moją dłoń. - Liczę na owocną współpracę.
Oprowadziłem go, pokazałem gdzie jest co i czym będzie się zajmować na początku swojej pracy tutaj. On uważnie słuchał tego, co mówię, jednak na jego twarzy nadal był uśmiech..
- Tutaj musimy się pożegnać - powiedziałem, zatrzymując się przy swoim gabinecie. - Ktoś po pana pewnie zaraz przyjdzie i pokaże panu, jak się u nas pracuje, ponieważ ja mam jeszcze trochę dokumentów do wypełnienia.
- Cudownie słyszeć, jak mówisz do mnie 'per pan' Luke - zaśmiał się.
- Wolałbym, abyś też mówił do mnie po nazwisku, Parker - uśmiechnąłem się do niego sztucznie.
- Oj przestań - machnął ręką. - A może ta wampirzyca znowu namieszała ci w głowie, czekaj.. Nicole?
- Tobie nic do tego.
- O, czyli wróciła - ponownie się zaśmiał, a ja chciałem w tej chwili go uderzyć, ale się powstrzymałem. W końcu jesteśmy w pomieszczeniu monitorowanym.. - Powiedz, co ty masz z tymi wampirami? Jakby do nich cię ciągnęło.. Jesteś z nimi jakoś powiązany?
- Powtarzam, tobie nic do tego - warknąłem, po czym po prostu wszedłem do swojego gabinetu.
Myślałem, że się zmienił, jednak myliłem się.. Będzie dalej mi życie uprzykrzać..
Wziąłem telefon do ręki i postanowiłem odezwać się do Nicole.. Chociaż trochę z nią popisać, jak za dawnych lat..
Ja: Jak tam Wam idzie? :-)
Nicole: zle bo nie mozemy znalezc reszty wampirow
Coś jest nie tak..
__________________________
Głosujcie i komentujcie
- to motywuje!
CZYTASZ
SMS z wampirem
VampireOna nienawidzi ludzi. On nienawidzi wampirów. Ona zaczęła tą znajomość przez przypadek. On zaczął tą znajomość pielęgnować. Problem w tym, że żadne ze stron nie wie, kim jest osoba po drugiej stronie ekranu... Czy ta 'przypadkow...