Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy...
Zamknęła oczy. Tak zawsze lepiej było się jej skupić — kiedy muzyka ogłuszała jej uszy, gardło paliło, a nogi paliły ją żywcem, tylko ciemność zdawała się jej pomagać.
Kiedy tum wrzał, ona wrzała z nim, zapadając się w ziemie i rozrywając ciało na drobne kawałeczki — i to była sztuka. Krew, pot i poświęcenie. Tak mówili wszyscy, tak? Sztuka która wzięła się z absolutnego cierpienia.
Magia bólu, czy cokolwiek innego.
Balet był czymś, co ją niszczyło i czymś, co ją budowało, wkładało trzy nowe cegiełki do jej życia i wyciągało cztery.
(a/n) moja przyjaciółka ostatnio dostała się parę lat temu do szkoły baletowej i jeju no... czuję czasami jej ból.
CZYTASZ
drabble
Short Story// zbiór historii na sto słów // najwyższe notowanie to #8 w kategorii opowiadania, 21.05.2017; #7, 11.07.2017; #3, 12.07.2017