» 29

2.2K 196 94
                                    

Właśnie wracamy do Seulu. Mamy jeszcze jakieś czterdzieści pięć minut lotu, więc o dwudziestej drugiej będziemy już na lotnisku.

Ten dzień też był ciekawy; odwiedziliśmy różne parki rozrywki i muzea, a ja przy okazji przypomniałam sobie to, co zwiedzałam kiedyś.

- Teraz mam zamiar odpoczywać w dormie do upadłego - oznajmił NamJoon, na co wszyscy się zaśmialiśmy.

- Czyli teraz miesiąc wolnego? - upewniłam się, popijając łyk wody z butelki.

- Mhm - przytaknął YoonGi. - Ale trzy razy w tygodniu mamy przyjść i poćwiczyć, żeby nie wypaść z formy.

Skinęłam głową, że rozumiem i oparłam głowę o zagłówek mojego fotela.

Chłopaki mają wakacje, a ja muszę wybrać się w końcu do pani Lee. Jeśli w jej kawiarni dalej jest remont – dalej będę bezrobotna. Bo przecież nikt inny mnie nie zatrudni, wiedząc, że nie skończyłam nawet dobrze gimnazjum. Jedynie właśnie ta kobieta nie ma nic przeciwko temu. No, a własne pieniądze też muszę mieć i nie polegać w tej kwestii ciągle na Jimin'ie, prawda?

***

=MASUKU=

Dzisiejszy dzień będzie... Dzisiaj będzie się działo, tak przypuszczam.

Obudziłem się o ósmej, co oznaczało, że do rozpoczęcia pracy mam dwie godziny. Jednak, kiedy szedłem do kuchni, w celu zrobienia sobie kawy, zadzwonił prezes i powiedział, że mam przyjść do wytwórni już teraz.

Oczywiście, zgodziłem się.

W dość szybkim tempie wypiłem gorący napój, ubrałem się, zabrałem komórkę oraz klucze, ubrałem – standardowo – czarną maseczkę na twarz i wyszedłem z mieszkania.

Kiedy dotarłem do budynku Big Hit'u, sekretarka od razu poinformowała mnie, że mam iść do gabinetu mojego pracodawcy, gdyż mężczyzna już na mnie czeka.

Zrobiłem tak, jak chciała; uprzednio pukając do drzwi, wszedłem, po usłyszeniu pozwolenia.

- Annyeong haseyo - przywitałem się, kłaniając przy tym.

Starszy odpowiedział mi tym samym, po czym pokazał, iż mam usiąść na krześle przed biurkiem.

- Chłopaki wczoraj wrócili z Jeju - odezwał się, gdy wykonałem jego polecenie. - Teraz mają miesiąc wolnego, z kilkoma dniami prób, ale o tym wiesz.

- Ye - przytaknąłem.

- Te kilka dni zaczynają się od przyszłego tygodnia, dlatego dzisiaj ich tu na pewno nie będzie - skinąłem głową, że rozumiem i może mówić dalej. - Jimin jednak, jak i reszta, o tym nie wiedzą. I mam tu dla Ciebie zadanie kulminacyjne.

Poruszyłem się na krześle. Sam nie wiem, czy z nerwów, że to będzie zadanie ostateczne i nie będę musiał już denerwować Jimin'a, czy z czystej ekscytacji.
Owszem, jestem zazdrosny o to, że ma przy sobie Dianę, którą również kocham, ale wiem, na co go stać, jeśli chodzi o nią. Wiele razy przekonałem się o tym na własnej skórze.

- Po Park'a już zadzwoniłem, zresztą jest już na sali ćwiczeń - mężczyzna kontynuował. - Po Dianę zadzwonię zaraz po tym, jak stąd wyjdziesz.

- Dobrze, ale... Co mam zrobić? - zapytałem, gdyż wciąż mi tego nie wyjaśnił.

- Przykro mi, ale dzisiaj będziesz musiał prawdopodobnie ucierpieć.

- Słucham? - zdziwiłem się, jednak miałem pewne przeczucie.

- Masz sprowokować go na tyle, żeby stracił nad sobą panowanie.

Domyślałem się, że powie coś w tym stylu. Bo niby dlaczego miałbym cierpieć, jeśli nie z tego właśnie powodu?

- Kiedy ona przyjdzie - ciągnął. - Będziesz czekał w studiu nagraniowym. Tam będzie do Twojej dyspozycji. Potem powiem, żeby Jimin również się tam zjawił. Reszty chyba się domyślasz?

- Tak - przytaknąłem.

- Rozumiesz, co masz zrobić?

Ponownie potwierdziłem, a ten zadzwonił do dziewczyny piosenkarza, mówiąc, że jest potrzebna Jimin'owi i tłumacząc, że jemu samemu głupio jest poprosić o to telefonicznie.

- Będzie za góra pół godziny - wyjaśnił, kiedy się rozłączył. - Nie zawiedź mnie.

- Nie zawiodę - ukłoniłem się ponownie, następnie wychodząc z gabinetu i kierując się tam, gdzie to wszystko miało się rozegrać.

Z jednej strony nie chcę jej krzywdzić, a z drugiej... Nie mogę znieść myśli, że jest z Jimin'em.

=DIANA=

Budząc się rano, dowiedziałam się, iż mój chłopak musiał iść do wytwórni. Trochę zdziwiło mnie, że sam, bez zespołu, ale skoro wrócił do domu w połowie trasy, możliwe, że to coś związanego właśnie z tym.

Gdy prezes do mnie zadzwonił, akurat byłam przed blokiem z zamiarem pójścia na zakupy. No, ale skoro jestem potrzebna Oppie, do sklepu pójdę później.

Tak więc, skierowałam do wytwórni.

- Przepraszam - powiedziałam do sekretarki, siedzącej za ladą, kiedy weszłam do budynku.

- Tak? - uniosła wzrok na moją osobę z ekranu komputera. - A, Diana - ukłoniła się z przyjacielskim uśmiechem, co odwzajemniłam. - Masz pójść do studia nagraniowego - po tych słowach wytłumaczyła mi, jak tam dojść.

- Kamsahamnida - ukłoniłam się raz jeszcze, a dziewczyna odpowiedziała mi tym samym, wciąż unosząc kąciki ust.

Ja natomiast poszłam tam, gdzie mi kazano. W drodze zastanawiałam się, o co takiego może chodzić, skoro Jimin nie chciał ze mną o tym porozmawiać przez telefon.

Kiedy weszłam do wspomnianego pomieszczenia, nikogo nie zastałam. Za to drzwi, które przed chwilą otworzyłam, zamknęły się.

Natychmiast odwróciłam się, by sprawdzić, co było tego przyczyną.
A raczej kto.

- Masuku? - odezwałam się, patrząc na niego trochę zdziwiona.

Chłopak zamknął drzwi na klucz, który schował do kieszeni spodni.

- Co robisz? - zapytałam, nie do końca rozumiejąc, jaki ma cel jego obecne zachowanie.

Ten jednak nie odpowiedział na moje pytanie. Zamiast tego zaczął iść w moją stronę, przez co ja zaczęłam się cofać.

W połowie drogi stanął, co również uczyniłam. Wtedy chłopak postanowił w końcu zdjąć maseczkę, z którą nigdy się nie rozstawał.

Isoruko.

Mogłam się domyślić! Japońska ksywka, ciągłe noszenie maski, to zachowanie. Ale ze mnie idiotka...

- Nie wierzę - powiedziałam. - Zatrudniłeś się nawet tutaj? Naprawdę nie możesz odpuścić?

Na to odpowiedzi również nie dostałam.

Prychnęłam z niedowierzaniem i pokręciłam głową.

Japończyk westchnął, przymknął na sekundę oczy i znów skierował się w moim kierunku. Ja cofałam się na tyle, że w końcu dotknęłam plecami ścianę oddzielającą pokój nagrań od reżyserki, a Azjata był już na swobodne wyciągnięcie mojej ręki.

- Przepraszam, Diana - szepnął.

- Co... - zaczęłam, mając szansę tylko na to, ponieważ brunet w tempie ekspresowym znalazł się jeszcze bliżej mnie i dosłownie wpił się w moje usta.

Oczywiście, nie oddałam pocałunku, jednak ten nie zamierzał przestać, wręcz przeciwnie – pogłębił czynność, przysuwając się tak, aby ograniczyć mi odepchnięcie go.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I w końcu zaczynamy dochodzić do tego, co chciałam 😁

Jak myślicie, co z tego wyjdzie? 🙄

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego :*

Przestań, kocham Cię... 3 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz