» 31

1.8K 210 96
                                    

Mimo, iż chłopaki mają miesiąc wakacji, dziś i tak poszli omówić nowy koncept.

No, prawdziwe wolne, naprawdę.

Dlatego właśnie siedziałam w domu sama, czytając książkę. Dopiero koło godziny jedenastej zadzwoniła do mnie Fuyu, proponując spotkanie. Oczywiście, zgodziłam się, bo długo się nie widziałyśmy.

Tak więc, bez zbędnego gadania, odłożyłam lekturę, przebrałam się, zjadłam coś na szybko i wyszłam z mieszkania, uprzednio zamykając je na klucz.

**

Kiedy wracałam ze spotkania, poczułam wibracje w kieszeni, więc wyciągnęłam komórkę.

~ Yoboseyo? - odebrałam, nie wiedząc, kto to.

~ Diana? Z tej strony manager chłopaków.

~ A, uhm... Annyeong haseyo - poprawiłam się.

~ Tak, annyeong - powtórzył. ~ Prezes wzywa Cię do siebie.

Pięknie. Znowu? Serce zabiło mi szybciej. Domyślam się, o co chodzi.

~ Dobrze. Będę za chwilę - po tych słowach rozłączyłam się.

Przez tą głupią sytuacje i szybciej bijące serce, znów zaczyna kręcić mi się w głowie, a serce jednak zaczyna trochę kłóć.

Nie mając innego wyjścia, ruszyłam w kierunku wytwórni, starając się uspokoić galopujące myśli.

Na miejscu byłam zaledwie dwadzieścia minut później.

Jak zwykle, przywitała mnie sekretarka i pokierowała tam, gdzie miałam się udać.

Pod biurem zapukałam i, gdy usłyszałam pozwolenie, weszłam, zamykając za sobą drzwi.

- Annyeong haseyo - ukłoniłam się niepewnie.

Po chwili zauważyłam, że manager też tu jest.

- Domyślasz się, po co Cię wezwałem? - odezwał się prezes.

Z odpowiedzią, mimo wszystko, trochę się zawahałam.

- Ne - odpowiedziałam jednak zgodnie z prawdą, starając się opanować niepewny ton głosu.

- Wiesz chyba doskonale, że to, co zrobił Jimin, przekroczyło wszelkie granice - mówił dalej, przez co spuściłam wzrok na swoje buty. - I oczywiście, będą tego konsekwencje.

- Wiem...

- Za trzy godziny masz samolot do Polski - przerwał mi, na co otworzyłam szeroko oczy.

Zauważyłam też, że reakcja managera jest taka sama, jak moja.

- Słucham? - po raz kolejny każe my zerwać z Park'iem?

- Tutaj masz bilet - rzucił białą kopertę na biurko przed sobą.

- Nie mogę tego zrobić.

- Z Jimin'em też nie możesz być. A tak mam pewność, że na pewno nie będziecie się spotykać.

- Dlaczego pan to znowu robi?

- Dla jego dobra. Chcesz zniszczyć mu to, na co tak ciężko pracował? Myślisz, że te wszystkie wybryki idą na jego korzyść?

- Ale pan nie wie...

- Nie chcę tego słuchać, Diana - uciszył mnie gestem ręki, po raz kolejny przerywając mi w połowie zdania. - Jedź do dormu, spakuj się i zakończ to wszystko raz na zawsze. Uwierz mi, że tak będzie lepiej. I dla niego, i dla Ciebie.

Po tych słowach skinął na drugiego mężczyznę, by wyszedł razem ze mną. Tak też się stało.

Wyszłam za managerem tak, jakby coś mi po prostu kazało to zrobić, a słowa utknęły mi w gardle.

Po chwili doszliśmy do czarnego samochodu. Wsiedliśmy do niego, kierując się do mieszkania zespołu.

Do celu dojechaliśmy dość szybko. Za szybko.

- Pomóc Ci? - zapytał PD-nim, patrząc na mnie z troską.

Pokręciłam głowę, że nie i wolnym krokiem podeszłam do szafy, w celu wzięcia z niej wszystkich rzeczy.

Czemu to robię? Może dlatego, iż prezes ma rację; Jimin za długo pracował na to wszystko, żeby przez takiego kogoś, jak ja, to stracić. Po prostu nie mogę mu tego zrobić, a wiem, że dojdzie do tego, jeśli wciąż będą takie sytuacje, jakie są teraz. Tak więc, muszę tak postąpić. Boli cholernie, ale nie mam innego wyjścia. Już nie.

Z zebraniem rzeczy i ogólnie spakowaniem się, uwinęłam się w zaledwie dwadzieścia minut.

Ogarnęłam jeszcze raz wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajduję ostatni raz. Już miałam się odwrócić, aby wyjść, kiedy wpadła mi do głowy pewna rzecz.

- Mogę zrobić jeszcze jedną rzecz? - spytałam.

Starszy zamyślił się na chwilę.

- Dobrze. Tylko, proszę, nie długo.

Szybko wzięłam do ręki jakąś kartkę i długopis, po czym usiadłam do stołu.

Nie dałabym rady pożegnać się z ChimChim'em twarzą w twarz.
Wiem, to egoistyczne z mojej strony, ale naprawdę inaczej nie mogę.

Kiedy napisałam już wszystko, sprawdziłam to jeszcze i odetchnęłam, żeby się nie rozpłakać.

- Diana - odezwał się manager ponaglająco, jednak słychać w jego głosie wsółpczucie.

Zacisnęłam na moment powieki, po czym wyjęłam z kieszeni komórkę, kładąc ją obok listu.

Nie przyda mi się już, więc nie muszę brać jej ze sobą.

Następnie wstałam, podniosłam torbę z rzeczami i wyszłam wraz z managerem, kierując się ponownie do jego samochodu.

W aucie oparłam głowę o zagłówek i znów zamknęłam oczy, czując cisnące się łzy.

Ach, czuję się okropnie, fatalnie, jak najgorsza osoba na świecie. Prawdopodobnie znowu go zranię.
A może... Nie, prezes ma całkowitą rację. Wyjadę, Jimin o mnie zapomni i wszystko wróci do normy. Tylko... Czy ja zapomnę? Wątpię.

Dojechaliśmy w końcu na lotnisko.

Mężczyzna wyjął moją torbę, a ja z ociąganiem wyszłam z pojazdu.

Wtedy ruszyliśmy w kierunku wejścia.
Właściwe można było stwierdzić, iż bardziej się tam wlekę, aniżeli idę.

Kiedy stanęliśmy przy plastikowych krzesłach, PD-nim wyjął z kieszeni szarej marynarki kopertę z moim biletem, a w oczach znowu poczułam, że mokre krople mają ochotę spłynąć po moich policzkach.

Oboje usiedliśmy na lotniskowych siedzeniach, po czym w ciszy czekaliśmy na moje wejście do samolotu.

Gdy nadszedł ten czas, po raz kolejny miałam w gardle kluchę tak dużą, że ledwo mogłam spokojnie przełknąć ślinę.

- Powodzenia, Diano - manager położył mi rękę na ramieniu.

Ja natomiast nic nie odpowiedziałam, tylko wzięłam torbę i ruszyłam do maszyny, która miała zmienić od teraz moje życie.

W środku, kiedy usiadłam już na swoim miejscu i wystartowaliśmy, w końcu pozwoliłam sobie na płacz.

Na szczęście siedziałam przy oknie, więc mogłam odwrócić głowę i wpatrywać się w krajobraz pod nami tak, żeby nikt nie zauważył, iż szlocham.

- Przepraszam, Oppa - powiedziałam tak cicho, że ledwo usłyszałam samą siebie.

Za kilkanaście godzin będę w Polsce.
Stracę kontakt z Jimin'em i całym zespołem, i wychodzi na to, że już tu nie wrócę; pieniędzy na bilet na pewno nie będę miała tak szybko.

Yah, dzisiaj zachowałam się jak cholerna egoistka...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

🙄🙄🙄

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego :*

Przestań, kocham Cię... 3 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz