» 22

2K 213 124
                                    

- Mała, idź do samochodu - powiedziałem, zwracając się do mojej dziewczyny, chcąc porozmawiać z Diego sam na sam.

- Jimin... - zaczęła, ale przerwałem jej.

- Spokojnie, wiem. Po prostu wsiądź - niepewnie, bo niepewnie, ale zrobiła to, o co poprosiłem.

Kiedy zamknęła drzwi auta, odszedłem z Brazylijczykiem trochę dalej.

- To jak? - ponowił pytanie, krzyżując ręce na piersi. - Diana nie chce, żebyś Ty za nią zapłacił. Chce sama to spłacić.

- Powiedz mi, jak? - prychnąłem. - Chcesz ją trzymać w zamknięciu, więc to niemożliwe.

- Może iść do pracy, ale będę ją mieć na oku.

- Żartujesz? Prędzej zacharuje się na śmierć niż odda Ci tą kasę.

Na to chłopak nic nie odpowiedział, więc kontynuowałem.

- Cholernie zależy Ci na tych pieniądzach, prawda? - westchnąłem. - Ok, dam... - nie zdążyłem jednak dokończyć, gdyż ten w końcu odezwał się.

- Dobra, dobra... - przetarł twarz dłońmi. - Nie oddawaj mi jej.

- Dianie na pewno na to nie pozwolę.

- Odpuszczam, jasne?

- Co? - zdziwiło mnie to, co powiedział.

- Powiedziałem, że zostawiam Was w spokoju.

- A skąd nagle taka decyzja?

- Diana to super dziewczyna i widać, że kochasz ją ponad wszystko. Chcesz zapłacić, mimo jej sprzeciwu, bo cholernie się o nią martwisz... Po raz pierwszy komuś ulegam, jeśli chodzi o dług.

Teraz z kolei ja nie wiedziałem, co zrobić.

- Weź ją i wracajcie do domu zanim zmienię zdanie.

Jak chciał, tak zrobiłem; podbiegłem do samochu, otwierając drzwi od strony, gdzie siedziała moja dziewczyna.

- Wracamy do domu - odparłem na wstępie.

- Mwoh? - popatrzyła na mnie zdezorientowana. - Jimin, Ty chyba nie...

- Wszystko już uregulowane, Diana - Diego przerwał jej, podchodząc do nas. - Wysiadaj, zanim się rozmyślę.

Wyciągnąłem do niej rękę, a ta wysiadła, łapiąc ją.

- Nie wierzę w samego siebie - brunet pokręcił głową, szepcząc. - Dobra, nie będziemy się już raczej widzieć - wyciągnął z kieszeni telefon mojej dziewczyny, podając jej go. -  Powodzenia Wam życzę - po tym wsiadł do swojego auta i odjechał.

=DIANA=

- Nie zapłaciłeś mu chyba - odwróciłam głowę w stronę ChimChim'a, wcześniej patrząc za odjeżdżającym Brazylijczykiem.

- Nie, nie zapłaciłem - uśmiechnął się lekko, przytulając mnie ponownie.

Również go objęłam, ale wciąż nie rozumiem, co się stało.

- Więc czemu mnie puścił? - zapytałam.

- Po prostu porozmawialiśmy. Ale ważne, że wszystko jest już ok - odsunął się lekko ode mnie, następnie czule całując, co odwzajemniłam.

- Mam nadzieję, że mnie nie okłamujesz - odparłam, kiedy przestaliśmy, patrząc mu w oczy.

- Ja nie - spojrzał na mnie wymownie. - Chcesz iść na pizzę? - zmienił temat.

- Czemu nie - uśmiechnęłam się, po czym ten złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do pizzerii.

=HOSEOK=

Za cztery godziny będę w Seulu. Wciąż nie jestem zadowlonu z tego faktu, no ale co mogłem poradzić, skoro cały zespół, włączając w to manager'a, uparł się na mój powrót?
Kłótnia z sześcioma osobami nie miała jakiekolwiek sensu, bo i tak wyszłoby na ich. Mimo, iż próbowałem jeszcze jakoś się z nimi dogadać, decyzja nie została zmieniona.

Tak więc, siedzę teraz w samolocie i czekam, aż dolecimy do Korei.  Zastanawiam się, jak to będzie. Właściwe... To tylko trzy dni. Nie, AŻ trzy dni. Trzy, długie dni z Dianą. I Jimin'em przy niej. Ach, zlitujcie się... Suga hyung wie, co do niej czuję i mógł stanąć po mojej stronie, ale nie! Po co? Najlepiej...

- Przepraszam - z zamyśleń wyrwał mnie damski głos, mówiący po angielsku.

Podniosłem powieki i odwróciłem głowę w stronę osoby, która stała przy mnie.

- Przepraszam - powtórzyła. - Mogłabym tu na chwilę usiąść? - wskazała na miejsce przy oknie.

- Co? A... Uhm, tak. Tak, proszę - zgodziłem się, również zwracając się do niej w języku angielskim.

Brunetka podziękowała skinięciem głowy i zwinnie przeszła na miejsce obok, co przyszło jej z łatwością, gdyż miała szczupłą budowę ciała.

Zacząłem obserwować jej poczynania; wzięła do rąk aparat, który miała zawieszony na szyi i zrobiła kilka zdjęć widoku za oknem.

- Zrobiłam też ze swojego miejsca - odezwała się, przeglądając swoje dzieła. - Ale tu jest lepszy widok - spojrzała na mnie, uśmiechając się przyjaźnie.

- Jeśli chcesz, możesz zostać - również podniosłem kąciki ust. - I tak siedzę sam, a Ty możesz robić więcej zdjęć.

- Właściwie to... Z chęcią. Mina - wyciągnęła rękę w moją stronę.

- Hoseok - zrobiłem to samo, przez co uścisnęliśmy sobie dłonie.

- Jesteś Koreańczykiem? - zadała kolejne pytanie, tym razem po koreańsku.

- Tak - przytaknąłem tak samo. - Skąd wiesz?

- Moja mama jest Koreanką - usiadła wygodniej. - Właśnie do niej lecę.

- O, naprawdę? Przepraszam, ale nie wyglądasz na Azjatkę.

- Mhm. Z Korei jest tylko mama, a tata jest Anglikiem. Po niej mam figurę i włosy - puściła mi oczko, cały czas uśmiechając się.

Mogłem się domyślić. Faktycznie, jak teraz na nią patrzę, widzę, że ma typową, azjatycką budowę ciała, a jej kruczoczarne włosy z prostą grzywką wyglądają na naprawdę mocne.

Szczerze? Myślę, że te cztery godziny lotu mogą być przyjemne.

***

Właśnie jadę taksówką do dormu.

Właściwie miałem rację – ten lot był bardzo przyjemny. Bynajmniej nie myślałem o przetrwaniu najbliższych dni z tą dwójką, chociaż teraz znów zacząłem nad tym rozmyślać.

W międzyczasie dowiedziałem się, iż Mina pasjonuje się fotografią i nie interesuje się koreańską muzyką. Jest plus; nie wie, że jestem z Bangtan.

Powiem szczerze, że sądzę, iż byłaby dobrą przyjaciółką. No, a ponieważ fajnie byłoby mieć taką znajomą, wymieniliśmy się numerami telefonów. Mam nadzieję, że spotkania i rozmowy z nią odwrócą jakoś moją uwagę od osoby, którą, mimo wszystko, kocham jak głupi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wyrobiłam się! 😃
Przepraszam, że nie dodałam rano, ale no... Już jest 😊

Ale to nie zmienia faktu, że ostatnie rozdziały średnio mi się podobają 😐

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego :*

Przestań, kocham Cię... 3 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz