Mimo, iż zasnęłam dopiero po godzinie trzeciej, obudziłam się o siódmej.
Odkąd Jimin wczoraj opuścił to mieszkanie, cały czas czułam się okropnie.
Przyleciał tu specjalnie, a ja skłamałam, że go nie kocham. Teraz w tej całej sytuacji idiotką jestem ja. I to gorszą niż Isoruko.
Wstałam dopiero po godzinie, którą przeleżałam w łóżku, próbując wrócić do snu, jednak daremnie.
Skierowałam się do łazienki, gdzie ubrałam czarne rurki z dziurami na kolanach i również czarną koszulkę z krótkim rękawem; jak wczoraj było ciepło – tak dzisiaj jest chłodno.
Następnie umyłam zęby i przemyłam twarz zimną wodą, gdyż wciąż miałam lekko spuchnięte i czerwone od płaczu oczy.
Zeszłam do kuchni właściwie tylko po to, żeby dać jedzenie i picie Meggie, bo sama nie miałam na nic ochoty.
Yah, dlaczego tak bardzo musi mi na nim zależeć?
Kiedy postawiłam pełne miski na podłodze, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
Po chwili przeglądania kanałów stwierdziłam, że nie ma nic ciekawego, więc wyłączyłam go i uznałam, że wyjdę z psem szybciej niż zazwyczaj to robię.
Narzuciłam na siebie czarną, rozpinaną bluzę z kapturem, wzięłam do ręki klucze, po czym, razem z psem na smyczy, opuściłam mieszkanie, zamykając je oczywiście.
Powiem szczerze, że nawet na to nie miałam chęci. Dlatego właśnie wróciłam zaledwie piętnaście minut po tym, jak wyszłam.
Siedząc z powrotem w moim pokoju i usiłując skupić się na książce, cały czas miałam ochotę znaleźć Jimin'a i cofnąć wszystko, co powiedziałam.
Nie sądziłam jednak, że moje myśli tak szybko przejdą do realizacji.
- Aish, chincha - mruknęłam, zamykając książkę.
Zerwałam się z łóżka i zbiegłam po schodach. Szybko jeszcze zgarnęłam klucze, ubrałam buty i zamknęłam mieszkanie ponownie, po czym pędem wybiegłam z klatki.
Tak naprawdę chłopak może być w każdym warszawskim hotelu albo, co gorsza, w samolocie do Seulu, ale postanowiłam, ze zaryzykuję i sprawdzę tam, gdzie ostatnio zatrzymaliśmy się z zespołem.
Tak więc, ruszyłam niczym struś pędziwiatr do mojego celu, z nadzieją, ze zastanę tam Park'a.
Po około piętnastu minutach sprintu dobiegłam pod hotel.
Szybko weszłam do budynku i skierowałam się do recepcji, po drodze próbując uspokoić oddech.
Za ladą stała kobieta, która mogła mieć koło dwudziestu pięciu lat.
- Przepraszam - zagadnęłam, podchodząc do niej.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się. - W czym mogę pomóc?
- Ja... Chciałam zapytać, czy jest tu zameldowany Park Jimin?
- A pani jest...?
- Jego dziewczyną.
- Rozumiem, już sprawdzam - zgodziła się chyba dlatego, że widać, iż nie jestem dla niego obcą osobą. Chociażby po obecnym wyglądzie.
Musiałam czekać niecałą minutę, a to w tym momencie dłużyło się tak, jakby miało trwać dłużej niż wieczność.
- Wymeldował się... - odezwała się po krótkiej chwili i zanim skończyła, weszłam jej w słowo.
- Dziękuję - zdołałam wydusić, następnie odchodząc od lady i idąc w kierunku, z którego właśnie przyszłam.
CZYTASZ
Przestań, kocham Cię... 3 || BTS
FanfictionCzy po tym wszystkim, co Diana przeszła wraz z Jimin'em, w końcu będą mogli żyć normalnie i nie obawiać się, że okrutna przeszłość dziewczyny znów o sobie przypomni? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Trzecia część opowiadania "Przestań, kocham Cię... || BT...