» 47

2K 189 77
                                    

Kiedy chłopaki dowiedzieli się, co się stało, byli, krótko mówiąc, w szoku.

Nie chcieli, żeby zespół rozpadł się przez takie coś, ale rozumieli decyzję Jimin'a.

Dzisiaj, jak codzień, Bangtani poszli na próbę. ChimChim oczywiście został w dormie.

- Gdzie idziesz, Mała? - zapytał mnie chłopak, kiedy ubierałam buty.

- Do pani Lee - wyjaśniłam. - Otworzyła z powrotem kawiarnię, więc prawdopodobnie wrócę do pracy.

- Mhm. Mogę iść z Tobą? Siedziałem tu dwa tygodnie i mam już tego dosyć - uśmiechnął się, co odwzajemniłam.

- Pewnie, czemu nie - zgodziłam się, poprawiając włosy, na co chłopak również ubrał buty oraz bluzę i wyszliśmy z mieszkania.

Po drodze rozmawialiśmy o tym, co wydarzyło się przez te czternaście dni, bo, mimo, iż rozmowialiśmy na Skype'ie, nie mówiliśmy wszystkiego; mniej istotne rzeczy nie były wspominane, gdyż ja – niestety – padałam z nóg i po prostu zasnęłabym po całym dniu.

Kiedy doszliśmy do budynku kawiarni, weszliśmy do niej.

Za ladą akurat stała pani Lee.

- Annyeong haseyo - ukłoniłam się z uśmiechem.

Kobieta podniosła na mnie wzrok, po czym szeroko się uśmiechnęła i również mnie przywitała.

- Co u Ciebie, dziecinko? Mam nadzieję, że nie znalazłaś przez ten czas innej pracy, bo naprawdę przyjemnie było z Tobą pracować.

- Trochę się działo - przyznałam, śmiejąc się delikatnie. - Ale nie, spokojnie. Nie znalazłam niczego innego. Nie zostawiłabym pani.

Na moje słowa kobieta roześmiała się.

- To kiedy mogłabyś tu wrócić, hm?

- Kiedy pani pasuje.

- Jutro? Jutro może być?

- Tak, oczywiście.

- Ach, tak się cieszę, że znowu Cię widzę - wyszła zza lady, po czym podeszła do mnie i przytuliła mnie. - Och, a to pewnie Twój chłopak, co? - przytaknęłam. - Przystojnego młodzieńca sobie wybrałaś, dziecinko.

- Proszę pani - zarumieniłam się, na co Oppa tym razem się zaśmiał.

- Dziękuję, proszę pani - ukłonił się.

- Napijecie się czegoś? I zapraszam na pyszne, domowe kimchi.

- Nie chcemy przeszkadzać - powiedziałam, jednak ta od razu się odezwała.

- Aigoo, przestań, kochanie - powiedziała. - Ty nigdy nie przeszkadzasz. No i nie wypuszczę Was stąd z pustymi żołądkami.

**

No, więc zasiedzieliśmy się w kawiarni. Zjedliśmy i porozmawialiśmy z właścicielką, co zajęło nam tyle czasu, że aktualnie jest lekko po porze obiadowej.

Wyszliśmy z parku, po którym trochę pospacerowaliśmy i zaczęliśmy chodzić po mieście.

W pewnym momencie Jimin się zatrzymał.

Spojrzałam na niego pytająco, a ten wskazał na wielką reklamę, wiszącą na jednym z budynków, która przedstawiała mieszkania na wynajem bądź sprzedaż.

- Kojarzę ten numer - stwierdził, wyjmując telefon z kieszeni.

Chwilę czegoś szukał, po czym uśmiechnął się zwycięsko.

Przestań, kocham Cię... 3 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz