17

360 56 18
                                    

-Chyba już wiem co czujesz starając się wzbudzić sympatię w względem swojej osoby do innych domów- jęknęła Perrie, opadając obok mnie na kanapie, w pokoju wspólnym.

-Co masz na myśli?- uniosłem brew i oderwałem się od książki, spoglądając na nią.

-Jestem choro zakochana w Gryfonce. To jest po prostu złe! Kto w ogóle wymyślił rywalizacje miedzy domami?- prychnęła.

-Umm... W sumie Gryfoni, Puchoni i Krukoni się przyjaźnią. To Shlyterin jest tak pojebany że pawają do nas nienawiścią- wzruszyłem ramionami.

-I dobrze, bo nie potrzebujemy więcej takich wybryków natury jak ty- z nikad pojawił się Roi, chłopak z mojego roku.

-Daj mu spokój palancie- warknęła ku mojemu zaskoczeniu blondynka.

-Śliczna, szkoda czasu na tego robala- prychnął- możesz mieć o wiele lepsze towarzystwo...

-Twoje?- zaśmiała się głośno.

-Jeszcze będziesz błagać o nie skarbie- puścił jej oczko, odchodząc.

-Debil- wywróciła oczami.

-Więc... Jak ona ma na imię?- zagadałem cicho.

-Jade. Jest taka... Gorąca- westchnęła rozmarzona, a ja zachichotałem.

-Uważaj jednak, bo może złamać ci serce. Uwierz że to boli jak cholera- skrzywiłem się.

-Nie martw się słodziaku, ona mnie ma gdzieś- westchnęła i odeszła, zostawiając mnie znów samego.

-Ej, Malik, piesku, twój pan czeka na zewnątrz- zawołał jeden ze ślizgonów.- jest bardzo nie cierpliwy, chyba jeszcze nie dałeś mu dziś zamoczyć!

-Zamknij się!- krzyknąłem. Nikt nie będzie obrażał Li.

Zajęło tylko chwilę, żebym do skoczył do masywnego ślizgona i potraktował go pięścią. Cóż szkoda ze nie pomyślałem wcześniej że odda dwa razy mocniej i kilkanaście minut później, zamiast spotkać się z Liamem, wylonduje pobity w skrzydle szpitalnym.

____

Ja wcale nic nie planuje😂😂😂

Different | Ziam✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz