Przepraszam za problemy ale pojawił się pewien problem który sam spowodowałem więc musiałem usunąć rozdział i teraz piszę go na nowo. Stylistyka rozdziału się zmieni ale historia taka sama.
***************************
Naruto obudził się bardzio wcześnie. Gdy spojrzał na zegarek załamał się. Spotkanie miało odbyć się za trzy godziny. Chłopak uznał że i tak nie zaśnie więc może trochę potrenować.
Wyszedł przed dom i stanął na fontannie. Zawiązał pieczęć i stworzył piętnaście klonów cienia. Klony rozbiegły się po całym terenie. Chłopak skupił się i uaktywnił Ai-sakigana. Zaczął się rozglądać po terenie i zauważył drobny ruch w krzakach po lewej stronie domu. Cisnął kunaiem w tamtym kierunku i z zadowoleniem zobaczył ja krzaczek zmienił się w obłok dymu.
Nagle coś sobie uświadomił. Skoro ten Ai-sakigan ma moc sharingana to może łapać w genjutsu. Skupił się jeszcze mocniej i rozesłał potężną fale czakry po całej posiadłości. Już po chwili usłyszał jak wszystkie klony znikają.
Gdy skończył trening poszedł się wykąpać. Po orzeźwiającej kompieli przegrał się w świeże ciuchy. Ubrał czarną koszulkę z rękawami do łokci i czarne spodnie do kolan. Ubrał czarne trampki. A na twarz nałożył swoją maskę. Zabandarzował sobie ręce od łokci do nadgarstków i nogi od kolan do kostek. Chłopiec do spotkania miał jeszcze godzinę więc postanowił zrobić jeszcze jedną rzecz. Poszedł do swojego pokoju i z szawki wyciągnął czarną farbę do włosów. Szybko zszedł do łazienki i przefarbował się. Po zakończonej czynności gdy włosy już wyschły przejrzał się w lustrze. Wyglądał ponuro. Z dawnego Naruto zostały tylko niebieskie oczy. Chłopak zadowolony z efektu pracy zapiął swoje Ostrze Hatake i ruszył na spotkanie z przeznaczeniem.
***
Chłopak punktualnie o siódmej czekał na Hokage na placu treningowym nr 9. Niestety Hokage się spóźniał. Dopiero po godzinnym czekaniu chłopiec dostrzegł dwie zbliżające się osoby.
-Witaj Naruto. - Powiedział starzec.
-Spóźniłeś się Hokage-sama. - Wypomniał mu chłopiec.
-Ja mam z nim walczyć? - Włączył się do rozmowy nieznajomy. - Przecież on jest jeszcze dzieckiem!!!
-Spokojnie...
-Ile ty wogóle masz lat? - Przerwał mężczyzna Hokage.
-Pięć. - Odparł pewnym głosem Naruto.
-No właśnie!!! To jeszcze dziecko!!!
-Ale będziecie walczyć na poważnie! - Oznajmił Hokage i usunął się z pola walki. Chłopiec jak na znak ustawił się w pozycji bitewnej.
Mężczyzna popatrzył na niego z rozbawieniem ale sam ustawił się gotów do walki.
-Jak masz na imię? - Spytał Naruto.
-Yamato. - Odparł mężczyzna.
Naruto pamiętał czego uczył go Kyuubi. Pierwszy cios jest decydujący. Dlatego błyskawicznie wyciągnął Ostrze i rzucił się na Yamato rozcinając przedramie. Mężczyzna spojrzał szeroko otwartymi oczami na chłopca. Był pod wrażeniem jego szybkości. Wyciągnął kunaia i spojrzał na pole walki. Niestety chłopca na nim nie było.
Naruto przyczaił się w najbliższej koronie drzewa. Przypomniał sobie poranny trening. Zamknął oczy i skupił się. Uaktywnił
Ai-sakigana i złapał niczego nie podejrzewającego mężczyznę w iluzję.
-Sakkaku: Seikatsu no itami no gijutsu!
Mężczyzna padł na ziemię zwijając się z bólu. Czuł ból i złość jaką czuł Naruto po stracie ojca.
-Naruto starczy!!! - Krzyknął Sarutobi do chłopaka. - Wygrałeś!!!
***
Zaraz po tym jak Yamato został zabrany do szpitala, Sarutobi wraz z Naruto ruszyli w kierunku Wieży Hokage. Gdy weszli do pomieszczenia w gabinecie już ktoś był.
-Naruto - Zaczął Hokage. - Oto twój przełożony Danzou.
-Gratulacje. - Powiedział mężczyzna. - Od teraz jesteś członkiem ANBU Korzenia.
************************
Siema ludzie!
Musiałem pisać cały rozdział od nowa! A wszystko to przez głupi błąd. Jestem zły bo w trakcie pisania tego rozdziału w TV leci Władca Pierścieni i niestety nie mogę się skupić na żadnej rzeczy...

CZYTASZ
Pozbawiony Uczuć
FanfictionW dniu gdy Dziewięcioogoniasty zaatakował Konohagakure ginie Hokage Minato Namikaze. Jego syn Naruto zostaje adoptowany przez Kakashiego Hatake.