Rozdział 12

18.8K 564 7
                                    

Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam, z przerażeniem stwierdzając, że nie wiedziałam, gdzie jestem.
Gwałtownie poderwałam się do pozycji siedzącej i momentalnie tego pożałowałam, bo mocno zakręciło mi się w głowie.

Jak ja się tu znalazłam?

Drżałam, a moje ciało stało się jednym, wielkim, soplem lodu, ponieważ miałam na sobie przemoczone ubrania, na widok których, mój umysł zalały wspomnienia.

Wyszłam z domu, zaczęło mocno padać, a później... SZLAG.

- Powinnaś się natychmiast przebrać.

Podskoczyłam na łóżku i uniosłam głowę, dostrzegając przed sobą Connora Harrisa.
Brunet stał w drzwiach, z rękoma skrzyżowanymi na klatce, a jego spojrzenie wypalało we mnie dziurę.
Przełknęłam nerwowo ślinę, nie mogąc przestać się telepać i szybko zerwałam się na równe nogi.
Moje ciało wyraźnie sprzeciwiało się tak gwałtownym ruchom, ale w tym momencie miałam to gdzieś i pragnęłam jedynie stąd uciec.

- Gdzie ja jestem? -szepnęłam przerażona.

- Uspokój się, Summer. Wszystko ci wyjaśnię, ale najpierw musisz się przebrać, jeżeli znowu nie chcesz wylądować w szpitalu, tym razem z zapaleniem płuc.

- Nic mi nie jest. - skłamałam.

- Summer... - zaczął, posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie, a ja skuliłam się w sobie.

Mężczyzna ruszył w moją stronę, a ja momentalnie się cofnęłam, wpadając plecami na ścianę.

I klatka gotowa...

Connor stanął przede mną na wyciągnięcie ręki, a moje ciało przeszył zimny dreszcz.
Łzy niebezpiecznie napierały na moje oczy, grożąc uwolnieniem, ale usilnie z nimi walczyłam, nie chcąc się rozpaść.

- Mer, nie bój się mnie. Nie skrzywdzę cię. - stwierdził i uniósł swoją dłoń, a ja instynktownie przymknęłam powieki, czekając na uderzenie, lecz ono nie nadeszło.

Poczułam na policzku delikatne muśnięcie i zmarłam, bo nie mogłam znieść jego dotyku na swojej skórze.

- Otwórz oczy, Mer. - poprosił, ale ja nie potrafiłam tego zrobić i tylko mocniej zacisnęłam powieki, bo mój umysł zaczęły zalewać bolesne wspomnienia.

- Powiedziałem, żebyś otworzyła oczy. - powtórzył, a jego ton sprawił, że odruchowo wykonałam polecenie, napotykając jego błękitne spojrzenie, w którym nie dostrzegłam gniewu, lecz troskę?

Nie. Oni nie znają takich uczuć. Wszyscy są tacy sami.

- Jesteś zmarznięta. Musisz zdjąć te przemoczone ciuchy. - zaczął, a ja pokręciłam przecząco głową. - Albo zrobisz to, o co proszę, albo cię wyręczę i zaprowadzę do łazienki, żebyś wzięła ciepły prysznic, więc jak będzie?

- Sama to zrobię. - wyszeptałam, a mężczyzna obdarzył mnie dziwnym uśmiechem, odsuwając się ode mnie.

- Widzisz, jak chcesz to potrafisz współpracować.

- Gdzie, um... Gdzie jest ta łazienka?

- Chodź, zaprowadzę cię. - powiedział i położył dłoń u dołu moich pleców, prowadząc mnie w odpowiednim kierunku.

Nie czułam się dobrze, wiedząc, że mnie dotyka, ale naprawdę bałam się sprzeciwić. Nie znałam tego człowieka i nie miałam zielonego pojęcia do czego mógł być zdolny, a nie zamierzałam testować granic jego cierpliwość.

- W środku znajdziesz wszystkie niezbędne rzeczy, ale gdybyś czegoś potrzebowała, wystarczy, że mnie zawołasz.

Kiwnęłam głową i pospiesznie weszłam do toalety, zamykając za sobą drzwi.

Dlaczego ja wyszłam z tego przeklętego mieszkania? Gdybym nie była taka głupia, nie znalazłabym się tutaj i byłabym bezpieczna...

Mimo tego, że mężczyzna zapewniał mnie, iż nie zrobi mi krzywdy, to nie potrafiłam się do niego przekonać i wciąż widziałam w nim jedynie potencjalne zagrożenie.

Wstrzymywane do tej pory łzy popłynęły po mojej twarzy, a ja totalnie się rozpadłam.
Wyziębiona, zrzuciłam z siebie mokre ubrania i podeszłam do szafki na której leżały suche ciuchy.

Moją głowę momentalnie zaatakowały myśli, że ktoś wcześniej ich używał, ale szybko pierzchły, kiedy dostrzegłam nienaruszone metki, dające mi odpowiedź.

Oddychaj, Summer i myśl logicznie, bo inaczej będziesz na straconej pozycji.

Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam kurek, a ciepła woda rozgrzała me ciało i sprawiła, że odrobinę się uspokoiłam.

Chwyciłam ręcznik i zaczęłam się chaotycznie wycierać, przez co strupki na mojej skórze odpadły, a krew wypłynęła ze świeżych ran i musiałam ją tamować.

Ubrałam na siebie czystą bieliznę, a w mojej głowie ponownie zrodziły się nieprzyjemne myśli, które mnie dezorientowały.

Skąd on wiedział jaki rozmiar noszę i dlaczego nie odstawił mnie od razu do mieszkania, lecz przywiózł w miejsce, którego do tej pory nie widziałam?

Stłamsiłam w sobie panikę, wciągnęłam na siebie czarne jeansy i szarą koszulkę z długim rękawkiem, a na stopy założyłam trampki.

Wypuściłam nerwowo powietrze, wysuszyłam włosy i związałam je w kucyka, po czym zabrałam się za uprzątnięcie bałaganu, który zrobiłam, psychicznie nastawiając się na opuszczenie pomieszczenia.

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz