Epilog cz.2

21.8K 651 97
                                    

- Auuuu! - wydarłam się, owładnięta kolejnym skurczem. - Connor!

- Jestem tutaj, skarbie. Wszystko będzie dobrze. - zapewnił i złapał mnie za rękę, a ja mocno zacisnęłam na jego skórze swoje palce.

- Wszystko dobrze, powiadasz?! To nie ty jesteś rozrywany od środka! - warknęłam, a on momentalnie się skrzywił, bo właśnie wbiłam mu paznokcie w dłoń.

- Dobrze, niech pani prze! - nakazała lekarka, a ja wypełniłam jej polecenie, prawie zalewając się przy tym łzami.

- Auuu! Connor! Ja cię zamorduję! Zabiję, ukatrupię, kurwa, wszystko naraz! - stęknęłam, wciągając do płuc powietrze.

- Jeszcze trochę! Widzę główkę! - wtrąciła lekarka, a ja zaszlochałam.

Jezuuu, umrę!

- Mamy pierwsze! - dobiegł mnie kobiecy głos, a zaraz potem usłyszałam płacz dziecka. - Niech pani prze! Tak! Mamy parkę!

Przymknęłam powieki, poluzowując stalowy uścisk swoich palców na dłoni Connora i odetchnęłam głęboko, ciesząc się, że moje maleństwa były już na świecie.

Lekarka po obu stronach moich piersi ułożyła dwa malutkie zawiniątka, informując nas, że dzieci są zdrowe, a ja patrząc na te istotki, czułam nieopisaną miłość.

Były ze mną, całe i zdrowe.

Nic im nie dolegało.

- Są wspaniałe. Mikael i Sky. - wtrącił uśmiechnięty Connor i dotknął naszych maleństw, po czym złożył pocałunek na moim czole. - Jesteś cudowna, Summer. Kocham ciebie i nasze dzieci. Jesteście moim światem o który zawsze będę się troszczył i który będę chronił za wszelką cenę.

Przełknęłam ślinę, odpychając od siebie łzy i przelotnie pocałowałam go w usta, czując ogarniające mnie wyrzuty sumienia, przez to, że tak się na niego wydzierałam.

- Też cię kocham i jestem naprawdę szczęśliwa, że pojawiłeś się w moim życiu, Connor.

- To działa w obie strony, Mer. - oznajmił z czułością, a moje serce prawie wyskoczyło z mojej klatki piersiowej.

- Ale i tak cię zabiję. - prychnęłam, a on się zaśmiał, kręcąc na mnie głową.

Kilka lat temu byłam nastolatką, która została skrzywdzona przez najbliższą jej osobę.

Myślałam, że po takim ciosie nigdy nie będę w stanie się już podnieść, ale... pomyliłam się.

Moje życie uratował mężczyzna, którego pokochałam ponad swoje życie i z którym byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.

To on obdarował mnie miłością, poczuciem bezpieczeństwa, domem, i dwoma najwspanialszymi maluchami, które były już z nami.

Nie poddałam się i.... zdobyłam wszystko, czego od zawsze pragnęłam.

Nie byłam przegraną...

Ja...

Byłam wygraną.

Doszliśmy do końca opowiadania o losach Summer ☺

Mam nadzieję,że podobało wam się ono i będziecie do niego jeszcze wracać,a nawet jeśli nie to dziękuję za to,że i tak przeczytaliście je choć raz 😍😘

Dziękuję za wszystkie gwiazdki,komentarze i wyświetlenia 😍

Jak już pisałam wcześniej jesteście wspaniałymi i najlepszymi czytelnikami ❤❤💪
Jeszcze raz dziękuję i przesyłam buziaki 😘

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz