Rozdział 8

20.4K 566 7
                                    

Ogarniał mnie błogi spokój, którego od zawsze pragnęłam, a którego nigdy tak naprawdę nie zdołałam doświadczyć.

- Mer, błagam, obudź się i wróć do nas.

Do kogo należał ten głos i dlaczego mi przeszkadzał?

- Jesteśmy tutaj, wiesz? Przepraszam, że mnie przy tobie nie było, kiedy mnie potrzebowałaś. Boże, jestem okropną przyjaciółką... - wyszeptała kobieta, łamiącym się głosem, a ja poczułam dotyk na swej dłoni.

Czy to Su?

Chciałam otworzyć oczy, by ją pocieszyć i przytulić, ale nie potrafiłam tego zrobić.

- Summer, skarbie?Su ma rację, potrzebujemy cię. Musisz do nas wrócić, więc obudź się wreszcie...

Ten głos należał do Lucy!Obie kobiety ciągle przy mnie były...

Cierpienie w głosach moich przyjaciółek było bardzo wyraźne, a to łamało moje serce.

- Daj nam chociaż jakiś znak, że nas słyszysz...

Chciałam unieść powieki, i zapewnić dziewczyny, że jestem cała, ale opornie mi to szło.

Miałam wybór...

Mogłam zostawić to wszystko za sobą i przestać walczyć, lub żyć dalej, wciąż odczuwając strach.

Decyzja okazała się prosta...

Poddałam się.

***

Miałam wrażenie, że głowa mi pęka, a ciało jest jak z waty.

Jak to możliwe? Przecież chciałam odejść!

Uchyliłam powieki i momentalnie się skrzywiłam, bo zalała mnie fala rażącego światła.

- Mer? - usłyszałam głos Lu i spojrzałam na zatroskaną kobietę, której usta rozciągnęły się w uśmiechu. - Doktorze,szybko! Obudziła się!

- Lu? - wychrypiałam, a ona uścisnęła moją dłoń.

- Boże, Summer... -  łzy spłynęły po jej twarzy, lecz szybko je starała, gdy do pomieszczenia weszła lekarka.

- Przepraszam, ale musi pani opuścić salę. - zwróciła się do Lu. - Muszę zbadać pacjentkę.

- Później tutaj wrócę. - obiecała i uśmiechnęła się do mnie, po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi.

- Dzień dobry. Nazywam się doktor Leila Klint. Muszę panią zbadać, dobrze? Wiem, że nie może pani jeszcze nic dobrze powiedzieć, ale proszę się nie denerwować. Była pani nieprzytomna dwanaście godzin, więc jest to normalne.

Starałam się zrozumieć, jak najwięcej z jej wypowiedzi, ale nie było to łatwe, gdyż moja czaszka dosłownie pękała w szwach.

- Doznała pani wstrząśnienia mózgu, więc musi pani uważać. Proszę mrugnąć, bym wiedziała, że pani mnie rozumie. - skwitowała, a ja wykonałam jej polecenie. - Dobrze, cieszę się, że pani mnie rozumie. Teraz panią zbadam, dobrze?

Lekarka zabrała się za wykonanie swoich czynności i kiedy wreszcie skończyła, odetchnęłam z nieskrywaną ulgą.

- Jak na moje oko, nic złego się nie dzieje. Może pani odczuwać ból głowy, ale jest to normalnie po wstrząśnieniu mózgu. Może pani mieć także problemy z mową, ale za jakiś czas miną. Możliwe są też nudności, czy krótkotrwałe zaburzenia oddychania, ale będziemy nad panią czuwać, bez obaw. Dodatkowo, może pani nie pamiętać co się stało, zanim straciła pani przytomność... - przerwała, a ja przymknęłam oczy, gdyż wspomnienia zalały mój umysł.

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz