Rozdział 36

16.8K 496 10
                                    

- Jak oni mogli zakończyć w takim momencie? Jak długo mam niby teraz czekać na drugą część? - wyjęczała Sue, kiedy opuściliśmy salę kinową, po zakończonym seansie. - A mówiłam, żeby iść na komedię romantyczną. Tam zawsze wszystko kończy się dobrze! A tutaj? Skąd mam wiedzieć, czy ten facet przeżyje, czy zginie?

Nastolatka trajkotała jak najęta, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam, dostrzegając rozdrażnienie malujące się na twarzy Connora.

- Zapomnij o tym,że jeszcze kiedyś zabiorę cię do kina. - skwitował, kręcąc głową.

- Oczywiście, że mnie zabierzesz. Przecież musimy przyjść jeszcze na drugą część, kiedy się pojawi! - oznajmiła radośnie. - Ale ciebie o nic nie pytam. Czy ty w ogóle oglądałeś ten film? Zresztą nieważne i przestań tak na mnie patrzeć. Przecież miałam prawo rozmawiać podczas seansu!

- Jeżeli rozmową nazywasz konwersację z ekranem to w porządku. - prychnął Connor, a ja zagryzłam policzek od wewnątrz,by nie wybuchnąć śmiechem.

- Yyy... Ja tylko mówiłam, żeby ten gościu tam nie wchodził i miałam rację! - przewróciła oczami.-  Summer? Prawda, że to jest normalne? W końcu mogę komentować to, co widzę, nie?

- To nie jest normalne. Poza tym większość osób na sali z chęcią by cię za to udusiła... Wlicz w to mnie, siostrzyczko. - oznajmił brunet.

- Dzięki, że się wypowiedziałaś, Summer. - mruknęła Sue, patrząc na swojego brata spode łba, a ja uniosłam kąciki ust ku górze.

- Powiedzmy, że to jest normalne. W końcu przeżywałaś to, co się tam działo, a to znaczy, że film cię wciągnął, więc był ciekawy, a przecież o to w tym chodzi. Ludzi natomiast zawsze coś denerwuje, więc nie masz się czym przejmować. Mi tam na przykład w ogóle nie przeszkadzałaś. - podsumowałam, a ona momentalnie się wyszczerzyła.

- Bardzo dobrze powiedziane! Jedna jedyna która mnie rozumie! - pisnęła rozradowana, i objęła mnie ramionami, więc odwzajemniłam jej gest.

- Naprawdę stajesz po jej stronie? - zapytał Connor, posyłając mi niedowierzające spojrzenie.

- Nie marudź. To się nazywa solidarność jajników, braciszku. Zresztą dajmy już spokój! Idziemy do maka! - oznajmiła czarnowłosa, a jej brat zamarł w bezruchu, mrużąc na nią oczy.

- Nie ma mowy. - skwitował natychmiastowo.

Mężczyzna mocno się sprzeciwiał temu pomysłowi, twierdząc, że nie będzie jadł tego śmieciowego jedzenia, ale ostatecznie... udało się go przekonać.

***

- Normalnie padam z nóg. -  wymamrotała Sue, kiedy przekroczyliśmy próg domu jej brata, kilka minut po ósmej wieczorem . -Nie wiem jak wy, ale ja idę do siebie. Dobranoc.

- Dobranoc. - powiedziałam i uśmiechnęłam się, po czym ściągnęłam buty z nóg, wzdychając z ulgą.

Nigdy więcej wysokich obcasów... Nigdy, przenigdy.

- A ja myślałem, że ona nigdy się nie męczy. - prychnął rozbawiony Connor. - Jednakże wreszcie zostaliśmy sami.

Uniosłam brwi, a on momentalnie obdarzył mnie swoim łobuzerskim uśmieszkiem.

- Tak, tylko wiesz, ja też jestem strasznie zmęczona. - wymamrotałam i przeciągnęłam się, celowo się z nim drocząc.

Tak naprawdę wcale nie byłam zmęczona, a hormony, które przez cały dzień we mnie buzowały, ani na moment nie odeszły w zapomnienie.

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz