Rozdział 34

17.4K 521 17
                                    

- Jedźmy do kina! Grają świetny film! - pisnęła rozradowana Sue z tylnego siedzenia.

- Jeżeli to jakaś komedia romantyczna, to nie ma mowy. - oznajmił Connor, i zatrzymał samochód, bo sygnalizacja zaświeciła się na czerwono.

- Ale z ciebie maruda. - westchnęła. - No więc, pójdziemy na drugi fajny film! I uprzedzając twoje następne pytanie, to nie. To nie jest żadna bajka. - dodała, a ja parsknęłam śmiechem.

- Całe szczęście. - wymamrotał brunet. - Ostatni raz, kiedy zgodziłem się iść z tobą do kina twoim wyborem była Śpiąca królewna, więc nie dziw się, że obawiam się tych twoich ''super''filmów.

- Miałam wtedy czternaście lat, więc to było normalne!

Connor oglądający bajkę w kinie ze swoją młodszą siostrą? Cóż... to musiał być powalający widok.

Mężczyzna otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale oderwał go od tego dzwoniący telefon.

Wziął hałasujące ustrojstwo do ręki i odebrał, międzyczasie ruszając z miejsca, gdyż czerwone światło, zmieniło się na zielone.

- Halo? Dobra, zrozumiałem. Będę za jakieś piętnaście minut. - zakomunikował komuś po drugiej stronie, i zakończył połączenie.

- Czyli plany szlag trafił? - zapytała rozczarowana Sue.

- Wyrażaj się. - skarcił siostrę. - Wstąpimy do firmy tylko na chwilę, a później jedziemy do kina tak, jak ustaliliśmy.

- Czy ty chociaż przez weekend mógłbyś sobie wziąć wolne? - wymamrotała Sue.

- Wiesz, siostrzyczko, jeżeli jest się prezesem, to przeważnie nie ma się za dużo wolnego czasu. - powiedział, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam, dostrzegając skrzywioną minę dziewczyny w lusterku.

- Bez - na - dzie - ja. Po co jesteś prezesem, skoro nie możesz korzystać z życia i brać sobie wolnego, kiedy chcesz?Aaa no tak! - klasnęła w dłonie. - Żeby mieć hajs!

Zarówno na moje usta, jak i na usta Connora wypłynął uśmiech.

Dobrze, że nastolatka choć na moment zapomniała o przykrych wydarzeniach, które ją spotkały...

Po piętnastu minutach jazdy, dotarliśmy w końcu pod ogromny wieżowiec w którym mieściła się firma Connora.

Mężczyzna otworzył mi drzwi , a ja wysiadłam z auta i stanęłam jak wryta, szeroko otwierając oczy.

Ile tutaj jest właściwie pięter?

- Robi wrażenie, nie? - wtrąciła Sue, szczerząc się do mnie. - Chociaż, jak dla mnie, to jest za wysoki.

Nucąc pod nosem, skierowała się w kierunku wejścia, pozostawiając naszą dwójkę w tyle.

- Chodźmy. - skwitował Connor i splótł swoje palce z moimi.

Ruszyliśmy przed siebie, i weszliśmy do budynku, a ja zmarłam, bo wnętrze jednogłośnie przebijało to, co widziałam na zewnątrz.

- Dzień dobry, panie Harris. Panienko Sue. - wtrącił mężczyzna, który najwidoczniej pracował tutaj jako ochroniarz.

- Cześć, Harry. - westchnęła czarnowłosa.

- Dzień dobry. - odpowiedział Connor. - To moja dziewczyna, Summer Blase. - przedstawił mnie mężczyźnie, a ten uśmiechnął się do mnie pogodnie.

- Miło mi panią poznać. - oznajmił i wyciągnął w moją stronę dłoń, więc ją uścisnęłam.

- Nie chcę pospieszać, ale czy możemy już jechać na górę? Connor załatw wreszcie te swoje sprawy, bo inaczej stracimy kolejny seans. - jęknęła Sue.

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz