Rozdział 3.

629 32 10
                                    

Vivien i inni wrócili z powrotem do sierocińca. Pierwszy temat do rozmowy? No oczywiście o tym , że Vivien znalazła sobie przyjaciela! Cóż... Może nie był to zbyt ciekawy, waszym zdaniem, temat do rozmowy, ale przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną, zwłaszcza w ich wieku była często wyśmiewana. Blondynka od razu poszła do swojego pokoju i walnęła się na łóżko.

-Czy tylko ja muszę mieć takiego pecha?- westchnęła.

Posiedziała jeszcze parę minut i postanowiła się przebrać w coś wygodniejszego. Po wykonanych czynnościach zeszła na dół. Będąc już na samym rogu usłyszała Rozalię oraz jej przyjaciółki.

-Wy serio chcecie to zrobić? A co jeśli się domyśli?

-Trudno. Przynajmniej będzie śmiesznie.- usłyszała Rozalię.

Nagle Vivien wyszła zza rogu a Rozalia i reszta magicznie ucichła.

-Hej, o czym rozmawialiście?- zapytała nagle blondynka.

-Co cię to?- odpowiedzieli wszyscy na raz.

-Spytać się nie wolno?- westchnęła Vivien.- Z resztą, nawet mnie to nie obchodzi.

-To po co tu przylazłaś?

Nie odpowiedziała, po prostu skierowała się w stronę pokoju opiekunek. Zapukała a po chwili ze środka pokoju rozległo się ,,proszę".

-Oh, Vivien. To ty. Coś się stało?- zapytała kobieta.

-Nie, pani Smith. Zastanawiałam się tylko, czy mogłabym iść na spacer?- zapytała z promiennym, słonecznym uśmiechem.

-Oczywiście, tylko wróć proszę za jakieś półtora godziny.

-Dobrze, do widzenia.

Blondynka zarzuciła na siebie tylko cienką bluzę i wyszła. Chodziła po mieście aż po pewnym czasie zatrzymała się na ławce w parku. Zamknęła oczy i próbowała odetchnąć.

-Już jutro zaczyna się szkoła. Czyli znowu, jak co roku, będę musiała uczyć się do sprawdzianów co 2 tygodnie a od tych wszystkich książek znowu zaczną się problemy z kręgosłupem, świetnie...- pomyślała a dosłownie chwilę później oberwała czymś w głowę.

Złapała się za tył głowy i rozejrzała się. Piłka.

-Oj, przepra... O, cześć.-usłyszała znajomy głos.

-O, hej Jeff.- powiedziała niepewnie.

-Przepraszam za tę piłkę. Nic ci ne jest?

-N... Nie.- powiedziała i uśmiechnęła się.- Poza tym, dziękuję że pomogłeś mi dzisiaj. Dwa razy.

-Nie ma sprawy, zawsze do usług.- ukłonił się teatralnie a Vivien zaśmiała się.

-Jeff! Idziesz czy nie?!- usłyszeli kolejny głos i odwrócili się w stronę zielonookiego chłopaka.

-Już idę, Liu!- odpowiedział.- To... Może posiedzisz trochę ze mną i moim bratem? I tak mieliśmy chwilę odpocząć.

-O..Ok...

Jeff poszedł do brata a Vivien poszła za nim.

-Hmm? Jeff, kto to?- zapytał zielonooki.

-Liu, Vivien. Vivien, Liu. Wszyscy się znają? Świetnie! Chodźmy odpocząć.- powiedział nie czekając na odpowiedź.

Trójka rozłożyła koc na trawie i usiedli na kocu. Rozmawiali ze sobą jakby znali się od lat. Okazało się że mają wiele wspólnych zainteresowań. Jednak słońce świeciło dość mocno przez co Vivien dopadł ból głowy i niedługo musiała wracać.

-Wiecie co? Ja już raczej będę już szła. Miło było cię poznać Liu.- wstała uśmiechnęła się i poszła w swoją stronę.

Gdy stracili blondynkę z pola widzenia Jeff i Liu ponownie położyli się na kocu.

-Nie mówiłeś mi że masz dziewczynę.- powiedział Liu.

-C..Co?! To nie jest moja dziewczyna! Jesteśmy przyjaciółmi! Dopiero dzisiaj ją poznałem!

-Winny się zawsze tłumaczy.- zaśmiał się zielonooki.

Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz