Rozdział 20.

478 27 1
                                    

Vivien z przerażeniem patrzyła na ciała przyjaciół. Nie wiedziała nawet czy oddychają.

-Spokojnie. Żyją, są tylko nieprzytomni. A na razie musimy porozmawiać.

Poszli na górę. Liu powiedział jej że wie co się stało i chce jej pomóc, ale za małą pomocą. Ona pomoże mu dać Jeff'owi nauczkę a on pomoże jej z jej problemami a ona rozpocznie nowy rozdział w swoim życiu. Nie wiedziała po co mu Jeff, ani po co w ogóle ten układ, ale nie miała wyboru. Zastraszył ją trzymając nóż tuż przy jej gardle. Bała się więc się zgodziła. Pod koniec rozmowy ponownie przyłożył ostrze do jej szyi.

- O tym spotkaniu nikt nie może wiedzieć. A tym czasem możesz ich obudzić.- uśmiechnął się szyderczo i wyskoczył przez okno.

Vivien od razu zbiegła na dół. Nawet nie zwracała uwagi na ból brzucha, liczyło się teraz zdrowie jej przyjaciół chociaż miała wątpliwości czy będą chcieli na nią w ogóle patrzeć.

- Nina, Jeff! Obudźcie się, proszę!- błagała że łzami w oczach.

Powoli zaczęli się budzić. Czarnowłosy wstał jak opatrzony i rozglądał się po pomieszczeniu.

- G... Gdzie on jest?!

- Kto?- zapytała udając jakby była zaskoczona.

- Liu. Był tu... Vivien, płaczesz?- zapytał patrząc na twarz blondynki.

- N...Nie. To tylko... To tylko przez ten kurz.

- Przecież widzę. Boisz się? Czego?

Nie odpowiedziała. Po prostu spuściła wzrok i później skierowała go na Ninę.

- Gdzie on jest?!- wstała chyba najszybciej jak mogła.

Blondynka wstała i pobiegła na górę. Nie chciała żeby widzieli ją w takim stanie. Wbiegła do lepszego pierwszego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Chodziła w tę i we wte.

- No dalej, Vivien. Co się z tobą dzieje? Od kiedy ty w ogóle płaczesz? Czy ja coś czuję? Dzięki że musiał być to akurat smutek i ból! Wielkie dzięki!- upadła na kolana i znowu poczuła ten ból który zadawała jej ciągle krwawiąca rana na brzuchu.

Z kolan upadła całym swoim ciężarem o podłogę. Chwilę później rozległo się głośne walenie w drzwi.

- Vivien, otwórz te drzwi, kurwa mać!- krzyczał zza drzwi Jeff.

- Nie krzycz tak na nią. W końcu to nasza przyjaciółka.

- Daruj sobie. Mówisz właśnie o kimś kto potraktował cię jak zastępstwo za kogoś innego.

- I co z tego?! Szukaliśmy w niej oparcia, dawała je a jak ona szuka oparcia w nas to ma go nie dostać tylko z powodu jakiejś kłótni?!- uznała Nina.- Vivien, proszę otwórz. Chcemy pomóc.

Siłowanie się chwilę z drzwiami aż w końcu im się im udało. Gdy im się udało zauważyli blondynkę leżącą na podłodze w kałuży własnej krwi.

- Vivien!- krzykną czarnowłosy i podbiegł do dziewczyny.- Tak bardzo przepraszam że na ciebie krzyczałem.

- N...Nie przejmujcie się...- uśmiechnęła się blado.

Chłopak nic nie powiedział po prostu spojrzał na jej ciągle krwawiącą ranę.

- Coś tu nie gra... Rana powinna przestać krwawić już wczoraj.- przejechał ręką delikatnie po jej ranie.

- B... Boli...

-Zanieś ją na dół. Pójdę po apteczkę.

Mimo że Jeff nie lubił jak mu rozkazywano, postanowił posłuchać Niny. Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją na kanapę w salonie. Nina czym prędzej przyniosła apteczkę.

- Spokojnie. Zaraz przestanie.- zapewniała ją czarnowłosa.

Jeff szybko i sprawnie zmienił opatrunek, lecz niestety zadał dziewczynie sporo bólu choć starał się robić jak najdelikatniej.

- Zaraz przestanie.- powiedział szeptem gładząc jej policzek.

Blondynka uśmiechnęła się blado i przymknęła oczy a po policzkach pociekły jej ostatnie łzy.
- Nina, zajmij się nią. Ja muszę się przewietrzyć i przemyśleć parę spraw.

- Jasne. W końcu jest dla mnie jak siostra.- uśmiechnęła się.

Po tych słowach Jeff wyszedł z domu.

Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz