Rozdział 28.

395 21 5
                                    

Vivien spojrzała zmartwiona na Jeff'a i podbiegła do niego.

-Jeff, otwórz oczy!

Po chwili chłopak otworzył oczy i usiadł. Spojrzał na wszystkich po kolei a potem spojrzał na swoje ramię. Widniało na nim dość spore rozcięcie.

-Fuck! On uciekł, prawda?- zapytał trzymając się za ramię.

Resztą siedziała cicho, jednak Vivien tylko zawiesiła mu się na szyi. Jeff odwzajemnił uścisk a Nina patrzyła na nich wściekła. Nie chciała żeby ktoś wchodził jej w drogę.

-V... Vivien. To boli...- upomniał dziewczynę a ta odsunęła się niemal od razu a reszta śmiała się po cichu ( oprócz Niny).

Chwilę później wszyscy się ogarnęli, poszli z powrotem do salonu i opatrzyli ranę Jeff'a. Resztę dnia spędzili na rozmawianiu z blondynką. Większość ją polubiła. Mimo swojej przeszłości teraz otworzyła się do ludzi i potrafiła być sympatyczną osobą, co bardzo zdziwiło czarnowłosego. Nigdy nie była tak chętna do rozmowy jak w tamtej chwili. Czy to było tylko kolejne kłamstwo z jej strony? Iskierki w jej oczach i uśmiech mówiły co innego. Zdawała wrażenie dziewczyny towarzyskiej choć w rzeczywistości tak nie było. Więc... Czemu dopiero teraz? Przecież wcześniej była zupełnie inna...

Siedzieli w salonie aż do późnej nocy, gdy już wszyscy zaczęli się zbierać. Jeff zaprowadził Vivien do swojego pokoju a ta od razu walnęła się na łóżko. Jednak zauważyła coś dziwnego w zachowaniu chłopaka.

-Jeff... Wszystko dobrze?- zapytała.

-Tak. Tylko trochę dziwi mnie fakt że te siedem lat temu byłaś taka zamknięta przy mnie a z nimi gadasz jakbyście się znali od zawsze.

-Słuchaj. Po prostu nie chcę robić tu żadnych problemów. Twoi przyjaciele są moimi przyjaciółmi.- powiedziała kładąc dłoń na jego zdrowe ramię.

-Pff... To nie są moi przyjaciele. To tylko nic nie znaczące osoby z którymi muszę przebywać na co dzień.

-Znowu zaczynasz? Nie sądzisz że zachowujesz się... No wiesz... Jak dziecko?- wetchnęła i odwróciła się w stronę chłopaka.

-Powiedziała moja przyjaciółka, która poryczała się jak dziecko. Ah! Przepraszam! My BYLIŚMY przyjaciółmi bo w końcu to była tylko przelotna znajomość.- uznał obrażony.

-Przestaniesz w końcu? Nie to miałam na myśli gdy to mówiłam!- krzyknęła.- Czasami mam cię naprawdę dość!- skrzyżowała ręce na piersi.

-Ja ciebie też. Mogłem cię wtedy zabić.- po chwili jednak zakrył usta rękoma a dziewczyna wstała i zrobiła parę kroków do tyłu.

-Wiesz co...? Nina miała rację, mogliście mnie wcale nie ratować, a najlepiej zostawić na zawsze w tym pieprzonym psychiatryku.

-Ja... Ten...

-Daj se spokój...- uznała zawiedziona.

-Byłem głupi, ok?! Nie wiedziałem co mówię! Minęło już ponad siedem lat a ty ciągle to przeżywasz jakby to było kilka godzin temu. Poza tym, sama zdecydowałaś żeby zakończyć tę znajomość!- krzykną a Vivien zakryła uszy rękoma.

-I myślisz że to było dla mnie takie proste?!- dała mu z liścia i wybiegła z rezydencji.

Nie wiedziała do kąt biegnie. Było jej to obojętne, ważne że było to z dala od Jeff'a.

Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz