Reakcja chłopaka mówiła jedno: ,,Nie chcę cię znać". Spojrzała na niego a on na nią.
-I czego się gapisz?- zapytała oschle na co Jeff się tylko zaśmiał.- O co ci teraz chodzi?
-Zmieniłaś się. Zachowujesz się jak nie ty. To mnie śmieszy. Nigdy nie odważyłaś się powiedzieć czegoś obraźliwego, a teraz od tak pyskujesz do seryjnego mordercy. Nie sądzisz że to dziwne?
-Raczej nie. A Nina? Ona też morduje a jednak się jej nie boję.
-Ale podobno znacie się dłużej. Tylko zostało pytanie: czemu się zadajesz akurat z nią?- zapytał zdziwiony.- Skoro się nas nie boisz, wynika że nie bałabyś się innych, więc dlaczego ona?
-Była dla mnie jedynym wsparciem, osobą której mogłam się zwierzać i pomagała mi. Również jej pomagałam. Mimo że Nina jest moim przeciwieństwem to przyzwyczaiłyśmy się do siebie. Nie wiem co by było gdybym ją straciła...- mówiła wpatrując się w kominek.
-Czyli najprościej mówiąc to ona była i jest moim zastępstwem, tak?- zapytał wyraźnie podirytowany.
-Nie wyszło i tyle. Koniec tematu. To moja wina że byłeś aż takim idiotą żeby się założyć o coś takiego?
-Nie wyszło?! Może dla ciebie, ale ja to przeżywałem przez dobre pół roku, aż...- zaniemówił.
-Aż co...?- zapytała patrząc na niego.
Nie dokończył ponieważ do pokoju przyszła Nina wraz z kilkoma kocami. Zrobiła zdziwioną minę i popatrzyła na Jeff'a i Vivien.
-Emm... Coś mnie ominęło? Wydajecie się zdenerwowani. Może... To ja was zostawiam.- zostawiła im koce i wyszła na zewnątrz.
Blondynka od razu chwyciła jeden z koców i okryła się nim, tak samo czarnowłosy.
- Nie będę ci się z niczego zwierzał! Nie jesteś moją matką!- spojrzał na swoje drżące ręce. Widać było że czegoś się obawiał.
Vivien tylko przytaknęła i próbowała poluźnić bandaże które założyła jej Nina. Po jej minie można było zobaczyć że bardzo ją to bolało. Widząc to Jeff zaśmiał się ponownie widząc jej minę.
-Z czego rżysz, idioto?! To boli!
-Masz świadomość, że rozmawiasz z kimś kto ma rozcięte policzki?
-I co z tego?- zwinęła się w kłębek i podkurczała nogi.
Jeff podszedł do niej i spojrzał na zawinięty bandaż. Uśmiechną się podejrzanie. Przejechał dłonią po jej brzuchu i spojrzał na krew którą miał na dłoni.
-Nawet nie wiesz ja bardzo chciałbym ci teraz poderżnąć ci gardło i patrzeć jak powoli zdychasz.- Vivien otworzyła szeroko oczy i z przerażeniem odsunęła się.- Heh. Ale tego nie zrobię. Nie będę taki.
Po tych słowach usiadł obok dziewczyny a ta od razu usiadła. Czarnowłosy spojrzał na nią wzrokiem typu: ,,Połóż się z powrotem". Tak też zrobiła a Jeff podwiną jej bluzkę by zobaczyć bandaż.
-C... Co ty robisz?- zapytała zdziwiona.
-Spokojnie. Chcę pomóc, zwłaszcza że wiem co robić w przeciwieństwie do twojej ,,psiapsiółki".- wymówił ostatnie słowo z obrażonym dziewczęcym głosem.
-Niech ci będzie.- zgodziła się.
-,,Niech ci będzie"? Sama marudzisz że cię boli a teraz mówisz jakbyś miała to gdzieś . Z resztą, czemu z tobą gadam? Podwiń bluzkę tak bym mógł zobaczyć CAŁY bandaż.
Blondynka zrobiła to co kazał z wielkim rumieńcem na twarzy. Czarnowłosy na ten widok tylko się zaśmiał i zaczął rozwiązywać bandaże. Vivien zamknęła oczy i próbowała powstrzymać się od krzyczenia z bólu.
-Wiem, że boli ale musisz wytrzymać. Został tylko jeden. Później założę ci świeży.- uznał zdejmując ostatni opatrunek.- No dobra. Możesz wypuścić powietrze.- zaśmiał się widząc minę Vivien.
-Aż tak źle?
-Nie za ciekawie... Zwłaszcza że bandaż był zaciśnięty bardzo mocno. Poczekaj tu, a ja pójdę po apteczkę.
Znowu przytaknęła i spojrzała w stronę okna. Nina wracała. Vivien przykryła się kocem i udawała że śpi. Czarnowłosa przeszła obok nic sobie z tego nie robiąc i poszła spać na drugim piętrze. Po chwili przyszedł Jeff z nowym bandażem. Vivien znowu zacisnęła zęby i zamknęła oczy. Ale jemu to i tak szło sprawniej niż Ninie. I to o wiele sprawniej! Najgorsze było ściąganie opatrunków, bo w końcu krew zasycha a odrywanie zaschniętej krwi od skóry... Uuu... Nie chcę o tym myśleć. Na samą myśl o tym mam ciarki.
-Jutro po południu też ci zmienię opatrunek. Tak będzie najlepiej.- powiedział wstając i odchodząc parę kroków od blondynki.
Dziewczyna tylko naciągnęła bluzkę z powrotem na odkryte miejsce i położyła się na kanapie przykrywając się lekko zakrwawionym kocem, który Jeff natychmiast zabrał.
-Upierze się jutro gdzieś nad rzeką.- uznał i nakrył ją swoim kocem.
-A ty pod czym zamierzasz spać?
- Zgadnij.- zaśmiał się i szybko wślizgną się pod koc obok blondynki.
-J...Jeff...!- znowu jej twarz pokryła się czerwienią a czarnowłosy nawet się tym nie przejmował. Po prostu zamkną oczy ( wiem że w oryginale nie ma powiek, ale zmieniłam to na potrzeby opowiadania) i wtulił w poduszkę.
Vivien słysząc skrzypienie łóżka, udawała że śpi i również wtuliła się w poduszkę. Nie zajęło jej długo by usnąć z własnej woli. Była przemęczona całym tym dniem i tymi wszystkimi wydarzeniami. Po prostu oddała się w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia jako pierwsi obudzili się Jeff i Vivien w.... dość niezręcznej pozie.
Twarz Vivien znowu była cała czerwona, z resztą Jeff też nie był dłużny. Natychmiast wstali co nie było najlepszym rozwiązaniem dla blondynki. Rana od razu dała o sobie znać.
-Cholera!!- przeklęła pod nosem.
-Wszystko ok? Wszystko w porządku? -zapytał.
-Od kiedy taki myły jesteś?! I nie, nic nie jest w porządku, wszystko mnie boli!
-Wiesz co? Nigdy cię nie zrozumiem.
-I wzajemnie... Najpierw jesteś chamski, oschły, zachowujesz się gorzej niż baba z okresem, a teraz wszystko w porządku. Jesteś dziwny.- uznała łapiąc się za brzuch.
-Lepiej uważaj na słowa, bo inaczej źle się to dla ciebie skończy...- powiedział pod nosem.
CZYTASZ
Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONE
Fanfiction⚠️OGÓLNIE NIE WIEM CO MIAŁAM W GŁOWIE KIEDYBTONPISAŁA, ALR NIE RADZĄLĘ WCHODZIĆ. TO JEDNO WIELKIE RAKOWISKO, A MOJA NAUCZYCIELKA POLSKIEGO WIDZĄC WSZYSTKIE BŁĘDY CHYBA BY SIE POWIESIŁA. DZIĘKUJĘ. POZDRAWIAM⚠️ Nikogo nie zdziwi: FF o Jeff'ie The Kill...