Rozdział 27.

395 20 2
                                    

Gdy Vivien otworzyła oczy następnego ranka, była sama w pokoju. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła kartkę leżącą na stoliku nocnym.

,,Gdy wstaniesz przyjdź na dół. Wszyscy bardzo chcą cię poznać :) Po lewej,zaraz obok łóżka są drzwi od łazienki, możesz się odświeżyć.

~J. "

Dziewczyna wstała i poszła do łazienki. Zwykła, skromna i nikt by nie powiedział że mieszka tu seryjny morderca( chodzi o pokój i łazienkę razem. Bo ktoś może  pomyśleć że mieszka w łazience...~autorka). Kabina prysznicowa, toaleta, pralka no i zlew. Nic nadzwyczajnego choć pomieszczenie było wyjątkowo zadbane.

Stanęła przed lustrem i przemyła twarz zimną wodą żeby się rozbudzić.

Po wszystkim wyszła z łazienki i wyszła z pokoju. Skierowała się w stronę schodów które, jak przypuszczała, prowadziły do salonu. Nie myliła się.

- O! Chyba nasza śpiącą królewna się obudziła.- powiedziała ozięble Nina.

Oczy wszystkich skierowały się w stronę dziewczyny.

- Ah. Ann miała rację. Naprawdę jest ładna.- zaśmiał się malarz.

Blondynka tylko się zarumieniła i patrzyła na wszystkich po kolei. Nastała niezręczna cisza.

- To... Może się przedstawicie po kolei? Na pewno będzie mniej niezręcznie.- uznała Nina przewracając oczami.

Wszyscy zaczęli się przedstawiać. Vivien polubiła atmosferę w tym domu. Widać było że jest to pozytywna ,,rodzina".

- Vivien, możemy porozmawiać?- zapytała w końcu Nina.

-Jasne.

- Tylko na siebie uważaj.- szepnęła do niej Clockwork.

Dziewczyny wyżły na zewnątrz. Poszły za rezydencję.

- O co chodzi? Przecież wiesz że możesz mi ufać.

- Bądź cicho! Od kiedy tu jesteś wszyscy skupiają się tylko na tobie, a zwłaszcza Jeff! Przecież widzę że traktuje cię inaczej niż innych, nie jestem ślepa.

- N...Nina. Nie wiem o co ci chodzi... Ja i Jeff jesteśmy tylko przyjaciółmi, nikim więcej, wiemy o sobie za dużo żeby być ze sobą. A poza tym... Nawet nie wiem czy będę mogła mu dalej ufać...- podrapała się po karku.

- Hmmm... Wierzę w to co mówisz. Alei tak będę mieć na was oko! - uznała i poszła z powrotem do rezydencji.

Vivien została sama. Odeszła parę metrów dalej i usiadła na pniu drzewa. Siedziała chwilę w ciszy aż usłyszała za sobą szelest liści. Po chwili poczuła metalowe ostrze przykładane do jej szyi.

- Wiesz co? Nie sądziłem że dochowasz tajemnicy. - usłyszała znany jej głos.

- Liu... Ja...- powiedziała spanikowana.

-Ehh. Bądź w końcu cicho. Od kiedy zrobiłaś się taka rozgadana?- uznał wzmacniając nacisk na jej szyi.

-Prze...przepraszam...- zamknęła oczy a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Teraz była przygotowana na najgorsze. Zamknęła oczy i czekała na śmierć. Już miał zostać wykonany ostateczny cios lecz usłyszała tylko zgrzyt metalu ocierającego się o metal. W ciągu sekundy ucisk na szyi znikł a ona otworzyła oczy.

-Zostaw ją! Ona nie ma nic wspólnego z naszymi niedokończonymi sprawami.- mówił Jeff walcząc z bratem.

- Hahaha. Tak? A przez kogo odstawiłeś mnie na drugi plan? Akurat wtedy gdy cię najbardziej potrzebowałem. Ty tego nie zrozumiesz.- spojrzał na niego wrogo, z nienawiścią w oczach.

Jeff odskoczył kawałek od bruneta i osłonił blondynkę.

-Vivien, wracaj do rezydencji. Ja i Liu porozmawiamy w cztery oczy, jak brat z bratem.- powiedział widocznie zły.

-Ale...

- Żadnych ,,ale"! Do rezydencji, już!

Blondynka posłuchała go i pobiegła do rezydencji. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.

-Coś się stało?- zapytała Zero.

- Jeff.... Liu... Za domem...- tylko tyle zdołała z siebie wykrztusić.

Wszyscy zerwali się z siedzeń, a jako jedyny Masky zachował zimną krew.

- Spokojnie. Dadzą sobie radę.- powiedział chłopak.

-Żartujesz?! Oni się pozabijają!- krzykną L.J.

Cała rezydencja wybiegła na zewnątrz. Na miejscu zdarzenia znaleźli tylko nieprzytomnego i rannego Jeff'a. Rana ne była głęboka, ani zagrażająca jego życiu. Całe szczęście...


Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz