Rozdział 9.

546 31 0
                                    

Oczy Vivien stawały się coraz bardziej cięższe.  Zasnęła kilka minut później.

Obudziła się kilkanaście minut po osiemnastej więc słońce powoli zachodziło. Spojrzała na swój wisiorek i uznała że spróbuje go naprawić, mimo że nie była najlepsza w tych typu sprawach. Jednak udało jej się. Naszyjnik był naprawiony co sprawiło że czuła się odrobineczkę lepiej. Ciągle tęskniła za przyjaciółmi, za wszystkimi wspólnie spędzonymi chwilami, za wszystkim. Wiedziała że wszystko będzie teraz inne niż było wcześniej. Z jej oczu ponownie zaczęły lecieć łzy. Teraz była bezsilna. Zawsze to Jeff i Liu stawali za nią oporem, a tak to nie miała nikogo innego.

   Następnego dnia nastała sobota, czyli nie musiała się męczyć z nauczycielami oraz uczniami którzy zawsze patrzyli na nią jak na dziwadło. Myślała że ten dzień będzie spokojny, że nikt jej nie zaczepi. Jednak myliła się. Zeszła na dół i od razu wpadła na Rozalię.

-Patrz jak chodzisz!- uznała z oburzenie.

Blondynka nie odpowiedziała tylko poszła dalej przed siebie. Usiadła przy jednym ze stolików i starała się pozbierać. Chwilę później większość dzieci była już na dole ganiając się i śmiejąc na zmianę. Vivien słysząc śmiech innych rozejrzała się. Wszyscy patrzyli się na nią o mal nie pękając ze śmiechu. Spojrzała na nich z wyraźną pogardą i wstała od stolika. Wróciła do swojego pokoju.

[KILKA DNI PÓŹNIEJ]

   Nauczyciele w szkole zauważyli że z Vivien jest coś nie tak. Cały czas siedziała sama, inni okrążali ją szerokim łukiem mimo to patrzyli na nią. Właśnie dlatego, postanowiła zareagować wychowawczyni.

-To wszystko na dziś. Możecie się spakować.- powiedziała kobieta.-A! Vivien, zostań proszę po lekcji. Wszyscy spojrzeli na dziewczynę a ona ich ignorowała. Nie przejmowała się nimi, a przynajmniej nie w tym momencie. Skinęła głową i zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli z klasy a w pomieszczeniu znajdowała się tylko Vivien oraz nauczycielka.

-Vivien, co się z tobą ostatnio dzieje, dziecko?- zapytała kobieta.

-O co pani chodzi?- zapytała zdziwiona.

-Dobrze wiesz o co mi chodzi. Wiem że wyjazd przyjaciół jest trudny, ale musisz jakoś to przetrwać.

-Jak...? Poza tym... W pewnym sensie chodzi o wyjazd Jeff'a i Liu a z drugiej... Wcale nie o to chodzi...

-Do czego zmierzasz?- zapytała zdziwiona kobieta.

-Nigdy nie byłam lubiana, ani w przedszkolu ani w podstawówce. W końcu pojawili się Jeff i Liu. Zaprzyjaźniliśmy się. Pierwszy raz nie czułam się jak wyrzutek... Jednak... Miną rok... Okazało się że ta cała ,, przyjaźń" była tylko dobrym przedstawieniem. Jeff założył się z kimś z klasy że nie wytrzyma ze mną przez rok. Później miał robić co chce... Obraziłam się na niego, Liu niby próbował nas pogodzić, ale nie wychodziło mu to... Powinnam mu to wybaczyć przed wyjazdem, powiedzieć że się nie gniewam, ale... Ale...- po jej policzkach zaczęły spływać łzy.- Ale nie potrafiłam... Tak bardzo tego żałuję...

-Vivien... Ja... Sugerujesz że... Znęcają się nad tobą? Podaj mi ich nazwiska, a to więcej się nie powtórzy.

-N...Nie! Będę miała jeszcze większe problemy.

-Rozumiem... Będę miała oczy szeroko otwarte, gdyby coś się stało, możesz zawsze do mnie przyjść. Jakoś temu zaradzimy.- uśmiechnęła się kobieta.

-Dziękuję...

-A teraz uciekaj.- zaśmiała się- bo autobus ci ucieknie.

Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz