Rozdział 7.

545 34 4
                                    

Wkrótce potem zadzwonił dzwonek. Wszyscy usiedli w swoich ławkach i wyjęli kartki. Była lekcja plastyki. Przeważnie lekcje tego typu mijały bardzo szybko więc trochę panikowała. Ni chciała mówić na głos czegoś za co była zła. Wiedziała że to się źle skończy.

Zgodnie z przypuszczeniami dziewczyny, lekcja minęła tak szybko jak się zaczęła. Wybiegła z klasy jako pierwsza ku zdziwieniu wszystkich. Pobiegła do szatni i usiadła na jednej z ławek. Przyglądała się osobom chodzącym po korytarzu aż po jakimś czasie podszedł do niej Jeff.

-W takim razie, co chciałam mi powiedzieć?- zapytał a blondynka nie odezwała się.- Vivien, o co cho...?

-To  był tylko głupi zakład, tak?! - krzyknęła wstając i zaciskając pięści.-Ja byłam tym zakładem! Miałeś tylko ze mną zagadać, zaprzyjaźnić się i chamsko zostawić! I wiesz co? To ci się udało!

Dała chłopakowi z liścia i wybiegła z szatni. Jeff spojrzał na nią trzymając się za policzek. Stał chwilę oszołomiony a chwilę później pobiegł za dziewczyną. Szukał po całej szkole ale jej nie znalazł. Zostało jeszcze tylko podwórko oraz damska toaleta. Wybrał pierwszą opcję i wybiegł na zewnątrz. Tam pod jednym z drzew siedziała Vivien, zalana łzami.

-Vivien... Ja...

-Nic nie mów! Nie chcę cię znać!- zakryła twarz dłońmi i nie zwracała uwagi na dzwoniący już dzwonek na lekcje.

-Daj mi to wytłumaczyć... proszę...-powiedział kucając przy dziewczynie.- Nie odejdę puki nie przestaniesz płakać.

Blondynka spojrzała na niego i przytaknęła. A chłopak usiadł obok niej.

-Tak.. to był zakład... Nie wiedziałem że to się tak skończy. Chciałem po prostu być lubiany w nowej szkole. Zrobiłem to tylko dlatego...

Vivien nie odezwała się. Odsunęła się od niego.

-Myślałam że chociaż ty będziesz inny...- powiedziała, wstała i poszła w stronę szkoły.

Jeff patrzył na nią a następnie walną pięścią w drzewo.

-Zapłacisz mi za to, Roza...-powiedział wściekle.

Również poszedł do szkoły i udał się do odpowiedniej klasy.

-Przepraszam za spóźnienie ale miałem szkołę w głębokim poważaniu ponieważ...

-Nie musisz nam tłumaczyć tego na głos, Jeffrey. Wystarczy mi że napiszesz mi list z przeprosinami na 500 słów dlaczego tak powiedziałeś i przy okazji dostajesz naganę. A teraz usiądź na swoim miejscu.- uznała zrezygnowana nauczycielka polskiego.

-Po chuj mi pisanie tego czegoś.- powiedział na głos a wszyscy wytrzeszczyli oczy (patrząc na dzieciaki z mojej szkoły... cóż.  XXI wiek się kłania ~autorka).

-Jeffrey! Natychmiast do dyrektora!

Wyszedł z klasy w towarzystwie nauczycielki a cała klasa zaczęła nagadywać na chłopaka.

-Chciałeś być popularny? Proszę bardzo. Teraz na pewno będziesz popularny.- pomyślała Vivien.

Kilkanaście minut później przyszła wraz z chłopakiem i zaczęła normalną lekcję.

Po jakimś czasie na ławce dziewczyny wylądowała karteczka.

,,Proszę, chociaż przyjdź się pożegnać ze mną i Liu. Nawet nie wiesz jak będziemy tęsknić".

Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz