Rozdział 6.

546 30 1
                                    

[NASTĘPNEGO DNIA]

   Wszystko zapowiadało się normalnie, ale chyba ktoś na górze miał inny plan. Był to normalny dzień szkoły ale również dzień w którym mieli wyjechać Jeff i Liu. Autobus jak zwykle zatrzymał się na przystanku braci. Vivien popatrzyła na Jeff'a z okna a gdy zauważyła że również patrzy na nią, od razu odwróciła wzrok. Niebieskooki jak zwykle usiadł obok blondynki i przywitał się z nią.
-Cześć, Vivien. Sorka za wczoraj, ale...- powiedział.
-Nie kończ. Wiem o co ci chodzi.- powiedziała oschle.
-Hmm? Coś się dzieje? Jesteś jakaś... Inna. Nie zachowywałaś się tak wczesnej.
Vivien nie odezwała się. Spojrzała w okno i nie zwracała uwagi na słowa chłopaka siedzącego obok.

   Gdy dotarli do szkoły, każde z nich usiadło bez słowa w swojej ławce. Pierwsza była matematyka więc wszyscy mieli już przygotowane książki ponieważ wszyscy wiedzieli że nauczycielka matmy jest bardzo wymagająca jeśli chodzi o przygotowanie do lekcji. Wkrótce potem zadźwonił dzwonek na lekcje. Oczywiście wszystko dobrze z wyjątkiem tego że Jeff co chwilę odwracał się do Vivien, a przynajmniej starał się to zrobić. Aż w pewnym momencie nauczycielka nie wytrzymała.

-Jeffrey'u Woods, czy mam wstawić ci naganę do dziennika?- zapytała kobieta.-Z koleżanką możesz porozmawiać sobie na przerwie.

W klasie było słychać tylko głośne ,,Uuu".

-Nie masz nic do powiedzenia?- zapytała nauczycielka.

-Niech pani sobie wyobrazić, że nie. Nie zamierzam tłumaczyć się z czegoś co w żadnym wypadku pani nie dotyczy. Ja się nie wtrącam w pani życie prywatne a jak widać nauczyciele muszą wiedzieć wszystko o wszystkim.

Po minie chłopaka było widać że był zły. Vivien spojrzała na niego zdziwiona. Nigdy wcześniej nie był tak zezłoszczony jak w tamtym momencie. Każdy wolał siedzieć cicho. Dosłownie minutę później zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy wybiegli z klasy z wyjątkiem Jeff'a i Vivien którym nie śpieszyło się zbyt bardzo. Blondynka spakowała wszystkie książki i już miała wychodzić gdy nagle usłyszała głos nauczycielki.

-Jeffrey. Zostań po lekcji. Musimy porozmawiać.- powiedziała a chłopak tylko wzruszył ramionami.- A ty, Vivien, zmiataj na lekcje!

Po tych słowach Vivien wręcz wybiegła z klasy zamykając za sobą drzwi. Mimo to stanęła pod drzwiami od sali i przysłuchiwała się rozmowie.

-Jeśli takie sytuacje powtórzą się kiedykolwiek na mojej lekcji, automatycznie lądujesz u szkolnego pedagoga. Już nie wiem co mam z tobą zrobić.

-To się pani nie potrzebnie martwi. Przeprowadzam się. Czyli najprawdopodobniej już się nie zobaczymy.-powiedział oschle.

-W takim razie, możesz iść. Do widzenia.

-Oby nie..-wymamrotał pod nosem i otworzył nagle drzwi przez co Vivien nie zdążyła się odsunąć.

Blondynka wylądowała na podłodze z lekkimi zawrotami głowy.

-Vivien. P... przepraszam.- podał jej rękę i uśmiechnął się niewinnie.

Dziewczyna popatrzyła na niego z pogardą i wstała o własnych siłach.

-Poradzę sobie. Nie jestem kaleką.- wstała i poszła w stronę klasy w której miała odbyć się następna lekcja.

Przeszła parę kroków lecz chwilę później poczuła rękę na swoim ramieniu.

-Czego znowu!?- zapytała zdenerwowana.

-O co ci od rana chodzi?! -zapytał i spojrzał dziewczynie w oczy.

-Nie zamierzam się przed tobą spowiadać. Nie jesteś moją matką.

-Gdyby tu była potwierdziła by moje zdanie. Jesteś dziwna.

-Jestem sierotą, debilu.- powiedziała ozięble i odeszła.

Poszła prosto pod klasę i jak zwykle usiadła w jakimś kącie z dala od innych. W jej oczach zebrały się łzy. Miała ochotę zasnąć i się nie obudzić. Kilka minut później przyszedł Jeff i podszedł do płaczącej blondynki.

-Zachowałem się jak idiota...- mówił.

-Idź stąd. Nie mam ochoty cię słuchać.

-Powiedz mi chociaż o co chodzi...

-Później ci powiem...

-Tera...- nie dokończył.

-Powiedziałam ,,później"! Albo tak albo wcale!- krzyknęła a brunet ze smutną miną tylko przytaknął.

Silent Scream |Creepypasta| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz