Rozdział VII

787 33 5
                                    

Weszłam do ich domu. Moje całe ciało drżało ze zdenerwowania. Spojrzałam na ich poważne miny i poczułam jak strach oblewa moje ciało. Szłam w kierunku pokoju Luke, gdzie znajdowała się moja siostra. W pomieszczeniu o kremowych ścianach, znajdowało się niskie łóżku gdzie leżała Melinda. Dziewczyna spała, a na jej twarzy widać było zmęczenie. Jej pocięty nadgarstek został oświetlony przez promień słoneczny.

- Co się stało?- zapytałam nie odrywając oczu od siostry.

- Długa historia.-powiedział Luke.

- Chce wiedzieć.- powiedziałam stanowczo.

  Luke spuścił wzrok i westchnął cicho. Wiedziałam doskonale, że trudno jest mu o tym mówić, widać było to po bólu jaki miał namalowany na twarzy. Ale ja musiałam wiedzieć co się stało.

- Tessa...- powiedział Beau łapiąc mnie za rękę.

 Wyrwałam mu się i obdarzyła go ostrym spojrzeniem.

- Muszę to wiedzieć! Jestem jej siostrą! I chce wiedzieć co się stało wczoraj. Nie ważne jak to boli, Luke. Musisz mi powiedzieć.- spojrzała na niego z nadzieją.

  Chłopak nabrał powietrza i przecząco pokiwał głową.

- Przepraszam.- powiedział cicho i wyszedł z pokoju.

  Beau poszedł za nim. Odwróciłam się w kierunku siostry, jej usta ułożyły się w delikatny uśmiech. Jej powieki zadrgały. Złapałam powietrze i usiadłam na łóżku i utkwiłam w niej wzrok. Dziewczyna uniosła powieki i spojrzała na mnie z powagą.

- I co ja mam z tobą zrobić.- powiedziałam cicho.

- Powiedziałaś rodzicom?- zapytała.

- Nie.- odrzekłam spokojnie.- Ale wiesz, że będę musiała to zrobić.- pokiwała twierdząco głową.

- Nie rób tego. Wiesz jak to się skończy.- jęknęła.

- Melinda, nie obchodzi mnie to!- rzuciłam.- Oni powinni wiedzieć!- dodałam.

- Jakbyś ty była święta!- prychnęła.

- A to co miało znaczyć?- zapytałam unosząc brew.

- Znów przestałaś jeść.- oparła plecy o ścianę.

- Nieprawda!- zaprzeczyłam.

- Yhhy.- mruknęła.

- Wiesz co, nie mam zamiaru z tobą o tym gadać.- powiedziałam wstając z łóżka.- Rodzice wyjechali.- dodałam wychodząc z pomieszczenia.

- Więc to prawda.- powiedziała za mną.

  Zatrzymałam się i zacisnęłam dłonie w pięści.

- Co?- zapytałam pojawiając się w drzwiach pokoju.

- Zawsze to mówisz, kiedy to prawda.- odrzekła spokojnie.

- Daruj sobie.- prychnęłam i ruszyłam korytarzem.

  Całą paczka chłopaków siedziała na dole w salonie wgapiając się tępo w ekran telewizora. Zatrzymałam się na moment i spojrzałam na Luka, chłopak nadal był poruszony tym co wydarzyło się zeszłego wieczoru. Brooks spojrzał na mnie i wstał.

- Pogadajmy.- rzekł cicho.

  Lekko zmarszczyłam brwi, ale poszłam za chłopakiem. Wszyliśmy na ich taras, chłopak zamknął drzwi i oparł się o nie chcąc mieć pewność, że chłopacy go nie usłyszą. Słońce mocno grzało, ale w tym momencie nie było to aż tak ważne.

- O co chodzi Luke?- zapytałam.

- O Melindę.- rzekł. Powiedział to tak jakby był dałnowata i nie wiedziała, że w tym momencie chodzi tylko o nią.- On się tnie prawda.- powiedział.

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz