Rozdział XIV

550 30 6
                                    

Oddała bym wszystko by ta chwila trwała wiecznie. Jednak nie trwała. Daniel wszedł do kuchni i od razu skierował się do lodówki. Schowałam głowę w ramię Beau by nie okazać im jak bardzo jestem czerwona. Beau zaśmiał się cicho. 

- Cześć wam.- powiedział Skip wychodząc z kuchni z puszką soku w ręku.  

  Przygryzłam dolną wartę czując jak moją twarz płonie w rumieńcu. Chłopak złapał mnie za ramiona i próbował podnieść.

-Tessa- zaśmiał się.- Co robisz?

- Nic.- powiedziałam 

- Tessa, pokaż się.-słyszałam w jego głosie rozbawienie. 

   Zamknęłam oczy i powoli unosiłam głowę. Beau przyglądał mi się w milczeniu co sprawiało,że denerwowałam się jeszcze bardziej. 

- Piękności.- uśmiechnął się i pocałował mnie.

- Idiota.-mruknęłam

- Ty słodziaku.- powiedział.

- Beau...- uśmiechnęłam się od ucha do ucha przypominając sobie filmy z jego dzieciństwa.

- Tak?- zapytał.

- Pokażesz mi filmiki z dzieciństwa?- uniosłam brew z nadzieję.

- Ta.- powiedział z niechęcią.

   Cmoknęłam go z zaskoczenia w usta i zsunęłam się z blatu.Odwróciłam się na pięcie i wspięłam się po schodach na piętro. Skierowałam się do pokoju Jaia by zajrzeć co u Melindy. Burza już powoli mijała, jednak dalej bałam się wyjść z ich domu.  Uchyliłam lekko drzwi widząc swoją siostrę rozmawiającą z Jaiem. Na jej twarzy pojawił się uśmiech a z jej ust wydostał się cichy i krótki śmiech.

- Tessa.- powiedziała, demaskując mnie.

- Em... ja tylko sprawdzam co u ciebie.- powiedziałam lekko zakłopotana.

- Czemu masz rumieńce?- zapytała.

- Ja...ja...- zapowietrzyłam się.

- Tessa...- Beau skinął na swój pokój.

- Ja spadam dzieciaczki.- uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku pokoju Beau.

   Chłopak, także miał mało umeblowany pokój. W sumie to chłopacy czego się spodziewać. Jego łóżko z białą pościelą znajdowało się na przeciwnej ścianie niż drzwi, a telewizor plazmowy przyczepiony do ściany znajdował się po stronie drzwi. Usiadłam na jego łóżku i oparłam się plecami o ścianę czekając aż chłopak włączy kasety. Beau puścił pamiątki z dzieciństwa. Chłopak usadowił się obok mnie i patrzył się na ekran.

- Tylko się nie śmiej.- powiedział.

- Spokojnie.- przygryzłam dolną wargę by powstrzymać się od śmiechu.

- Tessa...- głos mojej siostry pojawił się na korytarzu.

- Co?- zapytałam widząc jak Beau zatrzymuje kasetę.

- Jak wszystko minie musimy wracać.- oparła się o framugę.

- Wiem.- wyjaśniłam.Patrzyłam na nią chwilę, nie wiedząc czego jeszcze chce.- Idź już.- powiedziałam.

- Wy....

- Wynocha!- powiedziałam rzucając w nią poduszką.

- Ogarnij daałan.- Melinda wywróciła oczami i wyszła z pomieszczenia.

- Dziwak z ciebie.- powiedział Beau włączając.

- Przestań.- powiedziałam dając mu kuksańca w ramię.

  Chłopak spojrzał na mnie spod brwi co nieco mnie zbiło z równowagi. Chłopak objął swoimi ramionami moją talię, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Wywróciłam oczami i położyłam brodę na jego głowie. Spojrzałam na ekran i uśmiechnęłam się wiedząc małego Beau, Jaia i Luka. Jako male dzieci byli tacy słodcy i milusi. 

   Nawet nie wiem ile trwała ta burza, ale chciałam już znaleźć się u babci. I to nie dlatego, że ma dość Beau czy reszty chłopaków, ale dlatego, że musiałam zobaczyć czy nic im nie jest. Wsadziłam do torby podeschnięte ubrania i spojrzałam na Beau stojącego w drzwiach łazienki. Wyprostowałam się i spojrzałam na niego. Przez jakiś czas panowało między nami milczenie. Chłopak zrobił krok na przód. 

- Beau o co chodzi?- zapytałam zaniepokojonym głosem.

- Mam pytanie.- rzekł spuszczając wzrok.

- Beau... mów o co chodzi.- rzekłam łapiąc go za ręce.

- Bo chce się upewnić czy....- uśmiechnęłam się przerywając mu pocałunkiem.

  Odsunęłam się po chwili i spojrzałam na niego.

- Tak.- powiedziałam.

- Okey.- rzekł obejmując mnie.- Uważaj na siebie.- cmoknął mnie w ucho.

- Idę do domu obok.- wywróciłam oczami łapiąc torbę.- Ale jeśli cię to uszczęśliwi zadzwonię.- powiedziałam schodząc razem z nim po schodach.

- Tak uszczęśliwi.- powiedział bawiąc się moim kokiem.

- Przestań.- mruknęłam pochylając się do przodu chcąc uniknąć jego zabawy.

 ****

- Tessa, Melinda!- powiedziała babcia mocno nas obejmując. 

  Widać było, że kobieta bardzo się martwiła. Odsunęła się od nas i zmierzyła nas wzrokiem upewniając się, że nic nam nie jest.

- Babciu, jesteśmy całe.- powiedziała Mel drapiąc się po głowie.

- Skąd macie te ubrania?- zapytała.

- Chłopacy obok dali je nam.- wyjaśniłam uśmiechając się.

- Tessie, rumienisz się.- powiedziała bez głośnie dziewczyna szturchając mnie w ramię.

- Dobrze, że wam nic nie jest.- oznajmiła głaszcząc nas po policzkach.

- A wam? Wszystko okey?- zapytałam.

- Nam nic nie jest. Tak się martwiłam.- dodała.- Dzwoniłam do ciebie za nim poszedł sygnał.

- Wiem i przepraszam, ale szłyśmy do domu chłopaków.- powiedziałam.

- Idźcie do siebie. Odpocznijcie. A ja zrobię coś do jedzenia.- powiedziała uśmiechając się szeroko.

  Wspięłyśmy się na górę, weszłam do pokoju i opadłam na łóżko. Wypuściłam powietrze z płuc patrząc się w sufit i zapominając o idącej tuż za mną Melindzie.

- Ty i Beau...- powiedziała.

- Ty i Jai.- rzekłam.

- Tessa, weź ogarnij się.- dziewczyna usiadła na krześle przy biurku.- Słyszałaś, Jai kiedyś spotykał się z Arianą Grande.- dziewczyna spojrzała na mnie.

  Podniosłam się gwałtownie do siadu.

-  Z tą Arianą?- spytałam unosząc brew.

- Z tą.- potwierdziła.

- Jezu, nie wierzę.- powiedziałam.

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz