Rozdział XII

601 29 6
                                    

Po spakowaniu ubrań przyszedł czas by spakować swoje kosmetyki, których nie było mało. W prawdzie nie używałam wszystkich, ale zawsze wolałam je mieć przy sobie. Oczywiście w mojej walizce oprócz kosmetyków oraz ubrań nie zabrakło mojego wiernego laptopa. Przeczesałam włosy do tyłu i spojrzałam na łóżko na którym parę godzin temu leżałam z Beau.

  Założyłam jakiekolwiek szorty oraz cienki sweter w kolorze bordowym, sięgającym mi do bioder. Na stopy założyłam czarne vansy. Moje włosy opadały brązowymi falami do tali. Wsunęłam na głowę okulary przeciw słoneczne i zeszłam na dół gdzie czekała na mnie Melinda.

  Dziewczyna była zmęczona i zagubiona. Jej oczy były matowo błyszczące, policzki lekko zarumienione a cera była blada. Siostra ubrała się w rurki oraz zniszczone trampki, jej t-shirt był z nadrukiem i z tego co pamiętam był jej piżamą.

- Mel, wszystko gra?- zapytałam unosząc brew.

- Tak. A co?- zapytała unosząc wzrok znad ekranu telefonu.- Nie.- dodała ciszej.

- Co się stało?- zapytałam.

  Dziewczyna westchnęła i ruszyła do wyjścia. Na zewnątrz panowała gorączka, była strasznie ciepło i duszno. Ale to norma w L.A.

- Byłam wczoraj umówiona z Lukiem, ale on się nie pojawił.- westchnęła.

  Luke olał moją siostrę by zostać ze mną w domu?! 

- Byłaś u niego?- zapytałam niespokojnym głosem.

- Ta, Daniel powiedział, że ich cała trójka poszła do jakiejś dziewczyny.- wzruszyła obojętnie ramionami.- Suka z niej.- Mel wsiadła do samochodu.

  Przełknęłam głośno ślinę.  Zapakowałam walizkę do bagażnika samochodu dziadka i wsiadłam do niego. Jechanie z Mel siedzącą obok mnie nie było dobre. Bałam się, że zauważy mojej zdenerwowanie i poukłada sobie wszystko. 

   Krzyknęłam słysząc swój telefon. Moja siostra spojrzała na mnie nie wiedząc co się dzieję.

- Przepraszam.- mruknęłam.

  Wyjęłam komórkę z kieszeni spodni i spojrzałam na ekran. Luke Call. Zamknęłam oczy nie wiedząc co chłopak chce ode mnie. 

- Kto to?- zapytała Mel zerkając na mnie.

- Drew.- wyjaśniłam niechętnie.

  Rozłączyłam się nie mając ochoty gadać z chłopakiem. Zignorowałam spojrzenie Mel, które tkwiło na mnie podczas stania na światłach.

- Zaraz...- powiedziałam.- Przecież ty nie masz prawka.- rzuciłam podczas kiedy ona ruszyła. 

- Jeśli rodzice się dowiedzą zabiją mnie i dziadka, który na to pozwolił.- skierowałam się do mnie.

- Tylko nas nie zabij Mel.- jęknęłam patrząc się przez okno.

****

   Była godzina szósta dwadzieścia, cały dzień spędziłyśmy na pomaganiu babci oraz oglądaniu z nimi telewizji. I przyznam się, że nie myślałam iż dzień spędzony z dziadkami może być tak fajny. Teraz Mel i ja siedziałyśmy w swoim pokoju oglądając śmieszne filmiki na YouTube. 

- Tesso!- zawołała babcia z dołu.

  Spojrzałam na nią i westchnęłam wiedząc, że muszę tam iść. Wstałam z łóżka i ruszyłam na dół. Szukałam na parterze babci, jednak kobiety nie było ani w salonie ani w kuchni.

- Drzwi.- powiedział dziadek, wychodząc z kuchni.

  Posłałam mu uśmiech i ruszyłam w kierunku drzwi. Babcia właśnie rozmawiała z Beau oraz z Jaiem, którzy nie wiem czemu przyszli tutaj. Poczułam się dziwnie stojąc na przeciw nich w piżamie. Moje różowe szorty oraz szara bluzka, nie był zbyt idealne. Podrapałam się nerwowo po tyle głowy.

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz