Rozdział XV

562 28 2
                                    

Patrzyłam uważnie na moją siostrę, jej oczy lśniły a na jej twarzy widniał szeroki uśmiech. Szczerze nie mogłam uwierzyć, że Jai chodził z Arianą, laską która chodziła z Sidem (Nathan Sykes).Chłopak może nie jest brzydki,ale błagam stać ją na więcej.

- A teraz tak serio.- powiedziała Melinda siadając na brzegu łóżka.- Co jest między tobą a Beau?- jej brew uniosła się automatycznie.- Huh?

- Jesteśmy razem.- próbowałam powstrzymać, szaleństwo jakie tkwiło we mnie na myślę, iż ja. Tessa Mayer, dziewczyna która umiera na AIDS ma chłopaka. A jest nim Beau Brooks, największe cicho w okolicy.

- To wspaniale.- powiedziała Melinda wstając z siadu i skacząc z radości.- Dobra czemu się nie cieszysz?- zapytała stając i patrząc na mnie poważną miną.

Od czego by zacząć.-pomyślała.- A więc spałam z Drew, który ma AIDS. Ale nie wiedziałam o tym, teraz jestem zarażona i mam może rok, albo trzy lata życia. A to dlaczego bo i tak sama wcześniej rozwaliłam swoją odporność. I wiem, że jeśli nasz związek zajdzie za daleko, zranię go.

Tessa!- jęknęła Melinda czekając na moją odpowiedź.

- Cieszę się.- wyjaśniłam.

- Tessie, co jest grane?- zapytała.

- Mel...- powiedziałam.- Jest coś o czym musisz wiedzieć. Tylko, ja nie mogę tego powiedzieć, nie teraz.- mruknęłam spuszczając wzrok.- Obiecuję, że powiem ci, ale nie teraz.- podeszłam do niej kładąc ręce na jej ramionach.

- Obiecujesz?- zapytała patrząc mi w oczy.

- Obiecuję.- potwierdziłam obejmując jej szczupłe ciało.

  Dziewczyna odwzajemniła objęcie, mocno się we mnie wtulając.

- Sis, wszystko gra?- zapytałam, słysząc jak zaczyna płakać.

- Nie, Tess.- mruknęła.

  Trzymałam ją mocno w objęciach nie chcąc by poczuła się sama. Od jakiegoś czasu Melinda jest zagubiona. Jakby w jej głowie pojawił się chaos, nad którym nie potrafi zapanować. Jej ciało zaczęło drżeć, lecz nie była zimna. Jej płacz coraz bardziej przypominał łkanie psa. 

- Zostaw mnie!- warknęła odpychając mnie.

  Cofnęłam się parę kroków chcąc odzyskać równowagę. Mój wzrok krzątał się nie wiedząc czy ma patrzeć na teraz złą Melindę czy uciekać co może ją bardziej rozwścieczyć. Przełknęłam ślinę i zrobiłam krok ku niej.

 Patrzyłam na nią czując, że to wraca. Jej zachowanie przypominało mi katastrofę, którą doświadczyła w wieku jedenasty lat. Trzy lata przed śmiercią jej mamy. W tedy to właśnie jej mama pomogła jej się z tego wydostać. Zakazała jej chodzić do szkoły i zabrała ją do domu jej dziadków, który mieści się nad jeziorem. To właśnie tam Melinda spędzała swoje najgorsze dni. 

  Teraz kiedy znów w to wpada, a jej mamy nie ma nie wiem czy dam radę jej pomóc. 

 Pięć lat temu Mel i jej chłopak Shene, jak zawsze wybierali się do opuszczonego domu. Jednak tamtego dnia,  on zmarł. Kiedy siedzieli w domu i całowali się oraz grali w różne dziwne gry, w L.A było trzęsienie ziemi. Dom nie był na tyle stabilny by przetrwać bez żadnego uszkodzenia. Shene złapał Melindę i kazał jej uciekać, powiedział, że jest zaraz za nią. Jednak musiał wrócił się po coś. Dom powoli się zarywał, ale on wracał się po telefon Melindy, który zostawiła na podłodze. Dziewczyna wydostała się z domu i odwróciła w kierunku domu, oczekując na swojego chłopaka. Jednak on nie wychodził. Mel zaczęła się coraz bardziej denerwować. No chyba wiecie jak jest w filmach, po coś się wracają i osoby, które je kochają (zazwyczaj są to dziewczyny) czekają na nie w bezpiecznym miejscu. Jednak Shene nie wydostała się, dom się zawalił i runął na jego ciało zabijając go. 

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz