Rozdział XVI

632 26 2
                                    

Byłam szczęśliwa wchodząc do całego domu. Przez drogę tutaj zastanawiałam się czy dom podczas huraganu nie zniszczył mojego pięknego domku. Na całe szczęście był on cały. Zamknęłam na klucz wejściowe drzwi.  Zapach jaki zawsze panował w domu przywitał mnie, sprawiając mi tym radość i dając poczucie bezpieczeństwa.

  Miałam doskonałą świadomość tego jak bardzo wkurzą się rodzice, kiedy dowiedzą się, że spędziłam tutaj noc po burzy. Jednak nie miałam zamiaru spać w jednym pokoju z moją siostrą oraz w domu z babcią, której ulubiona wnuczką jest Melinda.

   Mel od samego początku, kiedy przyprowadziłam ją do babci byłą oczkiem w głowie. Babcia naprawdę ją polubiła. Nie wiedziałam tylko czemu. Jednak teraz wiem. Babcia pokochała ją dlatego, że tyle w swoim życiu przeżyła. Kobieta jest zafascynowana jej siłą jaką pokazała odłączając się do cięcia się i myśli samobójczych.

 W tedy kobieta nawet nie zdawała sobie sprawy, jak jej prawdziwa wnuczka zostaje niszczona przez rówieśników. Chyba nawet ją to nie interesowało. Zawsze byłam czarną owcą w mojej rodzinie. Zawsze ja musiałam coś stłuc. Ja zawsze musiałam opuścić miskę z jadzeniem. I to ja zawsze przynosiłam do domu kłopoty.

  Jednak większość z mich kłopotów był skutkami wybryków Melindy za które ja obrywałam - bo jestem na najstarsza.

 Nawet nie wiedziałam jak znalazłam się w swoim wygodnym dużym łóżku. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam nie męcząc się godzinami - jak u babci.

  W sumie teraz wychodzi na to, że nie lubię ani Mel ani babci, co nie jest prawdą. Kocham je, jednak to są małe czynniki, które mnie najbardziej wkurzają w mojej rodzince. Z wiekiem czasu przyzwyczaiłam się do tego. Dlatego wiem, że jutro kiedy moi rodzice przyjadą tu z Melindą oberwie mi się za to, że olałam babcie i nocowałam tutaj.

   Zaraz po przebudzeniu usłyszałam namiętne rozmowy moich rodziców. Wydostałam się z łóżka wiedząc co mnie czeka. Weszłam do kuchni i zajęłam miejsce na krześle obok wyspy. Moi rodzice spojrzeli na mnie i ustawili się w dwuosobowy rządek skupiając ostre i chłodne spojrzenia na mnie.

- Thereso Anno Mayer, co tu sobie myślałaś przychodząc tutaj w środku nocy?- mama uniosła brew pokazując jak bardzo jest zła.- Czu miałaś pojęcie jak babcia i dziadek się przestraszyli, kiedy Melinda powiedziała im, że ciebie nie ma?- zapadło milczenie. Jednak nie świadczyło to o tym, że to pora bym ja przemawiała.

- Powinnaś wiedzieć, że to niebezpieczne. Chodzi tu o to, że po huraganach na ulicach jest pusto, Niechaj boże ktoś by cię porwał lub zgwałcił. Nikt by tego nie zauważył.

- Jakby to wcześniej zauważali.

Babcia mówiła nam o twoim zachowaniu, kiedy Melinda chciała ci się zwierzyć.- no i zaczęło się.- Przecież jesteście przyjaciółkami. Dlaczego to powiedziałaś?

- To chyba oczywiste.- rzekłam.- Powinniście się przyzwyczaić do tego, że zawsze przynoszę kłopoty, że zawsze mówię coś czego nie powinnam i że zawsze będę czarną owcą rodziny.- milczenie kobiety świadczyło tylko o tym, że potwierdza moje słowa.

  Przyzwyczaiłam się do tego, wszystkiego, ale ludzie mogła skłamać i zaprzeczyć.

- Mel.- powiedziała łagodnym głosem.

  Spojrzałam za siebie. Moja siostra stałą w wejściu kuchni. Jej oczy i fryzura świadczyła tylko o tym, że dopiero wstała.

- Przepraszam, że cię obudziliśmy.- rzekła.

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz