Rozdział XXIV

331 25 1
                                    

Usiadłam obok Luka na kanapie i przyglądałam mu się uważnie. Widziałam jak coś go cały czas przygnębia. Widziałam to wcześniej i widzę to teraz. A kiedy wrócił Beau to jakby bardziej się pokazało. Szturchnęłam go przyjacielsko w ramię na co spojrzał na mnie swoimi karmelowymi oczami i delikatnie uniósł kąciki ust.

- Wszystko gra? - spytałam.

  Chłopak spuścił uśmiech i wrócił do oglądania telewizji. Zmarszczyłam delikatnie nos nie wiedząc dlaczego tak się zachowuje. Nabrałam powietrza i spojrzałam na niego ponownie.

- Chcesz pogadać? - spytałam licząc na jakąkolwiek odpowiedź.

  Luke spojrzał się na mnie i patrzył jakby zadała mu pytanie w zupełnie obcym mu języku. Wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni mając dość dąsającego się Luka.

  W pomieszczeniu znajdował się Beau, który robił śniadanie. Chłopak odwrócił się przez bark i spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnął się i usiadł na krześle wyspy jedząc woje śniadanie.

- Jesteś wkurzona - stwierdził patrząc na mnie.

- Aż tak widać? - spytałam opadając na krzesło.

- Może trochę - powiedział gryząc kanapkę.

- Może ty pogadasz z twoim bratem - rzuciłam - może tobie powie o co mu chodzi - wywróciłam oczami.

- Chodzi ci o Luka? - spytał.

- Tak - powiedziałam stanowczo kierując się do lodówki.

  Beau westchnął ciężko co wzięłam za to, że coś wie na ten temat. Odwróciłam się w jego kierunku i uniosłam brew oczkując odpowiedzi.

- Beau - powiedziałam.

- On powinien ci to powiedzieć, nie ja - powiedział.

- Super - prychnęłam - Szkoda, że jego do tego nie ciągnie - zamknęłam lodówkę.

- Daj mu czas - powiedział - On musi wiedzieć, że dobrze robi - patrzyłam w jasne oczy Beau.

  Doskonale wiedziałam, że oby dwoje coś chowają w sobie co mnie strasznie intryguje.

- Wszystko jedno - powiedziałam wzruszając ramionami.

- Hej - zagadnął kiedy była już w korytarzu - Jedziesz ze mną do marketu? - spytał z nadzieją w głosie.

- Dobra - rzuciłam idąc do pokoju Luka.

  Widziałam jak chłopak w salonie patrzy na mnie w smutny sposób za którym kryje się także złość. Wspięłam się po schodach i weszłam do jego pokoju od razu łapiąc rurki leżące na materacu łóżka. Wcisnęłam się w nie. Poprawiłam kieszenie i rozejrzałam się po pomieszczeniu za swoją bluzką, którą pamiętam, że wyjmowałam.  Wzruszyłam obojętnie ramionami i złapałam torbę spod łóżka wyjmując inną bluzkę w kolorze czarnym. Założyłam ciemną bluzę z zamkiem i łapiąc telefon z parapetu sprawdziłam czy mam jakieś wiadomości i zeszłam na dół.

  Beau stał w salonie obok kanapy i ubierał bluzkę.

- Chcesz coś? - spytał Beau.

- Nie - bąknął Luke.

  Zeskoczyłam z ostatniego stopnia i spojrzałam na braci, którzy jak widać, nie potrafili pogadać. Beau uśmiechnął się do mnie i zerknął na brata. Potargał jego włosy co mu się nie spodobało.

- My wychodzimy - oznajmił.

  Luke spojrzał na mnie na moment a potem wrócił do oglądania telewizji.

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz