Rozdział XXVII

288 16 3
                                    

     Ciepłe dłonie złapały mnie za biodra i przyciągnęły do swojego ciała. Mój wzrok podniósł się na jego brązowe oczy, które jasno świeciły. Widziałam w nich pożądanie. Chłopak pochylił się nieco by zbliżyć swoją twarz do mojej. Czułam jego ciepły oddech na swoim ustach, oraz jego dłonie, które coraz bardziej przyciągały mnie dom siebie. 

  Po paru sekundach stania na przeciw siebie poczułam usta Luka na swoich. Chłopak powoli kierował się na ścianę, do której zostałam przyduszona. Uderzyłam głową o twardą nawierzchnię w wyniku czego pojawił się okropny ból oraz szum w uszach który stawał się nieznośny.

    Z moich ust wyrwało się jęknięcie. Zaciskałam mocno oczy by w jakikolwiek sposób pozbyć się tego okropnego bólu, który nie dawał mi trzeźwo myśleć. Chwilę masowałam skronie, za nim przypomniałam sobie co tak właściwie się stało. Gwałtownie otworzyłam oczy. Zaparowana przednia szyba oraz szumiący ogrzewacz. 

  W nozdrzach czułam zapach kurczaków z KFC oraz papierosów co mnie zaskoczyło. Znałam zapach kurczaka, którym zawsze pachniał Drew. 

  Oszklonymi oczami spojrzałam w bok, na chłopaka siedzącego bok. Brunet nie wyglądał dobrze, pot pojawiał się na jego czole, a ręce drżały. Patrzyłam uważnie na Drew, który spojrzał na mnie przekrwionymi oczami. 

- To twoja wina - powiedział patrząc w moje oczy - To przez ciebie umieram! - wykrzyknął. 

  Pokiwałam głową niezwracająca już uwagi na okropny ból. Jego zachowanie oraz sposób w jaki mnie tutaj sprowadził zmusił mnie do działania wedle jego myśli.

- Wiem i przepraszam - powiedziałam cicho - Przepraszam - powiedziałam drżącym głosem.

- Tessa, umieram przez ciebie! - krzyknął.

- Nie chciałam tego - oznajmiłam - Nie wiedziałam, że jestem chora - złapałam jego policzki.

  Chłopak pocił się coraz bardziej. Rozglądał się wszędzie jakby czegoś się bał. Był lodowaty, a ubiór świadczył o tym, że chyba uciekł ze szpitala. 

  Chłopak pokiwał głową.

- Wyszedłeś ze szpitala? - spytałam spokojnym głosem.

- Tak - wydukał - Możesz mnie odwieźć? - spytał.

 Pokiwałam głową. Zamieniliśmy się miejscami. Drew usiadł na miejscu pasażera, a ja za kierownica. Minęło sporo czasu odkąd ostatni raz prowadziłam samochód. Nabrałam powietrza i odpaliłam silnik, włączając się do ruchu drogowego. 

- Przepraszam za to wszystko... - powiedział ledwo słyszalnie.

- To jest nie ważne - powiedziałam skupiając się na drodze.

 Chłopak oparł głowę na ręce i zaczął patrzeć się przed siebie.

  Stałam na korytarzu w szpitalu. Nie miałam telefonu ani pieniędzy by jakkolwiek zadzwonić do chłopaków. Przeczesałam palcami włosy i rozejrzałam się po korytarzu. Jako jedyna dziewczyna miałam krótki rękawek. Oblizałam wargi i ziewnęłam czując zmęczenie. 

- Przepraszam - ciepły, ale załamany głos kobiety wyrwał mnie ze swojego świata.

  Obróciłam się w kierunku kobiety koło pięćdziesiątki. Brunetka miała delikatnie pomalowaną twarz, jednak łzy które już zaschły pozostawiły po sobie ślad na jej policzkach. Kobieta miała na sobie bluzkę oraz spódniczkę do kolan. Na nogach miała szpilki. A na ramionach miała zarzucony sweterek.

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz