Rozdział XXIX

457 19 0
                                    

 Przez ostatnie parę godzin zadawałam sobie tylko jedno pytanie; a jeśli go nie kocham? Sama nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę ani czego tak naprawdę potrzebuje, a co dopiero miałam wiedzieć co czuję. Chodziłam po wnęce na piętrze w tą i we tą, starając się ułożyć ten straszliwy chaos w mojej głowie jaki znalazł się tam niepostrzeżenie. 

  Spędziłam u nich połowę wolnego czasu jaki miałam co mnie zaskakiwało, że pozwolili mi tutaj tak długo zostać. Zaskakiwało mnie to, że to tak szybko minęło,że im się nie postrzegłam staję właśnie ( raczej chodzę) w kółko rozważając wszystko co możliwe. Od powrotu do szkoły po przez stwierdzenie co czuję do Luka, aż do wrócenia do domu. 

  Teraz ten ostatni pomysł nie wydawał się takim głupim i szczeniackim jak parę dni temu. Mimo, że moja rodzicielka znalazła sobie inną idealną córkę i mówiąc szczerze olała mnie, nie mam nic do stracenia. Nawet tej głupiej dumy, która jak mówiłam parę dni temu powstrzymywała mnie przed tym pomysłem. 

  Całe to chodzenie i układanie sobie wszystko nie pozwoliło mi nawet spostrzec kiedy Beau pojawił się parę metrów dalej opierając się o ścianę i przyglądając mi się swoimi zielonymi oczami z troską i uwagą. Zatrzymałam się w pół kroku i wróciłam do świata rzeczywistego, który jak widać nie był tak kolorowy. 

  Uśmiechnęłam się do niego lekko i usiadłam na parapecie przymocowanym pod oknem w wnęce na piątrze. Beau chwilę mi się przyglądał w milczeniu.

- Twój strach i obawa przed czymś czuć na całym osiedlu - zażartował.

 Zaśmiałam się cicho i krótko. Spuszczając wzrok na swoje bose stopy. Beau podszedł do mnie i usiadł obok. Chwilę tak siedzieliśmy w milczeniu, co nie przeszkadzało nam obum. 

- Chcesz się wygadać? - spytał ciepłym głosem, którego uwielbiałam. 

  W sumie Beau nigdy nie mówił do mnie tonem, który w jakikolwiek sposób mnie oceniał. Zawsze mówił spokojnie i ciepło lub wrzeszczał na całe gardło. 

  Milczałam. Czy chciałam się wygadać; TAK! I to jeszcze jak, jednak ten cały mętlik nie pozwalał mi złapać się czegoś i zacząć. 

- O czym myślisz? - spytał zerkając na mnie.

  Chłopak oparł łokcie na kolanach i delikatnie się pochylił nad nimi zerkając na mnie. Jego spojrzenie był przyjemne i pełne troski z resztą jak zawsze. 

- Mam taki chaos, że nawet nie wiem co ci powiedzieć - mruknęłam opierając się o ciepłą szybę. 

  Uśmiechnęłam się niby do niego, ale mimo wszystko bardziej do siebie. Chyba tak chciałam sobie dodać otuchy i powiedzieć sobie, że jemu mogę powiedzieć wszystko. Nigdy mnie nie oceniał. A bynajmniej nie słyszałam tego w jego głosie. 

- Chce wrócić do szkoły - powiedziałam zerkając na chłopaka.

- Tessa, to super - powiedział z uśmiechem, czując, że jest haczyk - Ale... - dodał po chwili.

- To chyba jasne, boje się - zaśmiałam się.

  Beau spojrzał na mnie z tak ogromną troską, że nawet zobaczyłam w nim cień swojej mamy co było dziwne. 

- Wszyscy się czegoś boimy - powiedział wolno - Jednak nie każdy podejmuje ryzyko i się z tym zmierza - dodał.

  Niby nic szczególnego nie powiedział, a mimo to jego słowa mi pomogły i zachęciły do zaryzykowania, w końcu nie mam czego stracić. 

- Okay, w takim razie czego ty się boisz? - spytałam zerkając na niego.

  Chłopak przygryzł wargę. Zastanawiał się nad czymś.

P.S:I love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz