1

1.2K 27 3
                                    

-Matt proszę cię nie jedź!- Bella krzyczała, ale mnie to nie przekonało.

-Bella, przepraszam. Mam nadzieje, że kiedyś to zrozumiesz.

-Nigdy tego nie zrozumiem. Masz 18 lat. Dlaczego chcesz mnie zostawić. Dlaczego chcesz się zabić?

-Ale ja nie chce się zabić. Jedź ze mną. Zobaczysz co to znaczy.

-Matt... Wiesz, że mój brat zginął na motocyklu.

-Tak wiem. Jakiś idiota mu wyjechał. Wymusił na nim pierwszeństwo.

-Ale i tak teraz muszę go odwiedzać na cmentarzu. A ciebie nie zamierzam.

-Nie będzie takie potrzeby wieczorem będę w domu. Jadę z chłopakami.

-No dobrze uważaj na siebie.

-Jak zawsze kochanie.- Pocałowałem moją dziewczynę w czoło i skierowałem się do garażu.

Zdjąłem biały materiał i odsłoniłem swoją czarną Yamahę R6. Wziąłem kask do ręki i wyprowadziłem maszynę na zewnątrz. Będąc na ulicy wsiadłem na Yamahę i spojrzałem w okno. Bella stała w oknie i patrzyła się na mnie ze smutkiem w oczach. Podniosłem rękę w geście pożegnania się i się uśmiechnąłem do mojej księżniczki. Nie odwzajemniła tego tylko nadal się patrzyła. Po chwili jednak mi pomachała i też się uśmiechnęła, ale lekko. Spojrzałem w niebo i się przeżegnałem, robiłem tak, żeby Bóg nie odebrał mi życia, ponieważ obiecywałem to mojej kobiecie. Założyłem kask. Nie puszczając gazu puściłem klamkę od sprzęgła. Dodałem gazu i już jechałem przed siebie. Mijałem budynki, patrzyłem się na ludzi przechodzących i na tych co stali i patrzyli się na mnie jak na idiotę na kółkach. Żeby poczuć się jeszcze lepiej dodałem więcej gazu. Jechałem już 90 km/h wcisnąłem sprzęgło i dodałem trochę gazu. Wzbiłem przednie koło do góry i jechałem tak przez chwilę. Spuściłem koło i dodałem gazu jechałem teraz 200 km/h. Już po 5 minutach byłem u Lucka. Luck to mój najlepszy kumpel. Poznaliśmy się w liceum do którego przestaliśmy chodzić i zajęliśmy się pracą. Pracujemy razem naprawiając różnego rodzaju motocykle, na tym najbardziej się znamy. Przywitałem się z chłopakami i ruszyliśmy na przejażdżkę. Luke i Max mieli- Kawasaki ninja. Ja- Yamaha R6. Will- Yamaha R1 a Zack- Suzuki 125. Jechaliśmy przez miasto. Czerwone światło, zatrzymaliśmy maszyny wszyscy obok siebie. Spojrzeliśmy na siebie przez szybki z kasku i wszyscy wiedzieliśmy o co chodzi. Wszyscy podnieśliśmy swoje tyłki i przycisnęliśmy mocniej przód motocykla dałem pierwszy bieg i trzymając cały czas sprzęgło i zacząłem nawijać wysokie obroty, po tej czynności szybko puściłem sprzęgło.  Już po chwili za nami unosił się dym z naszego palenia gumy. W końcu przełączyło się światło na zielone. Ruszyliśmy i jechaliśmy wymijając się nawzajem i wyprzedzając samochody. Był piątek więc mogliśmy sobie pozwolić na to aby sobie dłużej pojeździć. Zjechaliśmy na stacje. Zatankowaliśmy, napiliśmy się energetyka, i z powrotem ruszyliśmy na drogę. Jechaliśmy różnymi sposobami, najczęściej jednak na jednym kole. Za każdym razem kiedy jechali inni motocykliści była Lewa W Górę. Wiele osób pyta się nas co to LWG więc już wicie, to jest zwykłe przywitanie, ponieważ prawej ręki nie podniesiemy bo to ona dodaje gazu a sprzęgło nie jest potrzebne przy takiej jeździe na prostej.  Pojechaliśmy na plac gdzie jeździliśmy wszyscy. Gdy tam dojechaliśmy było tam pełno ludzi, niektórzy nowi a niektórzy to stare ziomki. Na ziemi były poustawiane opony, jakieś słupki, były narysowane linie, które wyznaczały trasy, podjazdy i wiele wiele innych. Zaczęliśmy jeździć i czas bardzo szybko leciał. Do domu wyjechaliśmy o 22:00. Na dworze już się ściemniało, już się szykowałem na opieprz od Belli. Do garażu wjechałem o 23:30. Postanowiłem jeszcze posiedzieć z chłopakami. Wszedłem do domu i zastałem tam Belle ze łzami w oczach.

-Myślałam, że coś ci się stało.- Zaczęła mnie bić po klatce piersiowej, ale nie brałem jej rąk musiała się wyżyć a jej bicie nie było jakieś bolesne.

-Spokojnie.- Przytuliłem ją kiedy zaczęła płakać.

-Dlaczego jesteś tak późno?!- Krzyknęła w moją stronę.

-Pogadałem jeszcze z chłopakami i trochę posiedziałem.- Powiedziałem zgodnie z prawdą, bo jakoś nie miałem powodów żeby ją okłamywać.

-No dobrze. Ale odbieraj telefony następnym razem okey?

-Mam schowany nie słyszałem i nie sprawdzałem go nawet.

-Odgrzeje ci kolację a ty idź się umyć i zdejmij ten kombinezon.

-Jasne. Dzięki kochanie.- Powiedziałem i pocałowałem ją czule w usta.

_________________________________________________________________________________________

I jest pierwszy rozdział nowej opowieści mam nadzieję, że się spodoba. ♥
















Motocykliści.-Dawcy? [ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz