18

441 14 0
                                    

~Dwa tygodnie później~

-Bella! No szybciej!- Krzyknąłem pośpieszając dziewczynę. Właśnie wybieraliśmy się do moich rodziców. Po pierwsze moi rodzice jeszcze nie widzieli Chrisa. Nie mogli być na jego chrzcie, ponieważ sprawy rodzinne. Mój wuja, brat mojej mamy zaczął strasznie chorować i się okazało, że niestety ma nowotwór z przerzutami do mózgu. Luke zaoferował swoja pomoc w podwózce nas do rodziców, ponieważ jak on to ujął "Po co macie się tłuc autobusem?". Luke jest chrzestnym Chrisa i wręcz za bardzo go rozpieszcza, najpierw zaczęło się spokojnie, ale teraz to przesada, ale przynajmniej jest szczęśliwy, że ma kogo rozpieszczać. - Bella! Luke już czeka!

-No już idę! Gdzie jest Chris?!!- O mój boże. Bella jest tak zmęczona nocnym wstawaniem do małego, że nie ogarnia czasami najprostszych rzeczy.

-Bella, ja go mam!

-Oki.- Powiedziała schodząc po schodach.- Wszystko jest?Mleko, zabawki, smoczki, pampersy, chusteczki...

-Wszystko.

-Jeszcze mu wezmę spodnie i bluzkę jakby się ubrudził.

-Ale to szybko!- Krzyknąłem do dziewczyny która wchodziła już po schodach.- Co my z nią mamy młody?- Zwróciłem się do Chrisa a on tylko się zaśmiał jakby rozumiał moje słowa, może rozumie? Uśmiechnąłem się lekko i w tym momencie Bella wróciła z ciuszkami i przy okazji jeszcze kilkoma zabawkami.

Jechaliśmy do rodziców 40 min. Luke cały czas mówił, że to dla bezpieczeństwa dziecka.

-Jesteśmy!- Krzyknąłem wchodząc do mieszkania moich rodziców, trzymając na rękach małego a obok mnie trzymając za rękę Belle. Za nami oczywiście uśmiechnięty Luke.

-Cześć dzieciaki!- Moja rodzicielka podeszła do nas i najpierw pocałowała Belle w policzek, później mnie, Chrisowi wzięła małą rączkę tak aby się nie wystraszył.- Czym przyjechaliście? Nie widziałam... Luke!!- Kobieta podeszła do mojego przyjaciela i go przytuliła.

-Dzień doberek pani.- Uśmiechnął się i pocałował rękę kobiety.

-Dalej wejdźcie. Nie stójmy tak w progu.

Weszliśmy do salonu a mój tata już tam czekał.

-Cześć tato.- Podszedłem do mężczyzny i podaliśmy sobie rękę.

-A co to za słodziak?- Uśmiechnął się do Chrisa a on podniósł swoją malutką rączkę i zaczął dotykać go po kilkudniowym zaroście.

-Dzień dobry.- Powiedziała Bella wchodząc z mamą do salonu. Kobiety, pierwsze co robią to idą do kuchni sobie pogadać.

-Cześć córciu.- Widziałem jak na twarz Belli wkrada się uśmiech. 

-Luke! Dawno cię tu nie było.- Mężczyzna zwrócił się do chłopaka, który siadał na kanapę.

-Witam pana prezesa!- Podali sobie ręce i usiedli na kanapie. 

Wszyscy siedzieliśmy, aż mama nie zaczęła tematu chrzcin.

-To opowiedzcie mi coś o święcie naszego skarbeńka.- Powiedziała wtulając się w naszego syna, który grzecznie siedział na kolanach kobiety.

Motocykliści.-Dawcy? [ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz