~Matt~
-Kurwa Matt!!!- No i tego się najbardziej obawiałem. Bella zaczęła rodzić.
-Biegnę po torbę i do szpitala.- Szybko wbiegłem do sypialni p o spakowaną wcześniej torbę dziewczyny.- Już jestem.- Powiedziałem schodząc na dół.- Chodź.- Wziąłem dziewczynę pod rękę i wyszliśmy z domu.
Czas do szpitala był koszmarny. Bella krzyczała i mówiła, że już dużej nie wytrzyma. Mówiłem jej, że da radę ale ona w tedy się wkurzała i mówiła,że to nie ja rodzę. Kiedy mówiłem, żeby oddychała ona odpowiadała, żebym jej nie rozkazywał bo wiem sama co ma robić a ja mam tylko jechać. W szpitalu byliśmy po 10 minutach drogi. W końcu mieszkaliśmy daleko od najbliższego szpitala. Belle od razu wzięli na porodówkę a ja dotrzymywałem kroku pielęgniarce, która wiozła Belle. Gdy byliśmy już na porodówce pomogli przejść dziewczynie na łóżko (wiecie o jakie mi chodzi, takie do rodzenia XD) a mi kazali usiąść na krzesełku obok. Moja księżniczka od razu chwyciła moją rękę i coraz bardziej ją ściskała.
-Gratulujemy chłopca.- Powiedziała pielęgniarka a my odetchnęliśmy z ulgą. Kobieta podała nasze dziecko dziewczynie. Ta wzięła niemowlę i przytuliła go mocno a zarazem lekko aby nic mu nie zrobić.
Po krótkiej chwili zabrali nasze maleństwo aby je umyć i przewieść na sale dla noworodków.Belle przewieźli na sale poporodową a ja na korytarzu wyjąłem telefon i zacząłem dzwonić. Najpierw do Luke'a, do przyjaciółki Belli, po tych telefonach zaczęły się rozmowy z rodzicami Belli. Powiedziałem im w jakiem jesteśmy szpitalu, ponieważ chcieli zobaczyć swoją córkę jak i wnuka. Zazdrościłem Belli, że ma rodziców tak blisko, ale mówi się trudno. Teraz postanowiłem zadzwonić do swoich rodziców.
-Halo synku. No w końcu. Myślałam, że zapomniałeś o matce.- Od razu przywitał mnie ciepły głos mojej rodzicielki.
-Mamo... O tobie? Nigdy.- Zaśmiałem się do słuchawki.
-A stało się coś? Coś z Bellą?
-No... Właśnie dzwonię po to aby wam powiedzieć, że jestem ojcem a wy dziadkami... Halo? Mamo?- Powiedziałem po dłuższej chwili kiedy kobieta nic nie mówiła.
-Jezu, synku. Tak się cieszę.- Mogłem usłyszeć jak kobieta zaczyna płakać. - Tak mi smutno, że nie możemy was teraz odwiedzić.
-Mi też. Ale odwiedzimy was od razu jak Bella i nasz synek wyjdą ze szpitala. Umowa?
-Umowa synku. To do zobaczenia.
-Pa mamuś.- Powiedziałem i się rozłączyłem. Poszedłem do sali w której leżała Bella i już po chwili mogłem trzymać synka na rękach.
-Jak mu damy na imię?- Zapytała się mnie Bella.
-Może... Christopher? Ale będzie dla nas Chris.
-Chris? To imię jest piękne. - Odpowiedziała dziewczyna. I od teraz na rękach trzymam Chrisa, NASZEGO syna, przyszłego motocyklistę, przyszłego łamacza serc.
CZYTASZ
Motocykliści.-Dawcy? [ZAKOŃCZONE ]
Teen FictionOn.- Matt, chłopak z pasją, buntownik, motocykl pozwala zapomnieć mu o problemach. Ona.- Bella, dziewczyna Matt'a, Bojąca się o swojego chłopaka, Matt jest najszybszy na drodze, nie może wytrzymać bez motocykli, mówi, że będzie jeździł aż do śmi...