17

406 14 0
                                    

~Matt~

-Kurwa Matt!!!- No i tego się najbardziej obawiałem. Bella zaczęła rodzić.

-Biegnę po torbę i do szpitala.- Szybko wbiegłem do sypialni p o spakowaną wcześniej torbę dziewczyny.- Już jestem.- Powiedziałem schodząc na dół.- Chodź.- Wziąłem dziewczynę pod rękę i wyszliśmy z domu.

Czas do szpitala był koszmarny. Bella krzyczała i mówiła, że już dużej nie wytrzyma. Mówiłem jej, że da radę ale ona w tedy się wkurzała i mówiła,że to nie ja rodzę. Kiedy mówiłem, żeby oddychała ona odpowiadała, żebym jej nie rozkazywał bo wiem sama co ma robić a ja mam tylko jechać. W szpitalu byliśmy po 10 minutach drogi. W końcu mieszkaliśmy daleko od najbliższego szpitala. Belle od razu wzięli na porodówkę a ja dotrzymywałem kroku pielęgniarce, która wiozła Belle. Gdy byliśmy już na porodówce pomogli przejść dziewczynie na łóżko (wiecie o jakie mi chodzi, takie do rodzenia XD) a mi kazali usiąść na krzesełku obok. Moja księżniczka od razu chwyciła moją rękę i coraz bardziej ją ściskała.

-Gratulujemy chłopca.- Powiedziała pielęgniarka a my odetchnęliśmy z ulgą. Kobieta podała nasze dziecko dziewczynie. Ta wzięła niemowlę i przytuliła go mocno a zarazem lekko aby nic mu nie zrobić.

Po krótkiej chwili zabrali nasze maleństwo aby je umyć i przewieść na sale dla noworodków.Belle przewieźli na sale poporodową a ja na korytarzu wyjąłem telefon i zacząłem dzwonić. Najpierw do Luke'a, do przyjaciółki Belli, po tych telefonach zaczęły się rozmowy z rodzicami Belli. Powiedziałem im w jakiem jesteśmy szpitalu, ponieważ chcieli zobaczyć swoją córkę jak i wnuka. Zazdrościłem Belli, że ma rodziców tak blisko, ale mówi się trudno. Teraz postanowiłem zadzwonić do swoich rodziców.

-Halo synku. No w końcu. Myślałam, że zapomniałeś o matce.- Od razu przywitał mnie ciepły głos mojej rodzicielki.

-Mamo... O tobie? Nigdy.- Zaśmiałem się do słuchawki.

-A stało się coś? Coś z Bellą?

-No... Właśnie dzwonię po to aby wam powiedzieć, że jestem ojcem a wy dziadkami... Halo? Mamo?- Powiedziałem po dłuższej chwili kiedy kobieta nic nie mówiła.

-Jezu, synku. Tak się cieszę.- Mogłem usłyszeć jak kobieta zaczyna płakać. - Tak mi smutno, że nie możemy was teraz odwiedzić.

-Mi też. Ale odwiedzimy was od razu jak Bella i nasz synek wyjdą ze szpitala. Umowa?

-Umowa synku. To do zobaczenia.

-Pa mamuś.- Powiedziałem i się rozłączyłem. Poszedłem do sali w której leżała Bella i już po chwili mogłem trzymać synka na rękach.

-Jak mu damy na imię?- Zapytała się mnie Bella.

-Może... Christopher? Ale będzie dla nas Chris.

-Chris? To imię jest piękne. - Odpowiedziała dziewczyna. I od teraz na rękach trzymam Chrisa, NASZEGO syna, przyszłego motocyklistę, przyszłego łamacza serc.


Motocykliści.-Dawcy? [ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz