9

467 18 0
                                    

~Tydzień później~

-Hej dzieciaki!- Usłyszeliśmy wołanie z przedpokoju. Po chwili do salonu weszła mama Belli.

-Hej mamo!- Dziewczyna wstała z kanapy i przytuliła kobietę.

-Dzień dobry pani.- Ja również podszedłem do kobiety i pocałowałem wierzch jej dłoni.

-Matt. Proszę cię. Teraz, kiedy Bella jest w ciąży a ty z nią nadal jesteś i mam nadzieje, że to się nie zmieni.- Spojrzała na mnie spod byka.

-Nigdy jej nie zostawię.

-I myślę, że kiedyś zostaniecie małżeństwem.- Ja też myślałem czy Bella się zgodzi czy nie.

-Jak ktoś będzie chciał to pewnie.- Spojrzałem na dziewczynę a ona się uśmiechnęła do mnie.\

-To mam do ciebie prośbę. Mów do mnie mamo. Dobrze?

-Jeśli pani to będzie pasowało to pewnie.

-Oczywiście, że będzie.

-To dobrze... Mamo.- Kobieta się uśmiechnęła i mnie przytuliła. Zdziwił mnie jej gest ale... w końcu będziemy niedługo rodziną.

-Mamuś a gdzie jest tata?- Spytała nagle Bella.

-Tata musiał pojechać do sklepu.

-Po co?

-Nie bądź taka ciekawska córciu.- Uśmiechnęły się do siebie.

-Może chce mama kawy?- Zapytałem, ponieważ cały czas staliśmy w salonie.

-A z chęcią się napiję.

-To ja zrobię. Ty kochanie siadaj, żeby nic ci się nie stało.- Pocałowałem moją księżniczkę w czoło i poszedłem wstawić wodę na kawę.

Dla Belli nalałem soku pomarańczowego, dla mamy zrobiłem kawę a sobie nalałem wody. Zaniosłem wszystko na stolik do salonu gdzie siedziały i usiadłem obok Belli zarzucając na jej ramiona swoją rękę. Belli brzuch był już całkiem widoczny a my znaliśmy już płeć dziecka ale chcieliśmy, żeby inni mieli niespodziankę. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i zobaczyłem głupie zdjęcie Luke'a. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i wszedłem z salonu, żeby nie przeszkadzać w rozmowie.

-Ziomek, masz czas?

-No teściowa jest.- Luke się zaśmiał.

-A wymkniesz się na jazdę?

-No czekaj chwilę.- Wszedłem z powrotem do salonu.- Kochanie mogę jechać z chłopakami?- Zwróciłem się do mojej księżniczki.

-No pewnie kotek. Ale bądź za 2 godziny w domu dobra?

-Pewnie.- Kiwnąłem głową.- Luke, będę u cb za 10 minut.- Poinformowałem przyjaciela.

Pożegnałem się z przyszłą teściową i Bellą. Wyjechałem yamahą na drogę i zacząłem robić różne triki, lubiłem to, to była moja pasja, nie umiałbym bez tego żyć. Ludzie w autach patrzyli się na mnie jak na idiotę albo jak na dawcę, który robi wszystko, żeby zginąć, inni natomiast patrzyli się i nawet nagrywali to, jak jechałem. Przyjechałem do Luke'a i razem ruszyliśmy na przejażdżkę. Na drodze liczyliśmy się tylko my. Pojechaliśmy na stację, usiedliśmy na krzesłach przed wejściem do budynku i rozmawialiśmy. Luke pytał o Belle jak się czuję, czy wszystko z nią w porządku itd. Porozmawialiśmy jeszcze aż w końcu postanowiliśmy wracać, ponieważ za 15 minut muszę być w domu. Nie chciałem zostawiać Belli teraz samej. Bardzo ją kocham. Oddał bym nawet za nią życie!

Motocykliści.-Dawcy? [ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz