2

745 25 1
                                    

Bella

-Matt moja mama dzwoniła i zapraszała nas na obiad.

-No spoko a o której?

-Na 15:00 mamy tam być.

-No dobra to o 14:20 bądź gotowa.

-Oki.

Poszłam na górę, żeby się naszykować, ponieważ byłą już 13:50. Wzięłam sukienkę w kolorze pudrowego różu, poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane wcześniej ciuchy. Zrobiłam lekki makijaż, ponieważ na obiedzie ma być moja kuzynka, która zawsze mnie pouczała więc może teraz da sobie spokój. Wolałam Mattowi nic nie mówić bo on nie za bardzo przepada za Kim.

-Bella! Gotowa!- Usłyszałam wołanie Matta z dołu.

-Tak! Już schodzę!- Odkrzyknęłam mu.

Zeszłam na dół i nie patrząc na Matta chowałam do torebki telefon.

-Jesteś pewna, że chcesz jechać w sukience?- Nie rozumiałam o co mu chodzi. Kiedy pokazał mi kask zrozumiałam.

-O nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nigdzie nie jadę motorem. Zapomnij!

-Będzie fajnie.

-Jak nie zginiemy!

-Nie zginiemy.

-A skąd ta pewność przepraszam bardzo?

-A stąd, że jak widzisz ja żyje a to znaczy, że umiem jeździć a z tobą z tyłu będę jeszcze bardziej ostrożniejszy.

-Matt... Moi rodzice już stracili jedno dziecko na motocyklu i wątpię, że chcą odwiedzać drugie dziecko w alejce obok na cmentarzu.

-Ale jak coś to zginiemy razem!- Powiedziałem z uśmiechem.

-Nie śmieszne! Ja chce przeżyć! Przecież widzisz ile jest wypadków!

-Ale jak widzisz te wypadki nie są moje tylko moich "braci"- Powiedział robiąc cudzysłów w powietrzu.

-No dobra. Ale jak będę kazała zwolnić to od razu to zrobisz! Błagam.

-Obiecuję.- Powiedział i pocałował mnie w czoło.- To leć się przebrać.

-To daj mi 5 minut.

Pobiegłam na górę, żeby ubrać jakieś spodnie. Ponieważ było ciepło to ubrałam krótkie przetarte w niektórych miejscach spodnie i do tego białą przewiewną bluzkę z napisem "Fuck you boys". Schowałam telefon do kieszeni spodenek i zbiegłam na dół. Podeszłam do drzwi, z wieszaka zwinęłam skórzaną czarną kurtkę a na stopy ubrałam czarne Fluxy. Weszliśmy do garażu, czyli do miejsca w, którym nigdy nie była, ponieważ to było królestwo Matta. Chłopak zdjął jakieś prześcieradło i położył gdzieś na bok. Podniósł nóżkę od ścigacza i wyprowadził go na zewnątrz. Wsiadł na maszynę pierwszy i czekał aż ja to zrobię. W końcu usiadłam i położyłam nogi na specjalne miejsce na to.

-Kocham cię Matt.

-Nic się nie stanie. Ja ciebie też księżniczko.- Uśmiechnęłam się do niego a chłopak to odwzajemnił.- Załóż kask i złap obejmij mnie w panie a głowę oprzyj bokiem o moje plecy.

Jak powiedział tak zrobiłam. Jechaliśmy 70 km/h a ja już kazałam Mattowi zwalniać. Ja na jego miejscu bym byłą mega wkurzona. W końcu powiedział mi żebym zamknęła oczy po chwili je otwarła i, żebym poczuła się jak na takiej mięciutkiej chmurce. Po otworzeniu oczu nie czułam już tej prędkości. Spojrzałam na licznik i pokazywał on 280 km/h. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przypominałam sobie chwilę jak patrzyłam się na mojego brata. Jak ścigacze sprawiały mu radość. Jak tłumaczył mi, że pasje ma się we krwi, że ja też to w sobie odkryję bo widzi jak ja się patrze na te maszyny. Niestety, po jego śmierci nienawidziłam ścigaczy, nienawidziłam jakichkolwiek motocyklów. Byłam na siebie zła, że wypuściłam go z domu po kłótni z dziewczyną, przecież widziałam, że cierpi. Wtuliłam się mocniej w plecy Matta i patrzyłam na mijane drzewa i samochody.

Motocykliści.-Dawcy? [ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz