9

8.5K 617 129
                                    


                                                                                                9.

"Uświadom sobie, że strach nie jest prawdziwy. To tylko produkt Twoich myśli. Nie zrozum mnie źle, niebezpieczeństwo jest bardzo prawdziwe, ale strach to Twój wybór" - Will Smith





- Yyyyy, pani Simmons, nie chcę przeszkadzać... - jąkam.

Cholera, prawdopodobieństwo, że Greg, wnuk mojej sąsiadki, i Gregory Nelson, to dwie różne postacie, jest nikłe. Nie wiem dlaczego, ale nie chcę, żeby to była jedna osoba. Nie znam go, nie wiem kim jest i jakie jest jego życie.

Jednak otacza go aura, która jest bardzo niespokojna. Coś mi podpowiada, że to niełatwy w obyciu człowiek.

- Ależ nie będziesz przeszkadzać! - pani Simmons wyciąga do mnie dłoń.

- Mam bardzo dużo nauki i...

Cholera, źle się czuję kłamiąc w tej chwili, zwłaszcza, że staruszka jest taka podekscytowana. Ale nie chcę mieć nic do czynienia z tym człowiekiem.

Kiedy widzę zawód na jej twarzy, serce mi pęka. Nie chcę sprawiać jej przykrości, naprawdę. Wiem jak bardzo zależało jej na kontakcie z wnukiem. Tyle razy mówiła mi o nim w samych superlatywach, choć zawsze podkreślała, że na pewno żyje w świecie, w którym musi ukrywać swój dobry charakter. Nic z tego do tej pory nie rozumiem i raczej nie chcę zrozumieć.

- Wejdę na chwilę, pani Simmons - mówię. - Ale tylko na chwilę.

Serce i wali jak oszalałe i to nie pierwszy raz w ostatnim czasie. Boję się, choć nie mam powodu. Co może mi się stać?

Kiedy wchodzę do mieszkania sąsiadki, czuję nieznany mi zapach. Zazwyczaj pachnie tutaj płynem do polerowania mebli, ciastkami, które pani Simmons czasem piecze, albo jej własnymi, jaśminowymi perfumami.

Dziś jednak czuję coś zupełnie innego. Wyraźny aromat męskich perfum przyprawia mnie o zawrót głowy, kiedy dociera do mnie jego szorstka nuta.

Kiedy sąsiadka odsuwa się, z jej kanapy w stylu shabby chick, wstaje mężczyzna, a ja podnoszę wzrok, do tej pory wbity w podłogę.

Gregory Nelson w pełnym blasku wygląda nieco inaczej niż w przydymionym, nastrojowym świetle pubu. Jest wysoki, przynajmniej w porównaniu do mnie. Ma krótkie, uczesane na bok, blond włosy, które aż się proszą, żeby je potargać. Oczy koloru bursztynu, z czarną obwódką wokół tęczówki, wpatrują się we mnie przenikliwie i, niechętnie to przyznaję, ale hipnotyzują  mnie i na pewno rzucają na mnie jakiś urok. Nie umiem się opanować i spojrzeć gdzie indziej, chociażby na panią Simmons, która stoi obok i milczy. Naprawdę, mogłaby coś powiedzieć.

Dziś Nelson ma na sobie grafitowy garnitur, na pierwszy rzut oka szyty na miarę, i białą koszulę z odpiętym, górnym guzikiem.

W pewnej chwili mężczyzna uśmiecha się, niezbyt szeroko, i wyciąga do mnie dłoń.

- Panno Smith, miło mi panią poznać - odzywa się.

Odwzajemniam jego uścisk i czuję przechodzące przez moje ramię ciepło, promieniujące przyjemnie dalej.

Pokój na pewno się skurczył i dlatego zabrakło mi powietrza. Oczywiście Nelson ma głos, który mnie najbardziej kręci. Głęboki, spokojny, opanowany. Nie brzmi jak Vin Diesel, dzięki Bogu, ale ma wystarczającą barwę, żeby moje ciało wpadło w wibrację.

Król PikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz