29

8.7K 659 151
                                    




                                                                                               29



"Nie potrafię stwierdzić czy to, co się dzieje zabija mnie, czy czyni mnie silniejszym" - Autor nn




Ramiona Ricka nie dają mi żadnego komfortu. Stwierdzam to z przykrością i zakłopotaniem i odsuwam się od niego ze spuszczoną głową.

Rick chrząka i kątem oka widzę jak kładzie dłonie na biodrach. Też jest zażenowany, bo najwyraźniej widzi, że nie przytulam się do niego z radości na jego widok, ale dlatego, że zostałam doprowadzona do płaczu.

- No cóż - odzywa się wreszcie - nie spodziewałem się takiego powitania.

- Przepraszam, Rick - przykładam dłonie do twarzy i czuję jak gorące są moje policzki.

Przez kilka ostatnich lat nie płakałam, bo nie chciałam się przyznać przed samą sobą, że jestem słaba. Od śmierci mamy, rozklejam się przy najmniejszej okazji i mam tego dość. W zasadzie to mam dość wszystkiego.

- Mam ostatnio sporo na głowie i chyba mnie to przerasta. Ale zaraz się pozbieram - dodaję.

- Ava, nie musisz...

- Muszę, Rick, ok? - przerywam mu stanowczo. - Wydaje mi się, że przede mną są jeszcze gorsze czasy, więc nie mogę pozwolić sobie na  byle jakość. Zapomnij o tym, co się przed chwilą stało.

Wiem. To najgorszy tekst, jaki mogłam powiedzieć. Przecież ani ja, ani on, nie wymażemy tych kilkunastu sekund, kiedy stałam w niego wtulona na progu swojego domu. Stało się i tyle.

- Ok - kiwa głową.

- Co cię do mnie sprowadza? - wzdycham i uśmiecham się najszerzej jak w tej chwili mogę.

Prostuje się, ale i tak widzę, że czuje się niekomfortowo.

- Przemyślałem naszą ostatnią rozmowę i ... - nabiera powietrza, jakby to, co chce powiedzieć dalej sprawia mu wielką trudność - wydaje mi się, że masz rację z tym, że zbyt dużo poświęcam się pracy.

Nooo, Rick. Gratulacje. Sto punktów za spostrzegawczość. Nie, nie. Nie mogę tak myśleć. Nasze życiorysy są zupełnie inne i liczą się dla nas zupełnie inne sprawy.

- Rick, to jest twoje życie - mówię spokojnie. - Rozkręcasz biznes, chcesz osiągnąć sukces, a do tego potrzeba czasu i wysiłku. Nikt nie ma prawa wleźć nagle ci na głowę, żądając cholera wie czego. A już na pewno nie ja.

- Ale dlaczego nie ty? - patrzy na mnie lekko desperackim wzrokiem.

Serce zaczyna walić mi wściekle, bo Rick wygląda na trochę obłąkanego. Wydaje się być takim zorganizowanym, ułożonym człowiekiem. Tymczasem teraz wygląda jakby oszalał.

- Rick, nie wiem - szepczę. - Może jestem zbyt samolubna i chcę mieć mężczyznę, który będzie w stanie poświęcić mi lwią część swojego życia. Nie wiem - wzruszam ramionami.

Żeby tylko ta odpowiedź mu wystarczyła, żeby tylko...

- Ava, ale ja chcę ciebie - słyszę.

Król PikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz